Arktyczna amplifikacja

Wzmocnienie arktyczne (amplifikacja), po raz pierwszy zbadane w październiku 1969 roku przez rosyjskiego klimatologa Michaiła I. Budyko z Głównego Obserwatorium Geofizycznego (w dawnym Leningradzie w czasach ZSRR), polega na zmniejszeniu się różnicy temperatur pomiędzy równikiem a biegunem północnym. Przyczyną jest zmniejszanie się albedo lodu, gdy jego zasięg zmniejsza się kosztem powstawania otwartych ciemnych toni wodnych Oceanu Arktycznego absorbujących promieniowanie słoneczne 1.

Ten proces nagrzewania się powietrza oraz wód w Arktyce powoduje, że coraz częściej występują w niej wyjątkowo ciepłe lata a polarny prąd strumieniowy wówczas płynie niejednokrotnie bardzo wolno, meandrując i przynosząc z sobą na średnich szerokościach wiosną, latem i jesienią wydłużone okresy nawalnych opadów deszczu lub fal upałów, suszy i pożarów, a zimą gwałtownych śnieżyc. Te ostatnie jednak zaznaczają się bardziej krótkotrwałymi okresami. 30-40 lat temu, gdy polarny prąd strumieniowy płynął częściej wartko i dość szybko, nie miało to dużego wpływu na częstość ekstremalnych zjawisk pogodowych.

Naukowcy szacują w swych modelach klimatycznych, że w przyszłych dziesięcioleciach polarny prąd strumieniowy będzie częściej wolno płynąć niż szybko co będzie wpływało na zmniejszenie częstotliwości frontu polarnego, podczas którego, polarne masy powietrza zderzają się ze zwrotnikowymi.

—-

Jak już wspomnieliśmy, zwolnienie polarnego prądu strumieniowego ma również związek ze wspomnianą już amplifikacją Arktyki. Spostrzeżenie to zostało po raz pierwszy zaobserwowane w 2012 roku i powtórzone w badaniach w 2015 roku przez Jennifer A. Francis z Instytutu Nauk Morskich i Wybrzeży na Uniwersytecie Rutgers w Brunszwiku i Stephena J. Vavrusa z Centrum Badań Klimatycznych na Uniwersytecie Wisconsin-Madison (badanie z 2012 r.2 , (badanie z 2015 r.3.

Pokrywa lodu morskiego w Arktyce szybko kurczy się z dekady na dekadę i obecnie jest już znacznie mniej grubego lodu wieloletniego, a znacznie więcej cienkiego lodu rocznego. Zaburzenia pogodowe w Arktyce powodują coraz częstszą adwekcję bardzo ciepłych mas powietrza z niższych szerokości geograficznych, a polarne masy powietrza często spływają z niej właśnie na niższe szerokości geograficzne. Więcej na ten temat będzie w rozdziale „Największe ocieplenie w Arktyce”.


Rys.1. Szeregi czasowe indeksu amplifikacji Arktyki dla każdego sezonu. Dodatni wskaźnik wskazuje, że Arktyka ociepla się szybciej niż na średnich szerokościach geograficznych. Źródło: (Francis i Vavrus, 2015).


Autorzy w swojej pracy piszą, że polarny prąd strumieniowy na półkuli północnej, dzięki zmniejszaniu się gradientu temperatur między biegunem północnym a równikiem, staje się bardziej falisty. To znaczy prowadzi do takiego stanu pogodowego, w którym latem na jednym obszarze mogą zalegać długotrwałe okresy suszy, a na innym długotrwałe okresy nawalnych opadów deszczu. Natomiast zimą na jednym obszarze mogą zalegać długotrwałe okresy ciepłych i słonecznych dni, a na innym długotrwałe okresy mroźnych i śnieżnych dni.

Jennifer Francis na łamach serwisu Carbon Brief powiedziała 4:

Wraz z ocieplaniem się Arktyki obserwujemy coraz więcej uporczywych, ekstremalnych warunków pogodowych.

Występowanie tych wydarzeń wzrosło w ostatnich dziesięcioleciach, kiedy wzmocnienie Arktyki stało się silnym sygnałem.

Wzmocnienie w Arktyce jest największe jesienią i zimą, dlatego powoduje głównie uporczywe zimna pogoda.


Praca zespołowa rosyjskiego naukowca Vladimira Petoukhova z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (PIK Potsdam Institute for Climate Impact Research), wyjaśnia nam, że wolno meandrujący wiatr stratosferyczny, czyli dobrze nam znany polarny prąd strumieniowy, na wysokich szerokościach geograficznych, na półkuli północnej może wtedy, wytworzyć specyficzny sinusoidalny falowód, tak zwaną falę Rossby’ego charakteryzującą się tym, że często zdarza się tak, że w porze letniej tenże falowód tworzy specyficzne wypustki (6-8), gdzie w strefie polarnej powstają układy niżowe, a w strefie zwrotnikowej wyżowe 5.


Rys.2. Zablokowana fala Rossby’ego „uwięziona” w atmosferycznym falowodzie (Nauka o Klimacie, 2019).


Takie zdarzenie miało miejsce w latach 2014-19. Mieliśmy wówczas często do czynienia z zachmurzeniem Arktyki. W przyszłości, gdyby świat dalej się ocieplał według scenariusza wysokich emisji „biznes jak zwykle”, amplifikacja Arktyki może być jeszcze większa. Możliwe, że będziemy mieli wtedy do czynienia nawet z potrojeniem quasi-rezonansowego wzmocnienia (QRA – quasi—resonant amplification) fali Rossby’ego.

Jeśli w przyszłości polarny prąd strumieniowy będzie meandrować w okresie zimowym na półkuli północnej, tak jak w poprzednich latach, to może dojść do tragicznych zdarzeń, jak na przełomie lutego i marca 2018 roku na subtropikalnej Florydzie, gdy anomalia mroźnego powietrza z Arktyki wpłynęła znacząco na wymieranie lokalnych populacji manatów w Zatoce Meksykańskiej na Morzu Karaibskim.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, mroźne śnieżyce wcale nie zaprzeczają istnieniu globalnego ocieplenia. Wprost przeciwnie. Mogą one występować w 2100 roku nawet w temperaturze 3 stopni Celsjusza powyżej okresu przedprzemysłowego 1850-1900. Ale oczywiście te okresy będą znacznie krótsze niż teraz w nadchodzącej dekadzie lat 20 XXI wieku.


Trudno powiedzieć jak w przyszłości zachowa się polarny prąd strumieniowy na półkuli północnej. Według obliczeń QRA, za pomocą zestawu modeli CMIP5, zespół naukowy Michaela E. Manna ze Stanowego Uniwersytetu Pensylwanii (Penn State University) oszacował, że troposferyczny wiatr przyspieszy na dużych wysokościach, gdy na średnich szerokościach (głównie w Chinach i w Indiach) ustaną emisje aerozoli ze spalania paliw kopalnych, rozpraszających promieniowanie słoneczne, co spowoduje takie samo tempo ocieplania tychże szerokości jak w Arktyce albo nawet szybsze, dzięki większemu dopływowi do nich strumienia słonecznego. A to z kolei wpłynie na przyspieszenie biegu polarnego prądu strumieniowego 6.

W artykule powyższym czytamy, że w tym stuleciu prawdopodobieństwo wystąpienia QRA może być o 50% większe w przypadku scenariusza wysokiej emisji (RCP8.5 według V Raportu Oceny IPCC).

Wydarzenia QRA powodują ekstremalną letnią pogodę, kiedy prąd strumieniowy wykazuje szerokie meandry północ-południe i zatrzymuje się, a szczyty i doliny są zablokowane w miejscu.


Rys.3. Fale Rossby’ego w prądzie strumieniowym. Cienkie, kolorowe kreski pokazują kierunek i prędkość przepływu powietrza w wyższych partiach atmosfery. Kolory żółty, pomarańczowy, czerwony oznaczają kolejno coraz większe prędkości. Duże niebieskie i czerwone strzałki pokazują kierunki napływu ciepłych (czerwone) i chłodnych (niebieskie) mas powietrza. Duże litery W oznaczają obszary wyżów a litery N – niżów atmosferycznych. (Tło stanowi wizualizacja NASA Visualization Studio). [w:] (Nauka o klimacie , 2019).


Profesor Michael Mann w serwisie Science Daily powiedział 7:

Większość stacjonarnych zaburzeń prądu strumieniowego zniknie z czasem. Jednak w pewnych okolicznościach zakłócenie fal jest skutecznie ograniczane przez falowód atmosferyczny, coś podobnego do sposobu, w jaki kabel koncentryczny prowadzi sygnał telewizyjny. Zakłócenia wtedy nie mogą być łatwo rozproszone i mogą pozostać bardzo duże wahania amplitudy w strumieniu na północ i południe na swoim miejscu, gdy okrąża kulę ziemską.

Z kolei współautor badania Stefan Rahmstorf z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (PIK) powiedział również w tym serwisie:

Jeśli ta sama pogoda będzie się utrzymywać przez wiele tygodni w jednym regionie, wtedy słoneczne dni mogą przekształcić się w poważną falę upałów i suszę, a długotrwałe deszcze mogą doprowadzić do powodzi.

Ponadto naukowcy wyjaśnili w swojej pracy związek ekstremalnych zdarzeń pogodowych mających związek z zakłóceniem polarnego prądu strumieniowego na półkuli północnej:

Seria uporczywych, ekstremalnych i kosztownych letnich zdarzeń pogodowych w ciągu ostatniej półtorej dekady, w tym fala upałów w Europie w 2003 r., powódź w Pakistanie w 2010 r., fala upałów w Rosji, susza w Teksasie                w 2011 r., powodzie w Europie w 2013 r., pożary w Kalifornii w 2015 r. i pożary lasów w stanie Alberta w Kanadzie w 2016 r., doprowadziła do ciągłej dyskusji w literaturze naukowej dotyczącej związku między antropogenicznymi zmianami klimatu a ekstremalnymi temperaturami w okresie ciepłym.

Pewne wzrosty ekstremalnych temperatur letnich można wytłumaczyć stosunkowo prostymi procesami termodynamicznymi, np. przesunięciami w górę rozkładu temperatury prowadzącymi do wzrostu częstotliwości fal upałów lub wpływem ocieplenia atmosfery na intensywne opady atmosferyczne. Rosnąca liczba badań sugeruje jednak, że mechanizmy obejmujące dynamikę atmosfery są niezbędne do wyjaśnienia w szczególności nadzwyczaj trwałych i wzmożonych zakłóceń w polarnym prądzie strumieniowym – które są związane z utrzymującymi się ekstremalnymi letnimi zdarzeniami pogodowymi.

Granica polarnego prądu strumieniowego (front polarny – strefa opadów deszczu i burz), czyli zderzenie mas zwrotnikowego powietrza z masami polarnego – ta strefa jest znacznie słabsza, gdy polarny prąd strumieniowy płynie wolno sinusoidalnie. Wtedy też na dłużej powstają wzorce pogodowe takie jak długotrwałe okresy nadmiernych susz, w tym dość częstych fal upałów i pożarów czy też z drugiej strony okresy nadmiernych opadów deszczu, w tym także dość częstych powodzi.

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia właśnie w 2018 roku podczas bardzo upalnej wiosny i lata na średnich szerokościach półkuli północnej. Powstanie układu sinusoidalnego falowodu przyniosło z sobą wiele spektakularnych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Miało ono miejsce, zarówno późną zimą (w lutym i marcu, gdy po rozbiciu wiru polarnego było bardzo zimno i śnieżnie na wielu średnich szerokościach półkuli północnej), jak i wiosną i latem (od kwietnia do września, gdy panowały na tych samych szerokościach ekstremalne susze i pożary w Kalifornii, Skandynawii, Portugalii, Grecji, czy też ekstremalne fale upałów w Japonii i południowo-wschodniej Kanadzie, które dominowały nad odmiennymi zjawiskami pogodowymi jak nawalne opady deszczu czy powodzie w Indiach i Bangladeszu.


Amplifikacja arktyczna ma nadal miejsce. Obszary polarne nagrzewają się szybciej niż obszary tropikalne, zwłaszcza równik, na którym bardzo silna głęboka konwekcja powoduje intensywne parowanie na coraz wyższe szerokości, gdzie następuje wspomniana adwekcja, czyli transport mas nagrzanego powietrza na wyższe szerokości geograficzne, w tym w coraz większym zakresie na obszar bieguna północnego.

Aiguo Dai, wraz ze swoimi współpracownikami, zauważył, że najsilniej wzmocnienie arktyczna (amplifikacja arktyczna) oddziałuje pod osłoną nocy polarnej, od października do kwietnia, wtedy też mamy do czynienia ze znacznie bardziej zwiększonym występowaniem promieniowania podczerwonego aniżeli w okresie od kwietnia do października, gdy ma miejsce dzień polarny. Właśnie wtedy też występuje większy ubytek lodu morskiego pod wpływem większego stężenia CO2 13.

W pracy naukowcy wzięli pod uwagę dwa okresy: historyczny (1976-2016) oraz przyszły (2019-2300). Zastosowano następujące metody badawcze pod kątem zmian lodu w Arktyce:

Za pomocą danych reanalizy tymczasowej ERA oraz symulacji modelu CMIP5 przedstawiono następujące zmiany:

  1. zmiany arktycznej pokrywy lodu morskiego (SIC – Sea Ice Cover)
  2. zmiany temperatury powietrza na powierzchni (TAS – Temperature Air Surface)
  3. zmiany przepływu energii

Za pomocą sprzężonego modelu klimatycznego CESM1:

  1. zmiany klimatu z 1 % rocznym wzrostem atmosferycznego CO2 bez stałego SIC przez okres 235 lat
  2. zmiany strumienia wody powierzchniowej
  3. zmiany przepływu energii

Dai ze swoimi współpracownikami napisali, że podczas ciepłego letniego sezonu nadmiernie pochłonięte promieniowanie słoneczne przez powierzchnię regionu  Arktyki występuje i jest magazynowane w nowo otwartych od lodu wodach przy minimalnym wzroście temperatury powierzchni, co ma wpływ na niewielkie zmiany w długofalowym promieniowaniu powierzchniowym (LW –longwave), skierowanym do góry ciepłem jawnym (SH – sensible heat) i utajonym (LH – latent heat) – czyli strumieniami ciepła podczas letniego sezonu.

