Na pewno byśmy oczekiwali tego aby lód topniał w takim tempie jak dawniej, ale to już jest niemożliwe. I to nie tylko w Arktyce, ale i również w Antarktyce. Nawet zatrzymanie całkowite emisji gazów cieplarnianych do atmosfery i do oceanu nic nie da. Procesy naturalne zostały też już uruchomione. Lodowce na Grenlandii i na Antarktydzie oraz w górach na całej kuli ziemskiej będą jeszcze przez kilka stuleci topnieć (Tim Barnett i in., 2005) i podnosić poziom oceanów i mórz na całym świecie (Robert Nicholls i Anny Cazenave, 2010).
Tak więc, lód będzie i tak coraz więcej topniał niż zamarzał. Ale jakbyśmy stali się proekologiczną cywilizacją, która całkowicie przeszłaby na odnawialne źródła energii, topniałby on znacznie wolniej. Temperatura i koncentracja dwutlenku węgla podnosiłaby się wciąż w górę co najmniej 2-3 dekady. Ale ten scenariusz jest chyba raczej niemożliwy. Jesteśmy zbyt mocno przywiązani do paliw kopalnych takich jak węgiel kamienny, brunatny, ropa naftowa, gaz ziemny, a ostatnio także piaski roponośne i łupki bitumiczne (Robert W. Howarth i Renee Santoro, 2011).
Na nasze szczęście i nieszczęście szczyt wydobycia, zwłaszcza ropy naftowej dobiega już końca. Zostało zaledwie kilka dekad na ten surowiec kopalny (Pushker Kharecha i James Hansen, 2008). W następnej kolejności skończy się gaz ziemny, który z pewnością skończy się pod koniec XXI wieku. Pozostanie nam jeszcze węgiel kamienny i brunatny, którego zasoby liczy się nawet do końca XXII wieku, a może nawet do połowy XXIII wieku.
Miejmy nadzieję, że ludzkość w przyszłych dekadach zmądrzeje i pójdzie drogą innowacji technicznych. Spalanie paliw kopalnych powodujących wzrost efektu cieplarnianego jest już niepodważalnym dowodem. I to też, że owo spalanie paliw kopalnych wraz z deforestacjami i osuszaniem obszarów bagiennych przyczynia się do podnoszenia globalnej temperatury na całej kuli ziemskiej. A ten z kolei wzrost temperatury przyczynia się do coraz większego zaburzania klimatycznego najbardziej wrażliwych regionów na Ziemi takich jak Arktyka czy też strefa klimatu borealnego w tajdze i tundrze Eurazji i Ameryki Północnej.
Rysunek. Koncentracja lodu w Arktyce (09.10.16). (NSIDC)
Ocieplenie również oddziałuje coraz mocniej na Antarktykę. Na razie na jej mniejszą część kontynentalną: Antarktydę Zachodnią, ale wkrótce może to się zmienić i Antarktyda Wschodnia, będąca znacznie większą, czyli szerszą grubszą i wyższą, może się na tyle zdestabilizować, że i tam ocieplenie globalne zacznie mieć coraz większy wpływ. Zwiastunem tego jest destabilizacja lodowca Totten (źródło).
Póki co zmiany z pozoru zachodzą wolno. Bo z roku na rok nie są tak jeszcze widoczne jak z dekady na dekadę. Ale nasze umysły tego nie potrafią ogarnąć. Stąd wiele irracjonalnych wątpliwości podważających doniesienia naukowe, w czym bardzo celują zadufani w sobie niektórzy politycy.
Na najwyższy wzrost temperatury globalnej ma wpływ topienie lodu w Arktyce i Antarktyce Zachodniej oraz w większości pasm górskich na świecie takich jak Alpy, Andy, Himalaje. A więc, na wyższych szerokościach i na większych wysokościach (Peter Lemke i in., 2007). Tego akurat nie odczuwamy jeszcze zbyt mocno w klimacie umiarkowanym my Europejczycy, jak i Amerykanie z północy, Kanadyjczycy, Rosjanie, czy z północy Chińczycy i Japończycy.
Susze tropikalne są odczuwane w porze wiosenno-letniej w strefie zwrotnika raka i w porze jesienno-zimowej w strefie koziorożca. Zmienne wzorce pogodowe w strefach zwrotnikowych i podzwrotnikowych, także w obszarach klimatu śródziemnomorskiego, są wyraźnie odczuwalne (Henri-Noël Le Houérou, 1996). Teraz nie ma pojedynczych ekstremalnych, anomalnych dni związanych z suszą czy powodzią, ale są tygodnie, a w przypadku samej suszy nawet czasami wręcz miesiące. Ocieplenie klimatu będzie nakręcać te ekstremalne zjawiska pogodowe coraz częściej, chociaż na wyższych szerokościach jest bardziej odczuwalny wpływ globalnego ocieplenia.
Obecność huraganów jest obecnie wielokrotnie wyższa niż chociażby 10 lat temu (Thomas Knutson i in., 2010). Jednak temperatura w tropikach nie rośnie tak szybko i gwałtownie jak w rejonach polarnych czy nawet w tundrze i tajdze Syberii, Kanady i Alaski. My tego w Europie Środkowej nie odczuwamy za bardzo i często ignorujemy problem, ale to się dzieje naprawdę. Wcześniej czy później globalne ocieplenie uderzy w naszą z pozoru bezpieczną Europę i inne rejony klimatu umiarkowanego.