Częściowo interpretacja autorska; częściowo na podstawie Climate Reanalyser
Zimowe dni się skracają. Późno kończy się jesień i wcześniej zaczyna się wiosna. Sroga zimo średnio statystycznie pojawia się około Sylwestra lub po Nowym Roku. Za 3-4 dekady mróz dopiero być może regularniej pojawiać się będzie w połowie stycznia. Zima na naszej planecie zanika wraz ze wzrostem średniej temperatury powierzchni Ziemi. Pod koniec stulecia może zupełnie zaniknąć na średnich szerokościach geograficznych większości rejonów ziemskich.
Przed nami zima 2017/18. Jaka ona będzie? Na świecie. W Europie. W Polsce. Czy będzie cieplejsza niż ubiegłoroczna 2016/17, gdy się skończyło El Niño? Czy będzie cieplejsza niż ta sprzed dwóch lat 2015/16, gdy trwało El Niño? Czy będzie cieplejsza niż ta sprzed trzech lat 2014/15, gdy rozpoczęło się El Niño? Czy będzie cieplejsza zima niż ta sprzed czterech lat 2013/14, gdy była jeszcze faza neutralna pomiędzy La Niña a El Niño?
A czy będzie cieplejsza zima niż ta sprzed pięciu lat 2012/13, gdy była także faza neutralna? Trudno powiedzieć. To była ostatnia mroźna zima na półkuli północnej. Warto też zaznaczyć, że latem i jesienią 2012 roku mieliśmy do czynienia jak do tej pory z najmniejszym zasięgiem lodu arktycznego. Istny paradoks. Ocieplenie Arktyki powiązane z późniejszym ochłodzeniem Europy i Ameryki Północnej (i najprawdopodobniej północnej Azji).
A czy będzie cieplejsza zima ta niż ta sprzed sześciu lat 2011/12, gdy była bardzo silna La Niña i rok 2011 był chłodniejszy niż 1998 rok, gdy było najpotężniejsze El Niño XX wieku? Do końca nie wiadomo. 95 % szans jest, że tak. Zima obecna będzie cieplejsza.
Choć brukowe media niosły z sobą prorocze wieści, że dzisiejsza zima będzie zimą stulecia. Jakoś ta tendencyjna prognoza się nie sprawdza. Ziemia jest ocieplona względem lat 70 o ponad 0,6 stopni Celsjusza, toteż mrozy sprzed 40 lat raczej nam już nie grożą. Jedynie jakiś kataklizm w przyrodzie, jak np. wybuch superwulkanu mógłby doprowadzić do rocznego lub kilkuletniego ochłodzenia większego niż dziś. Ale wykluczając te zdarzenia tak mroźno już raczej nie będzie.
Rysunek. Dzisiejsza mapa pogody. 14 grudnia 2017 r. (źródło)
Mamy połowę grudnia i nie za wiele śniegu nie tylko na nizinach, ale i na wyżynach w Europie. W centrum kontynentu, w tym w Polsce, temperatura waha się koło zera stopni Celsjusza. Znacznie cieplej jest na południu Europy i we Francji. Jedynie na północy masy powietrza polarnego zahaczają o Półwysep Skandynawski i północną Rosję europejską. Podczas całej zimy może i tam nastąpić wiele okresów ociepleń. Parę dni temu było cieplej właśnie po zachodniej stronie Gór Ural na północy Rosji. Po wschodniej stronie, w części azjatyckiej Syberii jest bardzo mroźno
Tymczasem w Ameryce Północnej najcieplej jest na południu i na południowym wschodzie USA oraz w Kalifornii i nad wybrzeżami pacyficznymi północno-zachodniej części USA i południowo-zachodniej części Kanady. To wszystko jednak może się zmienić. Natomiast zimno jest w północno-wschodniej i północno-zachodniej części USA, na prawie całym Labradorze, w północno-zachodniej części Kanady i na Alasce. Natomiast bardzo mroźno jest na północno-zachodnim Labradorze, we wschodniej części Kanady, na Grenlandii oraz w zachodniej części Oceanu Arktycznego.
To wszystko jednak może się zmienić jeszcze w ciągu całej zimy. Mróz jeszcze będzie istnieć na planecie w tym wieku, jednak będzie go coraz mniej. Jego zasięg będzie kurczyć się do coraz wyższych szerokości geograficznych. Zdarzać się będzie też coraz częściej, że będą zimowe dni gdy na Alasce czy na południu Grenlandii będzie cieplej niż w Europie Zachodniej, pomimo obecności chłodniejszych prądów u wybrzeży Północnej Ameryki i cieplejszych u wybrzeży Europy Północnej. Do tego przyczynia się coraz silniej meandrujący polarny jet stream (prąd strumieniowy). Wraz z postępującym wzrostem średniej temperatury powierzchni Ziemi coraz bardziej zwalnia on.
Polarne masy powietrza arktycznego coraz słabiej docierają do wybrzeży Europy. To samo w przyszłych dekadach będzie następować także w Ameryce Północnej, w Azji, a także w końcu na Grenlandii. Za to masy powietrza zwrotnikowego będą coraz dalej sięgać na północ. Podobne procesy będą zachodzić na półkuli południowej, choć tam amplituda temperatur jest znacznie mniejsza niż na półkuli północnej.
To wszystko przekłada się na to, że w przyszłości będzie coraz mniej frontów atmosferycznych przynoszących mroźne powietrze, z Arktyki czy z Antarktydy.