Naukowcy w swojej pracy napisali następująco:

Od października do kwietnia strumienie LW w górę i SH + LH znacznie wzrosły, co wskazuje na ciepłą powierzchnię oceanu i dodatkowe ogrzewanie powietrza. Prowadzi to do zwiększonego ocieplenia atmosfery w pobliżu powierzchnii w dolnej troposferze. Różnica między listopadem a lipcem w strumieniach w górę LH (około 4 W/m 2 /dekadę) i SH + LH (około 1,7 W/m 2 /dekadę) można przypisać zwiększonemu ociepleniu powierzchni oceanów (z powodu połączenia dodatkowej absorpcji promieniowania słonecznego w ciepłych porach roku i otwarcia nowych powierzchni wody w zimnych porach roku).

Naukowcy podkreślili, że wymuszanie długofalowego promieniowania (LW) w górę jest ponad dwukrotnie większe od zmian ciepła jawnego i utajonego (SH + LW). Ich zdaniem ma to związek z tym, że w Arktyce występuje duża różnica temperatur między powierzchnią wody a lodu w sezonie zimowym, która wynosi 10–30°C.


Rys.4. Stuletnie zmiany w modelach CMIP5. a od 1970–1999 do 2070–2099 oraz b od 2070–2099 do 2170–2199. Pokazano zmiany grudniowego stężenia lodu morskiego (SIC, %, cieniowanie), temperatury powietrza (Tas, °C, czerwone kontury, odstęp = 2) oraz utajone i jawne strumienie ciepła (LH + SH, W m- 2 , żółte kontury, interwał = 10). Kontury przerywane są dla wartości ujemnych. Na podstawie zbiorowej średniej dziewięciu symulacji z dziewięciu modeli CMIP5 w scenariuszach historycznych i RCP85 (Aiguo Dai i inni, 2019).


Ponadto badacze oszacowali na podstawie symulacji opisanych wyżej dziewięciu modeli CMIP5, że pod koniec XXI wieku lód arktyczny w dużym stopniu zaniknie. W swoim artykule napisali:

Symulowany model CMIP5 ocieplenie Arktyki i utrata lodu morskiego różnią się znacznie w zależności od miesiąca w XXI i XXII wieku, ale nie w XXIII wieku, kiedy większość lodu morskiego ma ulec stopieniu. W XXI wieku duże ubytki lodu morskiego (>20% powierzchni Arktyki) wystąpić mają od czerwca do stycznia, a duża arktyczna amplifikacja (AA) wystąpić ma tylko od października do kwietnia, osiągając szczyt w okresie od listopada do grudnia. Zmniejszona pokrywa lodu morskiego (SIC) umożliwić ma Oceanowi Arktycznemu pochłanianie większej ilości światła słonecznego od kwietnia do sierpnia, ale ta dodatkowa energia jest magazynowana w górnej części Oceanu Arktycznego bez znacznego zwiększania temperatury powierzchni ze względu na dużą pojemność cieplną warstwy mieszanej oceanu.

Warto też wiedzieć, że nawet niskie chmury wraz z wysokimi chmurami w długie noce polarne od połowy września do połowy marca mają większy efekt ogrzewający niż ochładzający, dlatego też właśnie wtedy jesienią i zimą do wczesnej wiosny najwięcej gromadzi się ciepła podczerwonego. Słoneczne promieniowanie wtedy nie dochodzi.


Referencje:

  1. Budyko M. I., 1969 ; The effect of solar radiation variations on the climate of the Earth ; Tellus ; https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/j.2153-3490.1969.tb00466.x
  2. Francis J. et al., 2012 ; Evidence linking Arctic amplification to extreme weather in mid-latitudes ; Geophysical Research Letters ; https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1029/2012GL051000
  3. Francis J. et al., 2015 ; Evidence for a wavier jet stream in response to rapid Arctic Warming ; Environmental Research Letters ; https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/10/1/014005
  4. McSweeney R., 2015 ; Scientists discuss how strongly a warming Arctic is implicated in extreme weather ; Carbon Brief ; https://www.carbonbrief.org/scientists-discuss-how-strongly-a-warming-arctic-is-implicated-in-extreme-weather
  5. Vladimir Petoukhov et al., 2016 ; Role of quasiresonant planetary wave dynamics in recent boreal spring-to-autumn extreme events ; Proceedings of the National Academy of Sciences ; https://www.pnas.org/content/113/25/6862
  6. Mann M. E. et al., 2018 ; Projected changes in persistent extreme summer weather events: The role of quasi-resonant amplification ; Science Advances ; https://www.science.org/doi/10.1126/sciadv.aat3272
  7. Penn State, 2018 ; Controlling future summer weather extremes still within our grasp ; Science Daily ; https://www.sciencedaily.com/releases/2018/10/181031141603.htm
  8. Dai A. et al., 2019 ; Arctic amplification is caused by sea-ice loss under increasing CO2 ; Nature Communications ; https://www.nature.com/articles/s41467-018-07954-9

W Arktyce lodu wieloletniego jest coraz mniej, a lodu jednorocznego jest coraz więcej, pomimo tymczasowej stabilizacji jego zasięgu

Lód morski, zarówno w Arktyce, jak i w Antarktyce, topnieje nie tylko w stosunku do powierzchni – czyli jego zasięgu geograficznego, ale i również w stosunku do jego objętości i grubości.

Ron Kwok – naukowiec NASA z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii – dokonał oceny badań w ostatnich 60 latach (1958–2018) wielkoskalowych zmian grubości, objętości lodu morskiego oraz stopień pokrycia wieloletniego lodu (MYI – Multi-Year Ice) 12.

Na podstawie dostępnych pomiarów z sonarów podwodnych, wysokościomierzy satelitarnych (ICESat i CryoSat-2) oraz skaterometrów satelitarnych, naukowiec stwierdził, że od 1958 r. pokrywa lodowa Oceanu Arktycznego systematycznie przekształca się z wieloletniego, grubszego, starszego lodu na roczny, cieńszy, młodszy. Ale obecnie przy tak niewielkiej ilości wieloletniego lodu tempo zmniejszania się jego grubości wyraźnie uległo spowolnieniu. A świeży, młodszy lód rośnie szybciej, chociaż jest bardziej narażony na oddziaływanie silnie wiejących wiatrów. Więc, zdaniem badacza, jego grubość jest teraz bardziej zmienna niż zdominowana przez efekt globalnego ocieplenia.

W ujęciu regionalnym już w 1999 roku D. A. Rothrock, wraz ze swoimi współpracownikami, z University of Washington w Seattle, zidentyfikował 29 miejsc, w których wcześniejsze tory okrętów podwodnych albo krzyżują się, albo są blisko równoległe do torów rejsowych z lat 90 XX wieku. Na tych skrzyżowaniach oszacowali błędy pomiarowe na 0,3 m.

29 tych lokalizacji jest następnie przypisanych do jednego z sześciu regionów: Przylądek Czukocki, Morze Beauforta, Basen Kanady, Biegun Północny, Basen Nansena i Arktyka Wschodnia.

Aby porównać satelitarne dane dotyczące grubości lodu z satelitów: ICESat i CryoSat-2 z danymi dotyczącymi łodzi podwodnych, w 29 lokalizacjach średnie grubości są pobierane z miesięcznych pól satelitarnych i korygowane sezonowo do 15 września przy użyciu modelowanego cyklu rocznego.

Zmiany grubości lodu przedstawiają średnie regionalne grubości lodu morskiego w Arktyce z czterech okresów:

  1. analiza regresji okrętów podwodnych (1958-1976)
  2. analiza regresji okrętów podwodnych (1993-1997)
  3. badania lidarowe satelity ICESat (2003-2007)
  4. badania lidarowe satelity CryoSat-2 (2011-2018)

Rys.1. Międzyroczne zmiany średniej grubości lodu zimowego (kolor niebieski) i jesiennego (kolor czerwony), w obszarze udostępnienia danych, na podstawie analizy regresji zapisu okrętu podwodnego (D. A. Rothrock i in., 2008) oraz ICESat (Ron Kwok i D. A. Rothrock, 2009) i CryoSat-2 (Ron Kwok i G. F. Cunningham 2015).

Pobieranie próbek z okresu zimowego i letniego koncentruje się na datach kampanii ICESat. Zacienienia niebieskie i czerwone pokazują oczekiwane reszty w analizie regresji. Ramka w lewym dolnym rogu pokazuje obszar, na którym publikowane są dane (nieregularny wielokąt) danych łodzi podwodnych z rejsów marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, który obejmuje około 38% Oceanu Arktycznego.

(Ron Kwok i inni, 2018)


W zapisach okrętów podwodnych (pierwsze dwa okresy), oddzielonych o około 28 lat, średnia grubość lodu zmniejszyła się o 1,4 m (lub 46%), z 3,0 do 1,6 m w większości głębokowodnej części Oceanu Arktycznego. Spadki są większe w środkowej Arktyce (basen Kanady, biegun północny i basen Nansena) i wschodniej Arktyce niż w morzach Beauforta i Czukockiego.

Dane ICESat i CryoSat-2 pokazują dalsze spadki grubości, choć raczej mniejsze. W ciągu mniej więcej 10 lat między okresem okrętów podwodnych po 1990 r. a okresem ICESat: średnia grubość zmniejszyła się o kolejne 0,2 m lub 12% grubości. Między okresami ICESat i CryoSat-2 trwającymi około 8 lat średnia grubość zmniejszyła się o kolejne 0,4 m (do 1,0 m). W stosunku do okresu okrętów podwodnych sprzed 1990 r. Pod koniec sezonu topnienia, średnia grubość w tych rejonach zmniejszyła się o 2,0 m lub około 66% w ciągu sześciu dekad.

Całkowite przerzedzenie od maksymalnej grubości 3,64 m w 1980 roku w wynikach analizy regresji łodzi podwodnej nie zmieniło się istotnie w okresie zimowym (luty–marzec). Średnia grubość lodu jest teraz bliska 2 m. Z kolei w okresie jesiennym (październik-listopad) prawdopodobnie średnia grubość lodu wzrosła z mniej niż 1 m po zakończeniu lata 2007 roku. Jednak największy kontrast w zapisie miał miejsce między grubością lodu w latach 80 XX wieku a połową drugiej dekady XXI wieku.

We wcześniejszych latach przerzedzenie lodu było niezwykłe, ponieważ miało miejsce, gdy większa część Oceanu Arktycznego była pokryta wieloletnim lodem morskim (MYI – Multi-Year Ice). W porównaniu z późniejszymi zapisami satelitów ICESat i CryoSat-2 wszystko na to wskazuje, że zmiany w przerzedzeniu będą mniejsze wraz ze zwiększaniem się pokrycia cieńszego lodu sezonowego. Tak wskazują wyniki badań Kwoka w obszarach objętych badaniami (29 lokalizacji w 6 regionach Arktyki).


Rys.2. Objętość lodu morskiego w Arktyce obliczona z pól grubości ICESat (2003–2008) i CryoSat-2 (2011–2018). Objętość jest obliczana w basenie arktycznym ograniczonym czterema bramami do Pacyfiku: Cieśniną Beringa, Archipelagiem Kanadyjskiej Arktyki (CAA – Canadian Arctic Archipelago), Cieśniną Fram w Grenlandii oraz Morzem Barentsa. Obejmuje to cały basen arktyczny.

(Ron Kwok i inni, 2018)


Badania dwóch satelitów: ICESat (2003-2008) i CryoSat-2 (2011-2018) pokazane na rysunku 182 pokazują następujące spadki średniej objętości lodu morskiego w okresach pór roku:

  1. okres jesienny (październik-listopad) – o 287 km3/rok
  2. okres zimowy (luty-marzec) – o 513 km3/rok

Referencje:

1. Kwok R., 2018 ; Arctic sea ice thickness, volume, and multiyear ice coverage: losses and coupled variability (1958–2018) ; Environmental Research Letters ; https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/aae3ec

2. Rothrock D. A. et al., 1999 ; Thinning of the Arctic sea-ice cover ; Geophysical Research Letters ; https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1029/1999gl010863

Dlaczego od dekady nie padł jeszcze rekord wrześniowego minimum zasięgu lodu w Arktyce?

Jak już wiemy, Arktyka jest naszybciej ocieplającym się regionem na Ziemi. Ale jest coś co zdumiewa naukowców, gdyż od 2012 roku nie padł jeszcze rekord najmniejszego zasięgu lodu morskiego we wrześniu. Naukowcy przyjrzeli się temu, dlaczego tak się stało. Jakie były tego przyczyny.

Profesor Jennifer Francis z Centrum Badawczego Woods Hole [WHRC – Woods Hole Research Center] oraz doktor Bingyi Wu z Instytutu Atmosferycznych Nauk na Uniwersytecie w Fundan, zaobserwowali, że do tej pory, od 2012 roku, nie padł rekord najmniejszego zasięgu lodu morskiego w Arktyce, ponieważ główna przyczyna tego jest taka, że obszary polarne są przez większość roku bardziej zachmurzone 1.

Naukowcy zauważyli, że w miesiącach wiosennych i wczesnoletnich zasięg lodu zbliżał się często, a czasem przekraczał poprzednie rekordowo niskie wartości. Jednak w drugiej połowie prawie każdego lata od 2012 roku, trajektoria spadku tegoż zasięgu lodu gwałtownie ustawała, wówczas gdy tylko niespodziewanie nad środkową Arktyką pojawiał się silny układ niżowy wraz z równie silnym zachmurzeniem. A więc, obniżone ciśnienie powietrza atmosferycznego nad poziomem morza (SLP – Sea-Level Pressure) jest jedną z głównych przyczyn silnego spowolnienia topnienia lodu morskiego.

Od tego czasu nie było żadnych nowych rekordowych minimów zasięgu lodu morskiego w Arktyce, chociaż zimowe maksima były dość często rekordowe. Należy jednak zwrócić uwagę, że w tym samym czasie, poczynając od 2014 roku, gruby lód wieloletni jest stopniowo wypierany przez cienki, sezonowy lód (Richter-Menge i in. 2019).

Na wstępie opisanej swojej pracy naukowcy zastanawiali się:

Czy ten zmniejszony spadek zasięgu jest spowodowany dziwactwem naturalnej zmienności, czy też coś się zmieniło w systemie, który używał hamulców podczas cofania się lodu?


Rys.1. Średni miesięczny zasięg lodu morskiego Arktyki (miliony km2) w 2020 r. (czerwona linia), 2007 r. (zielona linia) i 2012 r. (niebieska linia). Szara linia pokazuje średnią wartość z lat 1980-200 wraz z maksymalnym i minimalnym odchyleniem od średniej. (Copernicus Marine Service).


I dalej napisali w niej:

Miesięczna ewolucja pokrywy lodu morskiego wyraźnie obrazuje szybkie tempo utraty lodu każdej wiosny i lata od 2012 roku, wraz z nagłym spowolnieniem spadku zasięgu, który następował każdego sierpnia lub na początku września (z wyjątkiem okresu bliskiego rekordowi – lata 2020). Wraz z tym niezwykłym zachowaniem występuje ogólny ujemny trend ciśnienia na poziomie morza (SLP) nad Oceanem Arktycznym w sierpniu w ciągu ostatnich dwóch dekad, aczkolwiek z dużą zmiennością międzyroczną. Niższe ciśnienie ogólnie powoduje zwiększone zachmurzenie, które zmniejsza promieniowanie słoneczne w dół, przyczyniając się do wolniejszej utraty lodu, wraz z możliwymi efektami kompensującymi promieniowanie długofalowe, które zależy od temperatury podstawy chmur. Co więcej, anomalne niskie ciśnienie ma tendencję do rozprzestrzeniania pokrywy lodowej, ponieważ siły mechaniczne powodują ruch na prawo od prędkości wiatru. Trendy przestrzenne SLP w sierpniu od 2010 do 2020 wykazują ujemne anomalie SLP dominujące na Oceanie Arktycznym wraz z dodatnimi trendami na obszarach kontynentalnych na dużych i średnich szerokościach geograficznych. Przewiduje się, że ciśnienie powierzchniowe nad Arktyką będzie dalej spadać, ponieważ gazy cieplarniane nadal gromadzą się w atmosferze (Vavrus i inni, 2012 ; Koinigket i inni, 2013), być może dostarczając dodatniego sprzężenia zwrotnego na temat tempa utraty lodu morskiego w ocieplającym się świecie.

W pracy Francis i Wu wykorzystali dane atmosferyczne na półkuli północnej, obejmujące okres 1979–2020, które zostały udostępnione z Narodowego Centrum dla Prognoz Środowiskowych/Narodowego Centrum Reanaliz Badań Atmosferycznych (NCEP – National Center for Environmental Prediction/NCAR – National Center for Atmospheric Research Reanalysis) (Kalnay i inni, 1996), dostępnej pod adresem http://iridl.ldeo.columbia

Ponadto naukowcy obliczyli dobowe temperatury powietrza przy powierzchni (SAT – Surface AIr Temperature), ciśnienie nad poziomem morza (SLP) (w tym też średnie miesięczne), prędkość wiatrów przy ciśnieniu 300 hPa, stopień pokrywy chmur oraz wysokość geopotencjału.


Rys.2. (a) Szeregi czasowe ciśnienia nad poziomem morza (SLP – Seal Level Pressure) [hPa] w okresie sierpnia w latach 1980–2020 na północ od 70°N. Niebieska linia oznacza średnią, a czerwona linia przedstawia trend od 2010 do 2020 roku. (b) Przestrzenny rozkład trendów SLP w sierpniu od 2010 do 2020 [hPa/rok ], z fioletowymi konturami wskazującymi istotność > 90% ufności . Dane pochodzą z reanalizy NCEP/NCAR.

(Jennifer Francis i inni, 2020)


Wskaźnik Zachodniego Wiatru Arktyki (AWI – Arctic Westerly Index) został zdefiniowany jako ważony obszarowo, regionalnie uśredniony wiatr strefowy 300 hPa na północ od 70°N.

W badaniach regresji letnich anomalii grubości 1000–500 hPa, stosując wspomniane dwie główne składowe PC, naukowcy zaobserwowali, że PC1 pokazał jej wartości dodatnie głównie na arktycznych i wschodnich obszarach półkuli północnej, gdzie wysokość geopotencjału w okresie letnim wyniosła 500 hPa. Natomiast PC2 pokazał jej wartości ujemne w środkowej Arktyce oraz silne dodatnie nad środkową szerokością geograficzną Azji Wschodniej, Skandynawią, północno-środkową Ameryką Północną i północno-zachodnim Oceanem Spokojnym.

Szereg czasowy PC1 (ciągła czerwona linia) wykazał znaczący (>99% pewności) dodatni trend (przerywana czerwona linia), zgodnie z antropogenicznym globalnym ociepleniem i odpowiadał za 30% zmienności. Z kolei PC2 (ciągła niebieska linia) wykazał 10% wariancji (rys.140.a).

Okres niskich wartości dla PC2, wyróżniony niebieską przerywaną linią, pojawił się w latach 2007–2012, zbiegając się z szybką utratą lodu.

Przy przesunięciu letnich anomalii grubości 1000-500 hPa na dwie główne składowe PC (rys.140.b,c), widać, że dodatnie wartości wokół większości obszarów na półkuli północnej są związane z PC1, szczególnie nad Arktyką i wschodnimi odcinkami kontynentalnymi półkuli północnej, zgodnie z zaobserwowanymi dodatnimi trendami na wysokościach geopotencjalnych 500 hPa w okresie letnim nad całym terytorium.

Następnie Francis i Wu połączyli obliczenie SLP dla ostatnich sierpni z dodatnimi i ujemnymi wartościami PC2. I zaobserwowali, że gdy PC2 jest dodatnia, SLP nad Arktyką wykazuje wyraźną anomalię ujemną wraz z anomalią dodatnią nad północno-centralną Eurazją.

Naukowcy w swoim artykule opisali ten proces tak:

Warunki te sprzyjają zachmurzeniu nad Arktyką, które mają tendencję do obniżania temperatury powietrza i topnienia lodu morskiego, podczas gdy związane z nimi anomalne cykloniczne wiatry uniemożliwiają transport lodu z Cieśniny Fram i mieszanie się wody morskiej nad Oceanem Arktycznym. Połączenie tych czynników spowalnia tempo zmniejszania się lodu morskiego, które by prowadziło do rekordowego minimalnego rocznego zasięgu we wrześniu.

 


Rys.3.  (a) Złożone anomalie ciśnienia nad poziomem morza (SLP – Sea-Level Pressure) mierzonego w hektopaskalach (hPa) w sierpniu w okresie letnim od 2005 roku z dodatnimi wartościami komputera PC2 (2006, 2013, 2016, 2017, 2018), (b) jak w (a) także dla lat z ujemnymi wartościami PC2 (2007, 2008, 2009, 2011, 2012, 2015, 2019).

(Jennifer Francis i inni, 2020)


Rys.4.  (a) Złożone anomalie ciśnienia nad poziomem morza (SLP – Sea-Level Pressure) mierzonego w hektopaskalach (hPa) w sierpniu w okresie letnim od 2005 roku z dodatnimi wartościami komputera PC2 (2006, 2013, 2016, 2017, 2018), (b) jak w (a) także dla lat z ujemnymi wartościami PC2 (2007, 2008, 2009, 2011, 2012, 2015, 2019).

(Jennifer Francis i inni, 2020)


Tymczasem kopuła anomalnie wysokiego ciśnienia w całej Eurazji sprzyja stagnacji mas powietrza i opadającym pionowym ruchom, z których oba zjawiska przyczyniają się do powstawania fal upałów.

Natomiast w okresie letnim zdominowanym przez ujemne wartości PC2 (rys.141b), sierpniowe anomalie SLP znacznie się różnią. Nad Arktyką układ dipolowy wysokiego ciśnienia w zachodniej Arktyce wraz z anomalnie niskim ciśnieniem nad środkową Syberią powoduje anomalny przepływ wiatru, który sprzyja silnemu wirowi Beauforta, eksportowi lodu na Północny Atlantyk i anomalnie ciepłemu powietrzu nad Oceanem Arktycznym, przyczyniającemu się do ogólnego zmniejszenia zasięgu lodu morskiego. Niektóre z najniższych zasięgów lodu we wrześniu wystąpiły w tym okresie niskich wartości PC2. [rys.132].

Należy wziąć też to pod uwagę, że chociaż morska pokrywa lodowa w całej Arktyce nie zmniejszyła się tak znacząco (za wyjątkiem 2020 r., gdy padł drugi rekord w historii pomiarów wynoszący 3,74 mln km2) jak we wrześniu 2012 roku przy 3,41 mln km2, ale zawiera dziś mniej lodu wieloletniego i więcej rocznego niż w tamtym czasie.

W sumie w wielu przeprowadzonych badaniach, na temat lodu arktycznego, naukowcy są zgodni, że zachmurzenie nieba arktycznego, zwłaszcza chmur niskich, także sprzyja zwiększeniu odbijania się promieni słonecznych od jasnych ich powierzchni z powrotem w przestrzeń kosmiczną (zwiększenie albedo chmur). A przez miesiące letnie zaleganie dość częstych ośrodków niżowych, sprzyja dość częstym lokalnym opadom śniegu, choć w sezonie letnim, gdy panują bardzo wysokie temperatury w Arktyce, także opadom deszczu. Dzięki czemu topnienie lodu morskiego od 2012 roku nie jest tak szybkie jak chociażby w pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy zalegały na dłużej układy wyżowe, dawniej charakterystyczne dla Arktyki.

A powstający taki układ pogodowy związany ze spowalnianiem i silnym meandrowaniem polarnego prądu strumieniowego, znacznie spowalnia transport lodu arktycznego przez Cieśninę Frama w kierunku północnego Atlantyku. Jednak w obecnej dekadzie jeszcze wszystko może ulec zmianie.


Referencje:
1. Francis J. A. et al., 2020 ; Why has no new record-minimum Arctic sea-ice extent occurred since September 2012? ; Environmental Research Letters ; https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/abc047

Wpływ morskich fal upałów na faunę oceaniczną

Morskie fale upałów (MHW – Marine Heat Wave) nie oszczędzają również morskiego królestwa zwierząt. Zagrożone są nie tylko ptaki, ssaki czy ryby, ale i również bezkręgowce. W szczególności na gwałtowny wzrost temperatury wrażliwe są koralowce, których blaknięcie już zaobserwowano w 1998 roku podczas ekstremalnie silnego El Niño.

Koralowce, jak i wiele bezkręgowców o o pancerzykach i muszlach wapiennych, są również wrażliwe na zakwaszenie oceanów, o czym już wspomnieliśmy wcześniej w książce.

W pracy zespołowej, której głównym autorem jest Alexander J. Fordyce ze Szkoły Nauk o Środowisku i Życiu na Uniwersytecie Newcastle w Ourimbah w Nowej Południowej Walii, została przedstawiona analiza hot spotów (gorących punktów) w obszarach gdzie są rozmieszczone rafy koralowe z koralowcami 3.

Naukowcy omawiają biologiczne reakcje foto-endosymbiotycznych organizmów koralowców na ekstremalny stres termiczny i zmiany ekologiczne na rafach w wyniku powstawania gorących punktów MHW. Opisane przez nich nadmiernie ciepłe środowisko wodne oraz zwiększona penetracja przez słoneczne światło ultrafioletowe szkieletów tych zwierząt, powoduje rozpad ich tkanek, co tylko przyczynia się do szybkiego wzrostu drobnoustrojów w mikrośrodowisku szkieletowym, powodując dalszą nierozpoznaną konsekwencję jeszcze szybszego rozpadu i degeneracji szkieletów koralowców.

Proces ten doprowadza koralowce do tego, że wyrzucają ze swych osłabionych organizmów fotosyntetyczne glony zooksantelle i zaczynają chorować i ulegać blaknięciu i w końcu wiele gatunków, zwłaszcza na Wielkiej Rafie Koralowej, zaczyna szybko umierać.


Rys.1. Schemat koncepcyjny ilustrujący zbieżność warunków środowiskowych, które napędzają szybkie i intensywne ogrzewanie w środowiskach rafowych. Grafika kolonii koralowców dzięki uprzejmości Integration and Application Network, University of Maryland Center for Environmental Science.


Autorzy pracy piszą:

Normalnie zooksantele, które rezydują w tkance żołądkowo-jelitowej koralowców, wiążą węgiel poprzez fotosyntezę, a tym samym wspierają wzrost i przetrwanie koralowców tropikalnych ( Muscatine i Porter, 1977 ). Cukry i inne substancje organiczne wytwarzane w procesie fotosyntezy są przenoszone do koralowców, spełniając ich wymagania metaboliczne w ubogich w składniki odżywcze wodach, które większość z nich zamieszkuje ( Muscatine i Porter, 1977 ; Yellowlees i in., 2008).


Fot.1. Morskie fale upałów zabijają rafy koralowe znacznie szybciej, niż wcześniej sądzili naukowcy (DW)


Frances A. Perry z Morskiego Laboratorium w Plymouth, w Wielkiej Brytanii, wraz ze swoimi współpracownikami, dokonali analizy przeprowadzonych badań laboratoryjnych (ex situ) i polowych (in situ), w celu oszacowania szkodliwego wpływu nadmiernego wzrostu temperatury na wykluwanie się larw kryla antarktycznego 4.

Kryl antarktyczny zamieszkuje obszary Oceanu Południowego, których temperatura może przekroczyć 4,0°C, jednak preferencyjnie zamieszkuje regiony o temperaturze od −1,5 do ≤ 1,5 °C.

Badania laboratoryjne i polowe dalej wykazały, że wzrost temperatury wód oceanicznych wynoszący powyżej 1,5 stopnia Celsjusza może wpływać bardzo niekorzystnie na cykl życiowy naupliusów – larw kryla.

Właśnie morskie fale upałów mogą w szczególności ujemnie wpływać na rozwój embrionalny i wylęganie się, a także powodować deformacje w rozwoju naupliusów w wodach oceanicznych u wybrzeży Antarktydy.


Fot.2. Kryl antarktyczny (Euphausia superba) (Wikipedia).


Rys.2. Lokalizacje próbek do eksperymentów polowych i laboratoryjnych oraz szczegóły temperatury z eksperymentów polowych. (A) Profile temperatury zebrane z czujników przewodnictwa cieplnego, temperatury i głębokości (CTD – Conductivity, Temperature, Depth) w Georgii Południowej i Sandwichu Południowym podczas rejsu, na którym przeprowadzono eksperymenty polowe. (B) Lokalizacje stacji, w których schwytano ciężarne samice kryli do eksperymentów terenowych i laboratoryjnych. Próbki terenowe pobrano z sektora atlantyckiego. Próbki laboratoryjne pobrano z sektora Oceanu Indyjskiego na Oceanie Południowym (Frances A. Perry i inni, 2020).


Zakłócenie w ewolucji tych bezkręgowców może wpłynąć bardzo destrukcyjnie na całe łańcuchy i sieci pokarmowe w morzach i oceanach, gdyż wiele większych ryb, ptaków i ssaków morskich (tu np. wielorybów fiszbinowych), korzysta z diety pokarmowej składającej się właśnie z kryla.

—–

Morskie fale upałów mają także ujemne oddziaływanie na kręgowce. Jednak obecnie jest mało prac przeprowadzonych na temat dokładnych badań gatunków ryb, ptaków i ssaków.

Sonja Wild ze Szkoły Biologii na Uniwersytecie w Leeds w Wielkiej Brytanii oraz z Instytutu Genetyki Ewolucyjnej na Wydziale Antropologii na Uniwersytecie w Zurychu w Szwajcarii prezentuje jedną z nielicznych prac badających wpływ morskich fal upałów na reprodukcję i przeżywalność delfinów butlonosych (Tursiops truncatus) 5.

Gdy na początku 2011 roku mieliśmy do czynienia z pojawieniem się morskiej fali upałów u wybrzeży Zachodniej Australii w Zatoce Rekinów, wzrost temperatury w tamtejszej przybrzeżnej wodzie oceanicznej wyniósł 4 stopnie powyżej średniej rocznej. Przedłużony okres MHW spowodował zarówno znaczną utratę trawy morskiej tworzącej tam rozległy specyficzny ekosystem dla ryb i bezkręgowców, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jak i spadek przeżywalności i reprodukcji wielu gatunków zwierząt, w tym badanych w tej pracy delfinów butlonosych.

Naukowcy z Uniwersytetu w Zurichu zebrali w swojej pracy długoterminowe dane na temat setek zwierząt w Zatoce Rekinów jakie tam miały siedliska w ciągu dziesięciu lat, od 2007 do 2017 roku. Ich analizy wykazały, że wskaźnik przeżywalności delfinów spadł o 12% po fali upałów w 2011 roku. Co więcej, samice delfinów rodziły mniej cieląt. Proces ten trwał co najmniej do 2017 roku.


Fot.3. Delfin butlonosy (Tursiops truncatus) (Wikipedia)


Sonja Wild, główna autorka badania i była doktorantka na Uniwersytecie w Leeds stwierdza w serwisie Science Daily następujący fakt 6:

Zaskoczył nas zakres negatywnego wpływu fali upałów u delfinów. Szczególnie niezwykłe jest to, że sukces reprodukcyjny samic wydaje się nie wracać do normalnego poziomu, nawet po sześciu latach.

Naukowcy jednak nie są jeszcze w stanie zidentyfikować właściwych przyczyn spadku przeżywalności i reprodukcji delfinów. Wyciągnęli wnioski, że prawdopdobną przyczyną jest

  1. zaniedbanie cieląt przez samice
  2. zwiększona śmiertelność noworodków
  3. opóźniona dojrzałość płciowa
  4. kombinacja wszystkich trzech czynników

Następnie, dla tego samego serwisu Sonja Wild dodaje:

Co ciekawe, fala upałów nie miała takiego samego wpływu na wszystkie grupy delfinów. Delfiny, które używają gąbki (zwierzęcia bezkręgowego) jako narzędzi – społecznie wyuczonej techniki żerowania, która pomaga delfinom lokalizować pokarm w głębokiej wodzie – nie były tak poważnie dotknięte, jak te, które nie używają tej techniki. „Niemniej jednak nasza praca budzi obawy, że takie nagłe zdarzenia mogą mieć dość negatywne długoterminowe skutki nawet w grupach ssaków morskich, o których wiadomo, że zwykle dobrze przystosowują się do nowych warunków środowiskowych.

Również, co zaznaczają naukowcy, po częstych zdarzeniach MHW w spustoszonym ekosystemie, zmniejszona baza pokarmowa u delfinów wymusi na matkach cieląt zwiększone poszukiwanie pożywienia. Może to wpłynąć na częstsze ataki rekinów na młode delifiny, które będą na dłuższy czas zostawione bez opieki matek.

Z kolei kierownik badań i współautor pracy, Michael Krützen, profesor na Wydziale Antropologii UZH podsumowuje temat:

W przyszłości fale upałów na morzu prawdopodobnie będą występować częściej z powodu zmian klimatycznych. To są nie tylko niepokojące i długoterminowe sygnały znaczącego wpływu MHW na populacje ssaków morskich, ale także na całe ekosystemy oceaniczne.

—–

Jarrod A. Santor z NOAA, Południowozachodniego Centrum Nauk Rybackich, wraz swoimi współpracownikami, podjęli się zbadania przyczyny gwałtownego wzrostu zaplątań wielorybów na zachodnim wybrzeżu w latach 2015-2016. Odkryli, że duży obszar ciepłej wody, znany jako „plama” (obszar gorąca w powierzchniowej wodzie oceanicznej lub morskiej), wpłynął znacząco na przesunięcie bliżej wybrzeży Kalifornii odpowiednich siedlisk żerowania dla gatunków wielorybów, ale głównie dla humbaków (Megaptera novaeangliae). Wieloryby te są przystosowane do życia w strefie upwellingu w chłodniejszych, bogatszych w składniki odżywcze wodach, w których między innymi żyją liczne populacje kryla i sardeli będące ich podstawową dietą 7.

Pojawienie się nagłej i rozległej morskiej fali upałów w północno-wschodnim Pacyfiku w latach 2014-16 (akurat wraz silnym i długim El Niño) wywołało wzmocnienie oraz przesunięcie upwellingu (wpływu chłodnych, natlenionych i bogatych w składniki odżywcze wód) bliżej wybrzeży Kalifornii, a to z kolei wymusiło na humbakach wędrówkę bliżej wybrzeży gdzie była wówczas wprawdzie chłodniejsza woda w wąskim i płytkim pasie, ale były też rozmieszczone liczne komercyjne łowiska krabów Dungeness z nieczynnymi, zarzuconymi sieciami przez rybaków, w które wieloryby masowo się zaplątywały nie docierając do obszarów upwellingu u wybrzeży Kalifornii.


Fot.4. Humbak zaplątany w sprzęt wędkarski. (E. Lyman/HWS i NOAA)


Wskażnik kompresji siedlisk upwellingowych, w okresie 1980-2016, naukowcy opracowali za pomocą asymilacyjnego modelu oceanograficznego w celu dokładniejszej oceny ekosystemów, rozmieszczenia gatunków żerujących w wodach przybrzeżnych, w tym gatunków wielorybów, zwłaszcza humbaków.

W sumie w 2014 roku było 10 zaplątanych wielorybów. Jednak liczba ta mocno wzrosła do 53 w 2015 roku i do 55 w 2016 roku. Razem w ciągu trzech lat było 118 uwięzionych wielorybów. Zapewne, zaplątania w sieci rybackie tych dużych ssaków morskich wymuszało potem na ludziach akcje uwalniania ich z pułapek.

W szczególności duża koncentracja stref upwellingowych i stref połowów krabów przez ludzi miała miejsce w Zatoce Monterrey, gdzie są większe skupiska ludzkie. I tam właśnie najwięcej wielorybów zaplątywało się w sieci rybackie.

Ogólnie też przyczyną kolizji wielorybów, głównie humbaków, z połowami komercyjnymi krabów przez ludzi, było też przesunięcie czasowe z listopada 2014 roku na początek kwietnia 2015 roku, do czasu spadku toksyczności w organizmach tych skorupiaków z powodu masowych zakwitów glonów, okrzemek Pseudonitzschia, wydzielających o wysokim stężeniu kwas domoikowy, bardzo niebezpieczny dla ludzi i innych zwierząt. Na ten okres łowiska zostały przymusowo zamknięte, ale narzędzia do łowienia krabów zostały w wodzie i już w 2014 były pierwsze zaplątane wieloryby, które instynktownie płynęły, jak większość innych drapieżników, tam gdzie jest najwięcej pożywienia. A jest go najwięcej właśnie w strefie upwellingu. Dlatego doszło do kolizji ogromnej liczby wielorybów ze strefami połowowymi ludzi. W sumie też zwierzęta instynktownie uciekały też ze strefy plamy ciepła jaką niosła z sobą morska fala upałów w północno-wschodnim Pacyfiku podczas trwania El Niño w latach 2014-16.

W sumie autorzy badania stwierdzili, że gwałtowny wzrost zaplątań skłonił stanowych i federalnych kierowników ds. rybołówstwa oraz naukowców do współpracy, aby uniknąć kolejnej fali zaplątań wielorybów podczas przyszłych fal upałów w oceanach. Między innymi rybacy i menedżerowie utworzyli grupę roboczą California Dungeness Crab Fishing Gear, aby monitorować morskie fale upałów i ruchy wielorybów oraz zmieniać praktyki połowowe, aby trzymać wieloryby z dala od narzędzi krabowych.


Referencje:

  1. Fordyce A. J. et al., 2019 ; Marine Heatwave Hotspots in Coral Reef Environments: Physical Drivers, Ecophysiological Outcomes, and Impact Upon Structural Complexity ; Global Change and the Future Ocean ; https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fmars.2019.00498/full
  2. Perry F. A. et al., 2020 ; Temperature–Induced Hatch Failure and Nauplii Malformation in Antarctic Krill ; Marine Ecosystem Ecology ; https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fmars.2020.00501/full
  3. Wild S. et al., 2019 ; Long-term decline in survival and reproduction of dolphins following a marine heatwave ; Current Biology ; https://www.cell.com/current-biology/fulltext/S0960-9822(19)30217-9
  4. University of Zurich, 2019 ; Climate change is a threat to dolphins’ survival ; Science Daily ; https://www.sciencedaily.com/releases/2019/04/190401115803.htm
  5. Santor J. A., 2020 ; Habitat compression and ecosystem shifts as potential links between marine heatwave and record whale entanglements ; Nature Communications ; https://www.nature.com/articles/s41467-019-14215-w

Wpływ morskich fal upałów na florę oceaniczną

W skali globalnej, najbardziej dewastowanymi grupami roślin przez morskie fale upałów (MHW – Marine ) są trawy morskie, a wśród makroglonów wodorosty jak krasnorosty, zielenice i brunatnice.

Trawy morskie, grupa roślin z okrytozalążkowych, są bardzo wrażliwe na oddziaływanie MHW. Ich regionalne zaburzenie lub dewastacja powoduje silne uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery.

Praca, której główną autorką jest hiszpańska oceanograf Ariane Arias-Ortiz z Instytutu Nauk i Technologii Środowiska oraz Wydziału Fizyki na Autonomicznym Uniwersytecie w Barcelonie, przedstawia następującą analizę MHW u wybrzeży Australii Zachodniej 1.

Dowiadujemy się z niej, że ekosystemy trawy morskiej zawierają istotne na całym świecie zasoby węgla organicznego (C – carbon). Jednak zmiany klimatyczne i rosnąca częstotliwość zjawisk ekstremalnych zagrażają ich zachowaniu. Zatoka Rekinów (Shark Bay) w Australii Zachodniej ma największe zbadane zasoby węgla w ekosystemie traw morskich, które są tam przechowywane w górnym metrze osadów. Jest to 1,3% w stosunku do zasobów świata.

Autorzy niniejszego artykułu na jego wstępie napisali:

Na podstawie badań terenowych i zdjęć satelitarnych szacujemy, że 36% łąk trawy morskiej w Zatoce Rekinów zostało uszkodzonych w wyniku morskiej fali upałów w latach 2010/2011. Zakładając, że 10 do 50% osadów węgla (C) trawy morskiej było narażone na warunki tlenowe po zakłóceniach, od 2 do 9 Tg (teragramów) CO2, [czyli od 2 do 9 mln ton] mogły zostać uwolnione do atmosfery w ciągu następnych trzech lat, zwiększając emisje wynikające ze zmiany użytkowania gruntów w Australii o 4–21% rocznie. Ponieważ przewiduje się, że fale upałów będą nasilać się wraz z dalszym ociepleniem klimatu, ochrona ekosystemów trawy morskiej jest niezbędna, aby uniknąć niekorzystnych sprzężeń zwrotnych na system klimatyczny.


Fot.1. Przykład trawy morskiej z Zatoki Rekinów przed falą upałów w 2011 r. (L) i miejsce badań w 2013 r. (R). Credit Shark Bay Ecosystem Research Project.


Na temat wodorostów (makroglonów) jest niewiele prac naukowych. Jedną z takich przedstawiła Sandra C. Straub z Instytutu Oceanów i Nauk Biologicznych na Uniwersytecie Zachodniej Australii w Crawley 2.

Wodorosty są to gatunki makroskopowe, zwane także makroalgami, które znajdują się w taksonach: Chlorophyta, Phaeophyta i Rhodophyta. Są powszechnie nazywane wodorostami ze względu na ich wielkość, wielokomórkową budowę i przyczepność do twardego podłoża

W skali globalnej, w latach 1925-2016, częstotliwość występowania anomalnie wysokich temperatur w oceanach i morzach wzrosła o 34%, a czas ich trwania zwiększył się o 17%, co już przynajmniej od lat 80 XX wieku ma potencjalnie duży wpływ na ekosystemy przybrzeżne. Naukowcy dokonali następującej analizy, jakie czynniki zaważyły na wpływie morskich fal upałów na ekosystemy wodorostów:

a)  zmiany w pierwotnej produktywności

b)  zmiany w składzie społeczności

c)  zmiany w biogeografii wodorostów

d)  zmiany w funkcjach i usługach ekosystemu.

Ponadto, naukowcy dokonali przeglądu literatury na temat reakcji wodorostów morskich na MHW, w tym 58 obserwacji związanych z ich odpornością (tolerancją ekologiczną), blaknięciem, zmianami liczebności, inwazjami gatunków oraz wymieraniem lokalnym i regionalnym.

Dokonując badań eksperymentalnych, zespół naukowy Sandry Straub zaobserwował, że wodorosty tworzące darń, zwłaszcza inwazyjne, generalnie zwiększyły swoją liczebność po zdarzeniu MHW, podczas gdy rodzime wodorosty ze swoimi fukoidami tworzącymi baldachimy, po ekspansji ekstremalnego ciepła na wody przybrzeżne oceanów świata, zmniejszają swoją liczbę w dość szybki sposób.

W swojej pracy naukowcy dokonali skrupulatnie oddzielenia ekstremalnego wzrostu temperatur pod wpływem morskich fal upałów, względem współwystępujących naturalnych czynników wpływających cyklicznie w sposób zaburzający na ekosystemy wodorostów. Zaliczamy do nich:

a)  odmienne wzorce prądów

b)  wzrost roślinożerności

c)  zmiany klarowności wody

d)  zmiany zawartości składników odżywczych

e)  wpływ promieniowania słonecznego

f)  stres związany z wysuszeniem w strefie pływów


Fot.2. Lasy wodorostów są wyjątkowym siedliskiem, które cierpi z powodu stresu cieplnego. Źródło: beusbeus/iStock/ETH Zurych


Naukowcy napisali w swoje pracy:

W związku z przewidywanym w przyszłości dalszym wzrostem intensywności, czasu trwania i częstotliwości MHW, spodziewamy się większej liczby zastępowań dużych długowiecznych wodorostów tworzących siedliska mniejszymi efemeralnymi wodorostami, co zmniejsza strukturę siedliska i zapewnienie efektywnych usług, jakie mogą zapewnić rafy zdominowane przez wodorosty.


Referencje:
1. Arias-Ortiz A. et al., 2018 ; A marine heatwave drives massive losses from the world’s largest seagrass carbon stocks ; Nature Climate Change ; https://www.nature.com/articles/s41558-018-0096-y
2. Straub S. C. et al., 2019 ; Resistance, Extinction, and Everything in Between – The Diverse Responses of Seaweeds to Marine Heatwaves ; Global Change and the Future Ocean ; https://www.frontiersin.org/…/10…/fmars.2019.00763/full

Lasy – pochłaniacze i źródła dwutlenku węgla

Lasy są jednym z najważniejszych pochłaniaczy węgla w systemie klimatycznym Ziemi. Naukowcy zwracają szczególną uwagę na przepływy węgla w cyklu węglowym, o którym powiemy sobie później nieco więcej. Jednak jak ostatnio wyniki badań wskazują, gdy świat się będzie coraz bardziej ocieplać, to lasy zamiast pochłaniaczami netto, mogą stawać się powoli jego źródłami.

Fot. Przez amazoński las deszczowy w Peru wije się rzeka. (Służba Leśna USDA).

Nate G. McDowell z Krajowego Laboratorium Północno-Zachodniego Pacyfiku w Richland w stanie Waszyngton, wraz ze swoimi współpracownikami, przedstawił procesy dynamiczne gatunków drzew  w korelacji z zaburzonymi przepływami dwutlenku węgla oraz pary wodnej w ekosystemach leśnych 1.

Dynamika lasu to procesy odnowienia, wzrostu, śmierci i strat gatunków drzew wchodzących w skład zbiorowiska leśnego. Procesy te są jednak napędzane zaburzeniami, zarówno naturalnymi, jak i antropogenicznymi.

Naukowcy tu dokonali przeglądu ostatnich postępów w zrozumieniu czynników napędzających dynamikę lasów oraz ich interakcji i zmian w kontekście globalnej zmiany klimatu. Autorzy pokazali, że zmiany te mają już miejsce. Wysnuli wnioski w procesie badawczym, że w skali globalnej ubywa starszych lasów (starodrzewi), a przybywa młodocianych. Ma to związek, zarówno z nadmierną działalnością gospodarczą (wycinka, wypalanie lasów), jak i również z wyraźnym wpływem ocieplenia klimatu (fale upałów, susze, pożary, nawałnice, nasilone gradacje owadów, patogenów).

Badania teledetekcyjne wyraźnie wskazują, że od co najmniej dwóch dekad, lasy pochłaniają coraz słabiej dwutlenek węgla. Ma to też związek nie tylko ze wzrostem temperatury w atmosferze, ale i również z deficytem pary wodnej (VPD – Vapour Pressure Deficit), o czym jeszcze więcej powiemy w dalszej części książki o suszach i pożarach.

Rys.1. Schemat koncepcyjny składowych dynamiki lasu i napędzających je zaburzeń.

W panelu skrajnie lewym dojrzały ekosystem reaguje przede wszystkim na miejscową śmiertelność, a głównymi czynnikami demograficznymi są zmienne, takie jak CO2, temperatura i deficyt ciśnienia pary wodnej (VPD – Vapour Pressure Deficit). W następnym panelu lewym system zostaje zakłócony przez pożar, pojawienie się owadów lub inne perturbacje na dużą skalę, które usuwają większość drzew ponadpiętrowych, a gatunki przystosowane do szybkiego odnowienia po zakłóceniach odrastają. W trzecim panelu prawym odnowienie i wzrost dominują w procesach demograficznych, przy czym śmiertelność wzrasta z czasem, ponieważ konkurencja prowadzi do samoprzerzedzania. W ostatnim panelu skrajnie prawym dojrzały ekosystem jest zdominowany przez gatunki, które zastąpiły pierwotną społeczność w odpowiedzi na chroniczne zmiany środowiskowe, co prowadzi do powstania nowego ekosystemu.

(Nate McDowell i inni, 2020)


Nate McDowell dla serwisu Science Daily powiedział 2:

Wniosek jest taki, że zmiana klimatu już teraz wywiera presję na lasy na świecie, a jej przyszłe następstwa mogą być na tyle poważne, że negatywnie wpłyną na całkowitą sekwestrację węgla przez lasy.

Brytyjski geograf ds. ekosystemów Thomas Pugh z Uniwersytetu w Birmingham, wraz ze swoimi współpracownikami, odkrył, że nie tylko dojrzałe lasy w średnim wieku produkcyjnym są jednymi z największych pochłaniaczy węgla, ale jak się okazuje, także odrastające lasy odgrywają w tym główną rolę po zaburzeniach naturalnych, takich jak np. pożary, nawałnice czy też po zaburzeniach antropogenicznych, takich jak np. wycinka drzew 3.

Rys.2. Część lasu zdefiniowana jako odrastanie (mniej niż 140 lat) w zestawie danych dotyczących wieku na rok 2010. Pusty obszar w południowej Australii występuje, ponieważ w zestawie danych GFAD nie ma danych dla tego obszaru (Thomas A. M. Pugh i inni, 2019).

Naukowcy swoje wyniki badań oszacowali w globalnej bazie danych wieku lasów (GFAD – Global Forest Age Database) w ramach unijnoeuropejskiego projektu GEOCARBON (Operacyjnego globalnego systemu obserwacji dwutlenku węgla), w którym został uwzględniony rozkład wieku drzewostanów w 10-letnich przedziałach wiekowych do 140 lat, od roku bazowego 2010 na siatce 0,5° w zinwentaryzowanych lasach obejmujących większość regionów umiarkowanych i borealnych.

Ponadto obliczając rozkład wiekowy niezinwentaryzowanych lasów w obszarach tropikalnych, badacze zastosowali specyficzne dla klimatu krzywe wiekowe drzewostan-biomasa użyte do zbioru danych o dużej biomasie leśnej i o rozdzielczości 1 km (specyficznej dla jednej z trzech stref opadów). Następnie zagregowali klasy wiekowe w 10-letnie przedziały, a na koniec obliczyli powierzchnię przypadającą na klasę wieku jako ułamek komórki siatki 0,5°.

Przyjęte zostało, że rozkłady klas wieku tropikalnego są takie same dla dwóch typów funkcjonalnych roślin tropikalnych: zimozielonych i deszczowozielonych.

W swojej pracy zespołowej Nancy L. Harris, będąca kierownikiem ds. badań Nadzoru Globalnych Lasów (GFW – Global Forest Watch), stwierdziła, że lasy na świecie pochłonęły już około dwa razy więcej dwutlenku węgla niż go wyemitowały w latach 2001–2019. Reasumując, lasy zaabsorbowały netto 7,6 miliarda ton metrycznych CO2 rocznie, czyli 1,5 razy więcej dwutlenku węgla niż populacja Stanów Zjednoczonych emituje rocznie 4.

Poddając analizie najważniejsze lasy tropikalne w Ameryce Południowej, Afryce i Azji południowo-wschodniej, Harris w serwisie Instytutu Zasobów Świata (WRI – World Resources Instittute) zaobserwowała, że są one najbardziej narażone by stać się znaczącymi źródłami netto dwutlenku węgla. Napisała w nim następująco 5:

W ciągu ostatnich 20 lat lasy w Azji Południowo-Wschodniej łącznie stały się źródłem netto emisji dwutlenku węgla z powodu wycinania pod plantacje, niekontrolowanych pożarów i osuszania gleb torfowych.

Dorzecze Amazonki, które rozciąga się na dziewięć krajów Ameryki Południowej, nadal jest pochłaniaczem dwutlenku węgla netto, ale balansuje na krawędzi, aby stać się źródłem netto, jeśli utrata lasów będzie się utrzymywać w obecnym tempie. Dorzecze Amazonki doświadczyło wzmożonego wylesiania w ciągu ostatnich czterech lat w celu utworzenia rozległych pastwisk dla bydła oraz doznało degradacji spowodowanej  wielkoskalowymi pożarami.

Spośród trzech największych lasów tropikalnych na świecie, tylko Kongo ma wystarczająco dużo zwartych lasów, aby pozostać silnym pochłaniaczem dwutlenku węgla netto. Tropikalny las deszczowy Konga pochłania 600 milionów ton metrycznych więcej dwutlenku węgla rocznie niż emituje, co odpowiada około 1/3 emisji CO2 z całego transportu w USA.

Rys.3. Strumienie gazów cieplarnianych (GHG) związane z lasami (ekwiwalent średniej rocznej w megatonach, okres 2001–2019). a) roczne emisje GHG brutto b) roczne pochłanianie GHG brutto c) roczny strumień GHG netto. Do celów wyświetlania mapy zostały ponownie przeanalizowane z 30-metrowej skali obserwacji do siatki geograficznej 0,04°. Wartości w legendzie odzwierciedlają średnią (Nancy L. Harris i inni, 2019).

Wannes Hubau ze Szkoły Geografii na Uniwersytecie w Leeds, wraz ze swoim dużym międzynarodowym zespołem naukowym, opisał badanie polegające na ocenie trendów absorpcji dwutlenku węgla przez 244 strukturalnie nietknięte afrykańskie lasy tropikalne na terenie 11 krajów afrykańskich 6.

Następnie naukowcy porównali wyniki z tropikalnej Afryki z 321 obszarami z Amazonii. Naukowcy wyciągnęli wnioski, jakie podstawowe czynniki napędzają te trendy:

Pochłaniacz dwutlenku węgla w żywej nadziemnej biomasie w nienaruszonych afrykańskich lasach tropikalnych był stabilny przez trzy dekady do 2015 r. I wynosił 0,66 tony węgla na hektar rocznie (95-procentowy przedział ufności 0,53–0,79), w przeciwieństwie do długoterminowego spadku w lasach amazońskich.

Ostatecznie Wannes Hubau i jego współpracownicy, zauważyli, że tropikalne lasy deszczowe w sumie pochłaniają więcej węgla z atmosfery niż razem wzięte lasy umiarkowane i borealne, pomimo, że są coraz bardziej niszczone ze względu na ekspansję rolniczą.


Referencje:

  1. McDowell N. G. et al., 2020 ; Pervasive shifts in forest dynamics in a changing world ; Science ; https://www.science.org/doi/10.1126/science.aaz9463
  2. DOE/Pacific Northwest National Laboratory, 2020 ; Global environmental changes leading to shorter, younger trees ; Science Daily ; https://www.sciencedaily.com/releases/2020/05/200528161052.htm
  3. Pugh T. A. M. et al., 2019 ; Role of forest regrowth in global carbon sink dynamics ; Proceedings of the National Academy of Sciences ; https://www.pnas.org/content/116/10/4382
  4. Harris N. L. et al., 2021 ; Global maps of twenty-first century forest carbon fluxes ; Nature Climate Change ; https://www.nature.com/articles/s41558-020-00976-6
  5. Harris N. L. & Gibbs D., 2021 ; Forests Absorb Twice As Much Carbon As They Emit Each Year ; World Resources Institute ; https://www.wri.org/insights/forests-absorb-twice-much-carbon-they-emit-each-year
  6. Hubau W. et al., 2020 ; Asynchronous carbon sink saturation in African and Amazonian tropical forests ; Nature ; https://www.nature.com/articles/s41586-020-2035-0

 

Huragan Harvey i ekstremalne opady deszczu

Huragan Harvey był niszczycielskim huraganem kategorii 4 , który wylądował w Teksasie i Luizjanie w sierpniu 2017 r., powodując katastrofalne powodzie i ponad 100 ofiar śmiertelnych. Szkody majątkowe jakie on sporządził, były o wartości około 125 miliardów dolarów w ciągu roku.


Fot. Szkody po huraganie Harvey i trzydniowych nawalnych opadach deszczu w Houston spowodowały ekstremalne powodzie. (REUTERS/Richard Carson)

Przedstawiona zespołowa praca naukowa, której głównymi autorami byli (już niestety nieżyjący) Geert Jan van Oldenborgh i Karin van der Wiel z Królewskiego Holenderskiego Instytutu Meteorologicznego w de Bilt, analizuje krok po kroku wystąpienie ekstremalnych opadów deszczu podczas wyjścia huraganu Harvey na ląd w Zatoce Meksykańskiej i zatrzymanie się nad nim przez kilka dni. To ekstremalne zdarzenie pogodowe przyniosło poważne skutki zagrożenia i utraty życia ludzi i zwierząt, ewakuację tysięcy rodzin oraz straty gospodarcze w miliardach dolarów liczone 1.
Cyklon ten powstał jako sztorm tropikalny nad Oceanem Atlantyckim 17 sierpnia 2017 r. i następnego dnia wszedł do Morza Karaibskiego. Następnie osłabł do tropikalnej depresji podczas przekraczania półwyspu Jukatan, ale już 24 sierpnia osiągnął siłę huraganu nad Zatoką Meksykańską, gwałtownie zwiększając się, by osiągnąć siłę kategorii 4 tuż przed wylądowaniem na wybrzeżu Teksasu 50 km na wschód od Corpus Christi 25 sierpnia, powodując poważne szkody wiatrowe w miastach nadmorskich.
Harvey poruszał się powoli w głąb lądu, pozostając prawie nieruchomo około 100 km w głębi lądu przez około cztery dni, między 26 a 28 sierpnia, zanim cofnął się do Zatoki Meksykańskiej. Następnie ponownie wylądował w Luizjanie 30 sierpnia.
Chociaż cyklon ten był huraganem znaczącym pod względem wielkości i prędkości wiatru, ostatecznie, zostanie on zapamiętany z powodu wystąpienia ekstremalnych opadów deszczu i powodzi, które spowodowały ogromne zniszczenia w Houston i okolicach.
Globalne ocieplenie skutkuje tym, że zgodnie z prawem Clausiusa-Clapeyrona (CC), na każdy wzrost temperatury o stopień Celsjusza, w atmosferze Ziemi wzrasta ilość pary wodnej o 7 procent, co sprzyja zwiększonej intensyfikacji huraganów na całym świecie.
Od 1880 roku obserwacje w regionie pokazały też wzrost intensywności ekstremalnych opadów deszczu, od 12 do 22%, co jest tematem omawianej pracy. Ogólnie strumień wilgoci spowodował także zwiększenie ilości silniejszych wiatrów oraz prądów wznoszących, które są napędzane ciepłem skondensowanego wilgotnego powietrza.
Obszarem badanym był rejon miast Houston i Corpus Christi, które najsilniej odczuły wpływ destrukcyjny huraganu Harvey.
W symulacjach komputerowych naukowcy wykorzystali trzy modele:
1. EC-Earth 2.3 (wykorzystujący zalecane codzienne, oparte na obserwacjach rekonstrukcje temperatury powierzchni morza (SST – Sea Surface Temperature) z rozdzielczością 0,25°.
2. GFDL HiFLOR (wykorzystujący 25-kilometrową poziomą siatkę atmosfery i lądu w połączeniu z modelem lodu oceanicznego i morskiego. Szczegółowy opis modelu znajduje się w pracy Murakamiego i in. (2015) oraz van der Wiel i in. (2016).
3. Regionalny model klimatu (RCM – Regional Climate Model) HadRM3P z rozdzielczością poziomą ok. 25 km i 19 poziomami pionowymi (Massey et al 2015, Guillod et al 2017). Domena RCM obejmuje Amerykę Środkową, Stany Zjednoczone i cały region Zatoki Meksykańskiej.
W analizie HADRM3P wykorzystane zostały trzy eksperymenty:
a) 30-letnia klimatologia (1986–2015) z 30 symulacjami rocznie (900 elementów) (przyjęty)
b) rzeczywisty zestaw z 1000 symulacji w okresie od sierpnia do października 2017 r. (aktualny)
c) naturalny lub niezgodny z faktami zestaw z 1500 symulacji na okres od sierpnia do października 2017 r. (naturalny).
Ekstrapolując przedstawione wyniki badań opisujące to wydarzenie z 2017 r., zespół Oldenborgha doszedł do wniosku, że globalne ocieplenie spowodowało opady deszczu o około 15% (8 %–19%) bardziej intensywne niż 30 lat temu.
Bezpośrednio po tym wydarzeniu, w środowisku naukowym, zwłaszcza wśród specjalistów od atrybucji zmian klimatu, pojawiło się pytanie zastanawiające, w jakim stopniu skutki huraganu Harvey zostały zintensyfikowane z powodu antropogenicznej zmiany klimatu. W badaniu wzięta została pod uwagę szeroka analiza ekstremalnych opadów deszczu.
Na podstawie wcześniejszych wyników badań, naukowcy zauważyli, że w skali globalnej istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwiększenie emisji gazów cieplarnianych doprowadzi do zmniejszenia lub braku zmian w ogólnej liczbie cyklonów tropikalnych, ale już maksymalna prędkość wiatru i opady najsilniejszych burz prawdopodobnie wzrosną (Hesselbjerg Christensen i in. 2013).
Hipoteza na temat podstaw wyższego skalowania, np. CC x 2, opracowana przez naukowców, polega na tym, że dodatkowe ciepło w atmosferze i w oceanie daje dodatkową energię do napędzania cyrkulacji w dobrze zorganizowanym systemie. W ten sposób strumień wilgoci zwiększa się dwukrotnie: nie tylko przy wyższej zawartości wilgoci, ale także przy wyższych prędkościach cyklonu.
Rozkład najbardziej ekstremalnych zdarzeń w Zatoce Meksykańskiej jest dość dobrze symulowany przez model GFDL HiFLOR o rozdzielczości atmosferycznej wynoszącej 25 km oraz, w mniejszym stopniu, przez model FLOR-FA o rozdzielczości 50 km.
Naukowcy w swoje pracy piszą:
Niniejsza analiza koncentruje się na ekstremalnych opadach jako głównej przyczynie powodzi. Nie bierzemy pod uwagę wpływu cofania podniesionych poziomów wody spowodowanych sztormami lub względnym wzrostem poziomu morza w Zatoce Galveston na zdolność systemu do odwadniania, ale wcześniejsze badania sugerowały, że może to być ważny czynnik w określaniu intensywności i zasięgu powodzi przybrzeżnych (Torres i in. 2015 , Sebastian i in. 2017 ).
Ponadto uznajemy, że inne czynniki antropogeniczne przyczyniły się do zwiększonego ryzyka powodzi w Houston, w szczególności rozwój miast, co doprowadziło do wkroczenia na tereny zalewowe, zwiększonej nieprzepuszczalnej pokrywy, zmniejszenia nierówności lądu i kanałów, zmniejszonej pojemności składowania (Brody i in. 2008 ,2011 ) oraz wycofywanie zasobów, które doprowadziło do osiadania do 3 m (10 stóp) (http://hgsubsidence.org/subsidence-data).
—-
Rys.1. A: Tempo opadów (w mm) nad Houston w dniach 26-28 sierpnia. B: Całkowita ilość opadów w Houston od 26 do 31 sierpnia. C: Przestrzenna koncentracja opadów nad wybrzeżem Zatoki Meksykańskiej w dniach 26-28 sierpnia, przy czym kolor ciemnoniebieski oznacza wysokie opady, a żółty niskie. D: Rozprzestrzenianie się opadów, które jest związane ze średnią roczną trzydniową maksymalną wartością dla wybrzeża Zatoki Meksykańskiej. [Z Carbon Brief] Żródło: van Oldenborgh i in. (2017)].
—-
Badacze są zgodni z wnioskami wcześniejszych prac naukowych, min. Van der Wiel i in. ( 2017 ), którzy wykazali, że ekstremalne opady deszczu można uznać za jednorodne wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej w obszarze lądowym na szerokościach geograficznych 29°N-31°N i na długościach geograficznych 85°W-95°W. Ponieważ najbardziej dotknięte obszary znajdują się na zachód od tego pola siatki, więc, rozszerzyli je w swoich badaniach do rejonu Corpus Christi na szerokościach 27,5°N-31°N i na długościach 85°W-97,5°W.
Natomiast skrajna zachodnia część tego obszaru charakteryzuje się nieco niższymi ekstremalnymi opadami, ale nie ma to wpływu na analizę, a zwłaszcza na maksimum przestrzenne stosowane w modelach.
Należy zauważyć, że ekstremalne opady na tym obszarze są spowodowane nie tylko burzami tropikalnymi, ale także różnymi innymi mechanizmami, takimi jak np. odcięcie niżu barycznego (COL – Cut-of-Low) badanego wcześniej przez zespół Karin van der Wiel i in. ( 2017). Ekstremalne opady w Zatoce Meksykańskiej występują przez cały rok, z niewielkim wzrostem w sezonie huraganów (czerwiec–listopad).
Do analizy obserwacyjnej naukowcy zastosowali dwa zestawy danych służące do pomiarów deszczu za pomocą deszczomierzy.
a) zbiór danych GHCN-D v2 rozszerzony o dane GTS
b) zunifikowana analiza opadów CPC (CPC – Unified Precipitation Analysis)
Globalna sieć klimatologii historycznej (GHCN – Global Historical Climatology Network) – jest to baza danych zawierających informacje o temperaturze, opadach i ciśnieniu, która jest zarządzana przez Narodowe Centrum Klimatycznych Danych (NCDC – National Climatic Data Center).
Jeśli chodzi o pierwszy zestaw, w gridzie siatki znajduje się na niej 312 stacji, które dokonały pomiarów w okresie lat 1878–2017.
Z kolei omawiając drugi zestaw, jest to 25-kilometrowy zestaw danych na siatce oparty na miernikach deszczu. Charakteryzuje się on maksymalnym trzydniowym opadem wynoszącym 251,1 mm (dziennie) lub 614,2 mm (w ciągu trzech dni) i służy on do porównania z danymi modelowymi (patrz rys.1.b).
Naukowcy aby mieć pełny obraz rozdzielczości przestrzennej trzydniowych maksymalnych opadów deszczu z powodu huraganu Harvey, obok analiz GHCN i CPC, zastosowali też dane z NASA GPM/IMERG oraz radar z NOAA.
Badania atrybucji pojedynczego zdarzenia takiego jak huragan Harvey próbują ustalić, w jakim stopniu zmiana klimatu mogła mieć wpływ na wystąpienie prawdopodobieństwa ekstremalnych opadów deszczu pod wpływem tego cyklonu. Jest to dlatego skomplikowane, ponieważ pod uwagę są brane też inne czynniki takie jak chociażby naturalne zmienności klimatyczne, np. oscylacje oceaniczne.
Naczelny autor dr Geert Jan van Oldenborgh z Królewskiego Holenderskiego Instytytu Meterologicznego (RNMI – Royal Netherlands Meteorological Institute) dla Carbon Brief powiedział 2:
Po ekstremalnym zdarzeniu pogodowym zawsze pojawia się pytanie: „W jakim stopniu było to spowodowane zmianą klimatu?”. Niemal identyczne pytanie, na które odpowiada badanie atrybucji zdarzeń ekstremalnych, brzmi: „Jak bardzo zmieniło się prawdopodobieństwo zdarzenia z powodu zmiany klimatu?
W tym przypadku przyjrzeliśmy się prawdopodobieństwu, że w obecnym klimacie spadnie tyle deszczu, ile spadło na Houston lub więcej, i porównaliśmy je z prawdopodobieństwem sto lat temu, na podstawie obserwacji i modeli klimatycznych.
Typowy zasięg przestrzenny fali upałów wynosi wiele setek kilometrów, więc możemy przedstawić falę upałów za pomocą modelu klimatycznego o rozdzielczości około 200 km. Jednak krytyczne części burz tropikalnych [huragany i tajfuny] są znacznie mniejsze, realistyczne symulacje zaczynają się dopiero z modelami o rozdzielczości 25 km. Dopiero niedawno modele i możliwości komputerów wystarczająco wzrosły, ale nawet wtedy szczegóły dynamiki burz wciąż nie są w pełni reprezentowane.
Podsumowując temat, naukowcy postanowili skoncentrować swoją analizę na opadach deszczu w Teksasie, w dniach od 26 do 28 sierpnia, które spowodowały większość katastrofalnych powodzi przynosząc ogromne straty materialne. Na potrzeby tej analizy naukowcy zebrali odczyty opadów deszczu ze stacji pogodowych na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej.
—-
Rys.2. (a) 10-minutowe tempo opadów obserwowane w Houston (Teksas) obliczane w milimetrach na godzinę (mm/h), około 1% brakujących danych zostało pominiętych. (b) Suma opadów na tej stacji (mm). Dane z www.knmi.nl , stacja ID 639466112. Zacienione jasnoróżowe obszary wskazują trzydniowy okres maksymalnych opadów (26-28 sierpnia UTC, 2017). (c) Suma opadów 26-28 sierpnia 2017, (d) opady związane ze średnim rocznym maksimum trzydniowym (mm/3 dni). Dane siatkowe z ujednoliconej analizy dziennych opadów CPC opartej na miernikach. Czerwone pole pokazuje obszar analizy (27,5°N–31,0°N, 85,0°W–97,5°W), czerwone kropki wskazują miasta Corpus Christi i Houston w Teksasie.
(Geert Jan Van Oldenborgh i inni, 2017)
—-
Powyższe wykresy pokazują zasięg tych ulewnych deszczy w okresie trzech dni. Wykres A pokazuje, jak zmieniło się natężenie opadów w Houston w ciągu trzech dni, natomiast wykres B pokazuje całkowitą ilość opadów, które spadły między 25 a 31 sierpnia. A wykres C pokazuje poniżej, gdzie ekstremalne opady były skoncentrowane w ciągu trzech dni na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, przy czym kolor ciemnoniebieski reprezentuje duże ilości deszczu, a żółty – niski. Z kolei wykres D przedstawia rozrzut opadów, który jest związany ze średnią roczną trzydniową maksymalną wartością dla wybrzeża Zatoki Meksykańskiej.
—-
Referencje:
1. Oldenborgh G. J. et al., 2017 ; Attribution of extreme rainfall from Hurricane Harvey, August 2017 ; Environmental Research Letters ; https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/aa9ef2
2. Dunne D., 2017 ; Climate change ‘tripled chances’ of Hurricane Harvey’s record rain ; Carbon Brief ; https://www.carbonbrief.org/climate-change-tripled…
—-

Ziemia z dekady na dekadę coraz cieplejsza. A byłaby jeszcze cieplejsza, gdyby nie aerozole

Ludzkość jest w pewnym sensie bardzo opieszała, aby ratować siebie i biosferę, od której też jest zależna, a świat się ociepla nieubłaganie, gdyż emisje gazów cieplarnianych w bardzo powolnym stopniu są zmniejszane albo nieco zwiększane. A stężenie dwutlenku węgla z roku na rok wzrasta już o ponad 2 ppm (parts per million – [ilość] cząsteczek dwutlenku węgla ma milion cząsteczek powietrza atmosferycznego).
Według NOAA od ok. 1850 r. do dziś stężenie tego gazu wzrosło od 280 do 414,72 ppm w skali roku. Tyle wynosi średnia stężenia CO2 ze wszystkich stacji pomiarowych w 2021 roku, na obu półkulach Ziemi rejestrowana przez NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration – Narodową Administrację Oceaniczno-Atmosferyczną). Gdybyśmy jednak wzięli pod uwagę średnie miesięczne czy tygodniowe lub dzienne, to w miesiącach kulminacyjnych, jak np. na początku w maju na półkuli północnej, to wartości są znacznie wyższe, gdyż jeszcze wtedy fotosynteza i wegetacja roślin dopiero nabiera rozpędu po zimie.
W 2020 r. w stacji pomiarowej na Hawajach na zboczu wulkanu Mauna Loa, koncentracja CO2 wyniosła w maju 419,13 ppm. A średnia ze wszystkich stacji pomiarowych wyniosła 417 ppm.
To powinno dawać do myślenia. Z reguły ludzie patrzą na termometry, które jednak w skali domowej, lokalnej, regionalnej czy globalnej, pokazują fluktuacyjne pomiary. Na Ziemi dużą rolę odgrywają zmienności klimatyczne, między innymi te, które odpowiadają za napływ mas powietrza z różnych regionów świata.
Na Ziemi jest jeszcze lód w postaci lodu morskiego w Arktyce i w Antarktyce oraz lądolodów na wyspie Grenlandii czy na kontynencie Antarktydzie. Mało kto wie, że gorące powietrze z tropików na obu półkulach rozprzestrzenia się zarówno bezpośrednio do biegunów, jak i poprzez tak zwane komórki atmosferyczne: Hadleya (od równika ku zwrotnikom w postaci głębokiej konwekcji atmosferycznej), Ferrela (od zwrotników ku średnim szerokościom przy gruncie) oraz polarnej (od średnich szerokości do biegunów w postaci znowu konwekcji atmosferycznej). A ocieplenie planety od ponad 170 lat przyspieszyło po drugiej wojnie światowej, tyle, że rozkręcony ekspansywnie w krajach Europy, ZSRR, Ameryki Północnej, Japonii, Korei Południowej i Australii, światowy przemysł oparty był nie tylko na emisjach gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla, metanu czy podtlenku azotu oraz freonów, ale i również na bardzo intensywnych emisjach aerozoli siarczanowych i azotanowych, dających odwrotny efekt – silne ochłodzenie. Ponadto te aerozole, składające się z zanieczyszczeń przemysłowych, są idealnymi substancjami tworzącymi tzw. jądra kondensacji, dzięki którym właśnie w latach 1950-1990 powstały nad Ziemią ogromne zachmurzenia, a konkretniej warstwy chmur niskich, które mają silne tendencje do odbijania promieni słonecznych, od jasnych powierzchni aerozoli oraz chmur, bezpośrednio w kosmos.
To właśnie dlatego było chłodniej i względnie przyjemnie. Prawda jest taka, że świat się już wtedy mocno ocieplał, ale gazy cieplarniane paradoksalnie przegrywały konkurencję z gazami cieplarnianymi. Ale to tylko pozornie. W atmosferze stężenie dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, właśnie po wojnie zaczęło coraz szybciej wzrastać. Od 311 ppm w 1950 roku do 354 ppm w 1990 roku. Do czasu, gdy, właśnie w krajach dotychczas silnie uprzemysłowionych po wojnie, podjęto działania znaczących redukcji aerozoli siarczanowych i azotanowych. To właśnie dlatego odczuliśmy bardzo silny wzrost temperatury globalnej w latach 90. I to była dekada, w której wiele zaczęło się dziać, jak chociażby w 1998 roku, gdy wystąpiło ekstremalne, ocieplające atmosferę i powierzchniowe wody Pacyfiku, El Nino, które przyniosło z sobą wiele katastrof na świecie, w postaci albo w jednych regionach intensywnych fal upałów, susz i pożarów albo w innych regionach intensywnych nawalnych opadów deszczu, powodzi, gwałtownych cyklonów. Najbardziej jednak spektakularna katastrofa wydarzyła się po raz pierwszy w historii ludzkości, gdy zostało po raz pierwszy zaobserwowane blaknięcie wielu koralowców na Wielkiej Rafie Koralowej, a potem także w innych regionach Ziemi.
Po wspomnianym El Nino w 1998 r. nastąpiła w 1999 r. bardzo silna La Nina, ochładzająca atmosferę i powierzchniowe wody Pacyfiku. Przy okazji ruszył, w takich ludnych krajach jak Chiny i Indie, gwałtownie brudny przemysł, oparty na aerozolach siarczanowych i azotanowych. A więc, chociaż w dekadzie 2001-2010 stężenie dwutlenku węgla wzrosło z 372 do 386 ppm, to właśnie temperatura globalna tak nie rosła szybko. Niektórzy naukowcy podejrzewali przerwę w ociepleniu, co okazało się mylnym spostrzeżeniem niestety, gdyż to znowu zadziałał podobny aerozolowy mechanizm atmosferyczny jak w latach 1950-1990.
Mało tego, w 2011 roku planeta była odrobinę chłodniejsza niż w ekstremalnym (jak na XX wiek) 1998 roku. Znowu wtedy zadziałała bardzo silna, ekstremalna La Nina. Według badań NASA (National Aeronautic and Space Administration – Narodowej Administracji Aeronautyki i Kosmosu), w stosunku do okresu referencyjnego 1951-1980, Ziemia wówczas ogrzała się o 0,51 st.C. Potem jednak, rok po roku, do 2016 roku, do rekordowego pod względem wzrostu średniej globalnej temperatury, planeta zaczęła ekspresowo nagrzewać się. W stosunku do okresu 1951-1980, również według pomiarów NASA, świat ogrzał się aż do poziomu 1,02 st.C. Wystarczyło zaledwie 5 lat by Ziemia dwukrotnie się ociepliła. Z kolei stężenie CO2, według pomiarów NASA, urosło z 390 do 400 ppm. Za 4 lata, w 2020 r., planeta nagrzała się też do poziomu 1,02 st.C w stosunku do 1951-1980, ale jeszcze ciut niższa temperatura globalna była niż w 2020 r. dla wszystkich stacji takich jak Met Office, Copernicus, NOAA, Berkeley, JMA, ale według NASA był to już rekordowy rok.
Tak więc, pod względem temperatury, Ziemia robi niespodzianki. Trzeba też pamiętać, że chłodne lata w danych regionach Ziemi zależą również od rozmieszczenia systemów barycznych (niżowych i wyżowych). Globalne ocieplenie działa ostatnio najczęściej zero-jedynkowo. Albo z północy napływają przez krótszy lub dłuższy okres czasu masy chłodnego powietrza polarnego lub polarno-morskiego. Albo też z południa napływają przez krótszy lub dłuższy okres czasu masy gorącego powietrza zwrotnikowego lub zwrotnikowo-morskiego, a nie tak jak jeszcze 20-30 lat temu, gdy jeszcze dominowała tzw. cyrkulacja zachodnia atlantycka. Na ten napływ tych mas powietrza ma właśnie również wpływ napędzanie się wspomnianych komórek atmosferycznych: Hadleya, Ferrela i polarnych.
Stężenie, czyli koncentracja, dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu rośnie. Od 1987 r., gdy podjęto zdecydowane działania na Konwencji Wiedeńskiej, rozpoczęte systematyczne redukowanie freonów, nie tylko ocieplających planetę, ale i niebezpiecznie zmniejszających ochronną warstwę ozonową w stratosferze, przyniosło wysokie efekty, dziura ozonowa od 2020 roku zaczęła szybciej zanikać, no i zmniejszyły się też dzięki temu emisje tych gazów.
Tylko co robić. Całkowite redukcje aerozoli dadzą ocieplenie globu ziemskiego o 0,5 stopnia Celsjusza, nawet przy wyzerowaniu emisji gazów cieplarnianych. Ale jednak najnowsze wyniki badań wskazują, że to działanie jest konieczne. Międzyrządowy Panel ds Zmian Klimatu, w obecnie trwającym 6 Raporcie Oceny, rozważa użycie niskich emisji. Tylko to nie takie proste. Bo są już nawet badania, które ostrzegają, że to może wpłynąć bardzo ujemnie na populacje wielu gatunków w wielu siedliskach.
Więc, co robić?! Nie możemy przecież egoistycznie myśleć o ratowaniu tylko własnego gatunku. Czy chcemy czy nie, to i tak mocno zależymy od biosfery, w której jest wiele gatunków, bez których raczej nie moglibyśmy funkcjonować nawet jako cywilizacja wysoko rozwinięta technologicznie.
Źródła:

“Podwójne życie” minerałów żelaza w zmarzlinie

Bardzo interesujące są dwie prace, w których kluczową rolę odgrywa minerały żelaza. Okazuje się, że ten pierwiastek chemiczny działa niczym „ochroniarz” organicznego węgla w stabilnej zmarzlinie. Jednak są dwa przypadki, w których jest przyczyną emisji dwutlenku węgla, powstałego z utlenienia węgla organicznego. W pierwszym przypadku, w rozmrożonych, wilgotnych i uwodnionych glebach, zwanych termokrasami, jest zjadany przez bakterie i przestaje być rdzawym pochłaniaczem węgla. Z kolei w drugim przypadku, żelazo jest jakby „zabójcą” węgla organicznego, a ściślej katalizatorem, gdy ultrafioletowe i widzialne promienie słoneczne szybciej utleniają go do postaci gazowej, czyli dwutlenku węgla.

—-

Pierwsza praca była przedstawiona przez duży zespół naukowy, głównie z Niemiec, ale i z Danii, Wielkiej Brytanii i USA, prowadzony przez niemiecką naukowiec Monique S. Patzner w przedmiocie Geomikrobiologii w Centrum Stosowanych Nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Tybindze 4.

W lipcu 2018 r. naukowcy ci pobrali rdzenie w dwóch egzemplarzach, wzdłuż łagodnie zapadającego się gradientu odwilży od palsy do torfowiska i fenu.

Torfowisko Stordalen jest obszarem ściśle chronionym, na którym prowadzone są również inne badania terenowe, dlatego czas odwiertów jest ściśle ograniczony ze względu na ryzyko przyspieszenia odwilży wiecznej zmarzliny i/lub zakłócenia innych długoterminowych pomiarów, zwłaszcza w miejscach wrażliwych, takich jak fronty erozyjne.

Po wykonaniu badań terenowych, naukowcy doszli do wniosku, że kluczowe w utrzymaniu stabilnej zmarzliny, obok stabilnej temperatury regionalnej i lokalnej, jest żelazo chelatowane z węglem organicznym (OC-Fe – Organic Carbon-Iron) w całkowitej puli węgla organicznego (SOC – Soil Organic Carbon) w warunkach dużego stężenia tlenu.

Węgiel organiczny w rozmrażającej się zmarzlinie przekształca się łatwo w gazowy dwutlenek węgla, gdy zmarzlina topnieje i pojawia się woda powyżej     0°C. Wówczas uaktywniają swoją działalność bakterie, które metabolizują tenże węgiel. Ale nie tylko. Gdy mamy do czynienia z mokrymi siedliskami nawodnionymi, tutaj jeziorami termokrasowymi, np. po zapadniętych ombrogenicznych torfowiskach w tundrze, tzw. palsach, to łatwo wypłukiwany węgiel organiczny nie chroni już tak zwany rdzawy pochłaniacz węgla organicznego, czyli minerały żelaza, chroniące skutecznie tenże węgiel w stabilnej zmarzlinie z wysoką zawartością tlenu.

W rozwodnionej zmarzlinie, silnie zubożonej w tlen, bakterie skuteczniej przyczyniają się do osłabienia chelatu żelaza z organicznym węglem, co z kolei prowadzi do przemiany tegoż węgla w gazowy dwutlenek węgla, który masowo trafia do atmosfery, im bardziej rozwodniona jest zmarzlina po zapadniętych palsach. Z kolei słabo krystaliczne żelazo uwolnione od organicznego węgla w warunkach niskiego zapotrzebowania na tlen, jest intensywnie konsumowane przez bakterie, co tylko jeszcze mocniej w warunkach tlenowych wpływa na emisje dwutlenku węgla do atmosfery, a w warunkach beztlenowych – metanu. W ogólnym zakresie, w uwodnionych torfowiskach, wspomnianych palsach, bakterie w łatwy sposób rozkładają rozmrożoną materię organiczną składającą się ze szczątków roślin i zwierząt.


Rys. Trzy główne etapy odwilży to (1) palsa (oznaczona na pomarańczowo), (2) torfowisko (na zielono) i (3) trzęsawisko (na niebiesko). Pozycje trzech rdzeni szczegółowo przeanalizowanych w ciągu 3–4 dni od pobrania w 2018 r., które reprezentują wszystkie trzy etapy rozmrażania, pokazano na żółto. Dodatkowe rdzenie (pokazane na biało) pobrano w 2018 r. i przeanalizowano po 7 miesiącach inkubacji w 4°C (rysunki uzupełniające 1 i 3 w oryginalnym artykule). Dane do dalszych powtórzeń, wykonane w latach 2017 i 2019, są przedstawione w SI (rysunki uzupełniające  1–5 w oryginalnym artykule).

(Monique S. Patzner i inni, 2020)


Druga praca z kolei, została przedstawiona przez czteroosobowy skład naukowy, której główną autorką była biogeochemiczka i fotochemiczka Jennifer C Bowen z Wydziału Nauk o Ziemi i Środowisku na Uniwersytecie w Michigan, w Ann Arbor 5.

Nowością zawartą w tej pracy jest obserwacja w terenie, gdy rozmrażana zmarzlina uwadnia się, czy też pobliskie gleby, to wówczas organiczny węgiel jest jeszcze na jeden sposób szybko przekształcany w postać gazową dwutlenku węgla. Nie dość, że żelazo nie będące już chelatem z węglem organicznym (OC-Fe) jest zjadane przez bakterie, to na dodatek promienie słoneczne antagonizują to żelazo jako katalizator i przyspieszają reakcję chemiczną glebowego węgla organicznego (SOC) do postaci atmosferycznego gazu – dwutlenku węgla.


Fot. Fotomineralizacja w jeziorku termokrasowym (SeppFriedhuber / Getty Images).


I co jest jeszcze bardzo istotne, co podkreślają naukowcy w swoich badaniach laboratoryjnych, po pobraniu próbek gleby z zamarzniętej warstwy wiecznej zmarzliny (>60 cm pod powierzchnią) w pięciu miejscach leżących pod wilgotną, kwaśną kępą lub mokrą turzycą oraz na trzech powierzchniach lodowcowych na północnym zboczu Alaski latem 2018 r., że rozpuszczony węgiel organiczny (DOC – Dissolved Organic Carbon) przemieszcza się z destabilizowanej zmarzliny do wód nasłonecznionych, gdzie jego utlenianie do postaci dwutlenku węgla zależy od tego czy wspomniany DOC jest podatny na fotomineralizację. Wszystko jednak też zależy od składu chemicznego żelaza i DOC. Również podatność, czyli labilność DOC na fotomineralizację, zależy od długości fali światła słonecznego. Z kolei żelazo jest kontrolerem labilności, rozpuszczonego węgla organicznego w zmarzlinie, na fotomineralizację. Naukowcy także odkryli podczas badań, że starożytny kwas karboksylowy węgla w zmarzlinie, od 6300 do 4000 lat temu, również ma wpływ na wspomnianą fotomineralizację.

Profesor Rose Cory z Wydziału Nauk o Ziemi i Środowisku, badaczka geochemii wód, we wspomnianej pracy napisała:

Utlenianie rozpuszczonego węgla organicznego (DOC) do dwutlenku węgla (CO2) przez światło słoneczne (fotomineralizacja) stanowi obecnie do 30% CO2 emitowanego do atmosfery z arktycznych wód powierzchniowych (Cory i inni, 2014).

Podsumowując ten temat, emisje dwutlenku węgla pochodzącego z rozpuszczonego węgla organicznego mają znaczący wpływ nie tylko dzięki natężonej działalności bakterii w uwodnionych siedliskach, ale i także podczas ekspozycji na światło słoneczne, które także potrafi utleniać DOC przy wzmocnieniu katalitycznym minerałów żelaza.

To nowe odkrycie z ubiegłego roku jeszcze nie jest włączone do modeli klimatycznych. Miejmy nadzieję, że to się wkrótce zmieni, mówią naukowcy z Uniwersytetu w Michigan.


Bibliografia:

  1. Patzner M. S. et al., 2020 ; Iron mineral dissolution releases iron and associated organic carbon during permafrost thaw ; Nature Communications ; https://www.nature.com/articles/s41467-020-20102-6
  2. Bowen J. C. et al. 2020 ; Arctic Amplification of Global Warming Strengthened by Sunlight Oxidation of Permafrost Carbon to CO2 ; Geophysical Research Letters ; https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1029/2020GL087085

Opóźnienia monsunów z powodu ocieplenia klimatu i zapobieganie ich opóźnieniom

Zjawiska atmosferyczne kojarzą nam się z czymś negatywnym i niszczycielskim, ale nie wszystkie są takie. Na przykład specyficzne tropikalne wiatry zwane monsunami, mogą być też wręcz zbawienne dla wielu populacji ludzi, zwierząt oraz roślin.

Tak właśnie dzieje się z monsunami letnimi (Indyjskim i Atlantyckim), gdy wieją one z obszarów wysokiego ciśnienia nad oceanami (Indyjskim i Atlantyckim) ku obszarom niskiego ciśnienia nad kontynentami (Azji i Afryki). Zimą procesy zachodzą odwrotne. Monsuny zimowe wieją z obszarów wysokiego ciśnienia nad kontynentami w kierunku obszarów z niskim ciśnieniem nad oceanami.

W naszej cywilizacji ludzie mieszkający w regionach subtropikalnych w okresie letnim wręcz się mocno przyzwyczaili do nadchodzenia na czas pór deszczowych z monsunami. Jednak nie zawsze tak było w przeszłości, ale od co najmniej dwóch dekad, wzrost temperatury globalnej oraz regionalnych, wywierają coraz większy taki wpływ, że nadejście monsunów przesuwa się w czasie. Po prostu coraz bardziej opóźnia się ich nadejście. I takie opóźnienia albo nawet zanikanie monsunów będzie miało coraz bardziej ujemny wpływ na ekosystemy oraz gospodarkę wielu krajów, jak Indie, Pakistan czy też kraje Afryki Zachodniej. Często pojawiające się takie ekstrema, będą przyczyną nieurodzaju oraz głodu w subtropikalnych regionach Ziemi.

Już dekadę temu, naukowcy zaobserwowali, że monsuny będą słabnąć, a nawet wręcz zanikać.

—-

Chińscy badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley: Li-Chi Chiang z Wydziału Geografii i Yen-Lan Liu z Wydziału  Geografii z Centrum Atmosferycznych Nauk, zaobserwowali w swoich wynikach badań, że pod wpływem coraz wyższej temperatury w atmosferze Ziemi, monsuny mogą osłabnąć na Oceanie Indyjskim u wybrzeży Indii i Bangladeszu oraz u wybrzeży zachodniej równikowej Afryki na Oceanie Atlantyckim, z powodu rosnących w nich temperatur 1.

Naukowcy skorelowali osłabnięcie monsunów od pierwszej dekady XXI wieku z jednoczesnym osłabnięciem pór deszczowych i nastaniem długotrwałych i uciążliwych susz już od lat 60 XX wieku w obszarach Sahelu w Afryce, Półwyspu Indyjskiego oraz Azji Południowej.

—-

Moetasim Ashfaq z Wydziału Nauk Obliczeniowych i Inżynierii w Narodowym Laboratorium Oak Ridge w USA, wraz ze swoimi współpracownikami, udowodnił, że dalsze emisje gazów cieplarnianych przyczynią się do znaczącego opóźniania nadejścia monsunów o 15-20 dni, a nawet w pewnych regionach o 30 dni 2.

Naukowcy do analiz badawczych wykorzystali zestaw prognoz regionalnego modelu klimatycznego (RCM – Regional Climate Model) w siedmiu regionalnych domenach skoordynowanego regionalnego eksperymentu zmniejszania skali (CORDEX – Coordinated Regional Downscaling Experiment), aby po raz pierwszy przedstawić globalny obraz zmian monsunowych na różnych poziomach wymuszania emisji gazów cieplarnianych (GHG – Greenhouse Gases).

Wszystkie symulacje regionalne przeprowadzili przy użyciu modelu RegCM4 w poziomym rozstawie siatki 25 km, z zastosowaniem wymuszeń na granicy bocznej i dolnej z trzech modeli ogólnej cyrkulacji (GCM – General Circulation Models), które są częścią piątej fazy projektu Coupled Model Inter-comparison Project (CMIP5).

Każda symulacja za pomocą regionalnego modelu RegCM4 obejmowała okres od 1970 do 2100 w ramach dwóch reprezentatywnych ścieżek koncentracji (RCP2.6 i RCP8.5), jeszcze według V Raportu Oceny IPCC.


Rys.1. W analizach wykorzystano różne domeny RegCM CORDEX. Kolorowy obszar lądowy w każdej domenie odzwierciedla region, który został użyty z każdej integracji RegCM dla działek przestrzennych. Ramki reprezentują obszary wykorzystywane do różnych analiz średnich strefowych (Moetasim Ashfaq i inni, 2020).


Naukowcy podkreślili w tej pracy, że regionalne symulacje klimatyczne precyzyjnie identyfikują cechy opadów i dynamiki atmosferycznej w regionach monsunowych w okresie historycznym.

Również badacze stwierdzili, że według scenariusza emisji GHG – RCP8.5, wydłużanie się opóźnień nadejścia monsunów występuje tak samo w każdym z badanych siedmiu regionów Ziemi (CORDEX). A według scenariusza emisji GHG – RCP2.6, te oddziaływanie jest znacznie mniejsze. I nawet to, że do 2100 roku można wielu szkodliwych wpływów uniknąć.

Wprawdzie badania wykazały także opóźnienie końca pory deszczowej podczas monsunów, ale i tak te oddziaływanie jest mniej szkodliwe niż opóźnienia z nadchodzeniem pór deszczowych z monsunami.

Autorzy powyższej pracy za pomocą symulacji swojego modelu regionalnego, odkryli także z niepokojem, że monsuny będą skracać się w czasie, a okresy bezdeszczowe bardziej wydłużać się, przynosząc z sobą uciążliwe susze w subtropikalnych regionach, co będzie w zupełności bardzo niekorzystne dla ludzi, zwierząt oraz roślin.

Takie zaburzenia monsunowe będą coraz silniej wpływać podczas dalszego wzrostu globalnej średniej temperatury powierzchni Ziemi oraz regionalnych i lokalnych. Ponadto, będą im towarzyszyć rozprzestrzenianie się chorób tropikalnych jak denga, malaria czy cholera, których ekspansja, na wyższe i relatywnie chłodniejsze szerokości geograficzne, będzie następować wraz z migracją gatunków zwierząt i roślin oraz ludzi. Ogólnie mówiąc, w subtropikalnych regionach, takie zaburzenia z nadejściem monsunów mogą żle wpływać pod względem fizjologicznym na ludzi i na inne istoty biologiczne.

Gdy świat się coraz bardziej ociepla, a monsuny coraz bardziej opóźniają swoją porę nadejścia, to wiele regionów rolniczych, które eksportuję ryż jak Indie czy Pakistan, czy też kakao do produkcji czekolady w przypadku krajów zachodniej Afryki, po prostu zacznie destabilizować się i nawet może to grozić załamaniem się ich tamtejszych rynków handlowych.

—-

Amulya Chevuturi z Narodowego Centrum Nauki o Atmosferze oraz z Wydziału Meteorologii na Uniwersytecie w Reading, w Wielkiej Brytanii, wraz ze swoim zespołem naukowym, dokonała szczegółowych badań przewidywania zbliżania się nadchodzenia pór monsunowych, tak by były skorelowane z plonami w gospodarstwach rolnych na całym świecie. Swoje odkrycie badacze przeanalizowali na przykładzie Indii, które są w dużym stopniu zależne od monsunów 3.

Naukowcy, na podstawie prognoz Europejskiego Centrum Średnich Prognoz Pogody (ECMWF – European Centre for Medium-Range Weather Forecasts), systemu sezonowego prognozowania 5 (SEAS 5 – seasonal forecasting system 5), odkryli w swoich badaniach dokładne namierzanie nadchodzenia monsunów, po to by rolnicy byli przygotowani w odpowiednim czasie na zbiory. To znaczy, według analiz badawczych tej pracy, farmerzy mają być dokładnie informowani o nadejściu, zarówno pory deszczowej, jak i suchej.

Doktor Amulya Chevuturi powiedziała dla Science Daily 4:

Monsun indyjski przynosi około 80% rocznych opadów deszczu w Indiach, więc nawet niewielkie różnice w czasie jego przybycia mogą mieć ogromny wpływ na rolnictwo. Dokładne przewidzenie tych zmian z roku na rok jest trudne, ale może stanowić różnicę między dobrobytem a ubóstwem dla wielu rodzin.

Dokładność prognozowania, którą zidentyfikowaliśmy w głównych regionach rolniczych Indii, zapewnia wyraźną możliwość, aby ten system pozytywnie wpłynął na życie ludzi. Miesięczne ostrzeżenie przed suszą lub potopem to cenny czas, aby zrozumieć prawdopodobny wpływ na dostępność wody, a rolnicy powinni przygotować środki zmniejszające zagrożenie dostaw żywności.

Lepsze prognozy ratują życie, a tego rodzaju dogłębna globalna analiza jest możliwa tylko wtedy, gdy najlepsi naukowcy i wiodące instytuty badawcze współpracują ze sobą dla dobra całej planety.

Przeprowadzając swoje badania, naukowcy przeanalizowali dzień 1 maja, w latach 1981-2016, po to by wykryć nadejście monsunów. I odkryli, że prognozy były dość dokładne dla procesów wielkoskalowych, dla takich parametrów jak temperatura i wiatry, które napędzają opady monsunowe w Indiach.

Ponadto poddana została ocena prognoz przeciwnych w odniesieniu do obserwacji opadów atmosferycznych w projekcie klimatologii globalnych opadów (GPCP – Global Precipitation Climatology Project) i reanalizie ECMWF 5 (ERA 5).

Badanie zespołu Chevuturi wykazało również, że system sezonowego prognozowania 5 (SEAS 5) był tylko skuteczny w przewidywaniu wczesnego lub późnego nadejścia letniego monsunu indyjskiego (ISM – Indian Summer Monsoon) dla ważnych regionów rolniczych wzdłuż równin rzeki Ganges oraz dla wschodnich i zachodnich wybrzeży Indii.

Jednak zostały zidentyfikowane także niedociągnięcia w powyżej opisanym systemie SEAS 5, które mogą mimo wszystko utorować drogę do ulepszeń modeli, potencjalnie zapewniając bardziej szczegółowe i dokładne sezonowe długoterminowe prognozy monsunowe.

Ponadto badanie wykazało, że prognozy miały tendencję, albo do przeszacowywania opadów, jak np. nad górzystymi Ghatami Zachodnimi i regionami Himalajów, albo do niedoszacowania opadów, jak np. na równinach rzeki Ganges na północy kraju i jej delty w Zatoce Bengalskiej.

W każdym razie prognozy były prawidłowe dla wzorca opadów monsunowych w Indiach, co czyni je przydatnymi do celów planowania.


Rys.2. Tryby zmienności opadów (w mm) od czerwca do września GPCP letniego monsunu indyjskiego (ISM) jako wzorce a) EOF1 i c) EOF2 w regionie Indii oraz szeregi czasowe składowej głównej (PC) związane z wiodącymi trybami EOF opadu ISM: z b) pierwszym (PC1) i d) z drugim (PC2) (Amula Chevuturi i inni, 2021).


Na wykresie powyżej jest ukazana ocena systemowych prognoz sezonowych SEAS 5 reprezentujących przewidywalne tryby zmienności letnich monsunów indyjskich (ISM). A także jest ukazane porównanie szeregów czasowych głównych składowych (PC) dla pierwszych dwóch trybów (PC1 i PC2) zmienności ISM między SEAS 5 i GPCP (rys.136.)

Głównymi metodami badawczymi były modele klimatyczne, za pomocą, których naukowcy z dużą dozą prawdopodobieństwa ocenili nadchodzenie w porę letnich monsunów indyjskich (ISM).

Model sprzężony z SEAS 5 zawiera model atmosfery Zintegrowanego Systemu Prognoz (IFS – Integrated Forecast System) w połączeniu z modelem powierzchni lądu HTESSEL oraz Jądra do europejskiego modelowania oceanu (NEMO – Nucleus for European Modelling of the Ocean; wersja 3.4.1).

Na temat obliczenia szeregów czasowych, naukowcy posłużyli się dwoma trybami empirycznej funkcji ortogonalnej (EOF – Empirical Orthogonal Function) w celu obliczenia miesięcznych średnich anomalii opadów deszczu. W swoim artykule napisali następująco:

Do obliczenia szeregów czasowych głównych składników (PC – Principal Component) używamy dwóch pierwszych wiodących trybów empirycznej funkcji ortogonalnej (EOF – Empirical Orthogonal Function) obliczonych dla miesięcznych średnich anomalii opadów deszczu GPCP w domenie południowoazjatyckiej (15° S-30° N, 60° E120° E), jako EOF1 i EOF2 (ECMWF 2017 ).

Pierwszy wzór EOF (EOF1; rys.2a) przypomina wzorce opadów związane z letnimi wydarzeniami w La Niña, ze zwiększonymi opadami nad wschodnim równikowym Oceanem Indyjskim i południowo-wschodnią Azją oraz zmniejszonymi opadami nad północną Zatoką Bengalską i Azją Wschodnią.

Drugi wzór EOF (EOF2; rys.2c) ma zwiększone opady na subkontynencie indyjskim, otaczających oceanach i zachodnim równikowym Oceanie Indyjskim; co przypomina anomalie opadów obserwowane podczas pozytywnej fazy dipola Oceanu Indyjskiego.

Szeregi czasowe PC1 (rys.2b) i PC2 (rys.2d) są generowane przez przestrzenną regresję anomalii średnich opadów sezonowych każdego roku (SEAS 5 i GPCP) na odpowiednio wzorce EOF1 i EOF2. Porównanie szeregów czasowych SEAS 5 PC z obserwacjami reanalizy ERA 5 pokazuje umiarkowane, ale istotne korelacje między modelami i obserwowane dla dwóch pierwszych trybów zmienności międzyrocznej monsunów (rys.2 b, d).


Referencje:

  1. Liu Y. et al., 2012 ; Coordinated Abrupt Weakening of the Eurasian and North African Monsoons in the 1960s and Links to Extratropical North Atlantic Cooling ; Journal of Climate ; https://journals.ametsoc.org/view/journals/clim/25/10/jcli-d-11-00219.1.xml
  2. Ashfaq M. et al., 2021 ; Robust late twenty-first century shift in the regional monsoons in RegCM-CORDEX simulations ; Climate Dynamics ; https://link.springer.com/article/10.1007/s00382-020-05306-2
  3. Chevuturi A. et al., 2021 ; Forecast skill of the Indian monsoon and its onset in the ECMWF seasonal forecasting system 5 (SEAS5) ; Climate Dynamics ; https://link.springer.com/article/10.1007/s00382-020-05624-5
  4. University of Reading, 2021 ; Early Indian monsoon forecasts could benefit farmers ; Science Daily ; https://www.sciencedaily.com/releases/2021/02/210209083718.htm