Ignorancja zmian klimatu sprzed pół wieku, a kryzys paliw kopalnych dzisiaj

Gdybyśmy żyli w latach 70, działania na rzecz ochrony klimatu byłyby przez większość społeczeństwa zignorowane. I chociaż globalne ocieplenie zachodziło, to nie było jeszcze widoczne na świecie. Po pierwsze: maskowało je globalne zapylenie atmosfery (John Cook, 2015). Po drugie przemysł paliw kopalnych, zwłaszcza oparty na węglu kamiennym, przynosił jeszcze na świecie duże zyski. W tym w Polsce. Wszelkie innowacje techniczne oparte na źródłach odnawialnych nie miały przebicia w świecie biznesu, tym bardziej polityki i mediów. Opinia publiczna była nieświadoma co się naprawdę szykuje dzięki akceptacji i propagowaniu przemysłu wydobywczego. Świat nauki, który miał pomysły na nowe technologie energetyczne był jednak odcięty od źródeł finansowych.

 40-50 lat temu nikt się zbytnio nie przejmował prognozami naukowymi. Najprężniej działające placówki badawcze w USA nie miały siły przebicia. Zresztą świat miał inny problem. Zimną wojnę i wyścig zbrojeń pomiędzy światem kapitalizmu a obozem socjalistycznym. Na badania klimatu było wdrażanych bardzo mało środków finansowych. To także dzięki zastosowaniu nowych technik naukowych na potrzeby wojska naukowcy mogli dowiedzieć się wiele np. o izotopach pierwiastków chemicznych w atmosferze, zwłaszcza węgla (Roger Revelle i Hans Suess, 1956) i na temat światła w podczerwieni (iradiancji). Pierwsze satelity miały charakter militarny. Badanie atmosfery i powierzchni Ziemi było wówczas przeprowadzane w celach lokalizacji wrogich sił. Na szczęście topograficzne badania dziś coraz częściej są wykonywane dla dobra nauki.
 
Od lat 50 nauka badań klimatu zaczęła działać w bardziej systematyczny i zorganizowany sposób. Badania atmosfery i oceanów za pomocą bardziej zaawansowanych technik. Np. pomiary koncentracji CO2 w atmosferze i w oceanach za pomocą spektrometrii masowej. Wykorzystanie na szeroką skalę modeli numerycznych przyczyniło się do zrozumienia, że klimat naprawdę ociepla się (Norman Phillips, 1956). Zastosowanie naukowych satelitów od 1979 roku po raz pierwszy pokazało dokładniejsze pomiary topnienia lodu w Arktyce (Ola M. Johannessen i in., 1999). Później te same pomiary wykorzystane zostały względem lądolodów na Grenlandii i na Antarktydzie (początkowo na Zachodniej).
 
Temperatura w latach 60-70-80 nie rosła jeszcze spektakularnie z powodu przemysłowego zasiarczenia nieba nad całą planetą. Do 1977 roku było nawet chłodnej niż w rekordowo ciepłym 1944 roku. W latach 70 większość prac recenzowanych wyraźnie wskazywała, że klimat się ociepla, a nie ochładza (John Cook, 2015). Choć temperatura mówiła co innego niż stężenie CO2.
 
Dziś też bywają pojedyncze lata chłodniejsze niż wcześniej. Jednak trend ogólny liczony w dekadach od lat 70 wyraźnie wskazuje, że temperatura globalna Ziemi (przy jej powierzchni lądów i oceanów) wyraźnie rośnie (Stefan Rahmstorf i in., 2017). 40-50 lat temu było to jeszcze niezauważalne, stąd być może wtedy nie było pełnego konsensusu naukowego. Dopiero rosnące temperatury wraz z koncentracją CO2 i innymi gazami cieplarnianymi dały do myślenia coraz większej liczbie naukowców, że klimat ociepla się i to z naszej winy. I tak jest dziś.
 
Jednak gdy tylko gremium naukowe zaalarmowało polityków, biznesmenów, media i opinię publiczną, że to my przyczyniamy się do globalnego ocieplenia, powstało silne lobby denialistów fabrykujące dowody naukowe. Do dziś w krzywym zwierciadle badania klimatu są przedstawione o rzekomym ochłodzeniu lub naturalnym jego ociepleniu. Jeszcze 10 lat temu opinia publiczna nie wierzyła do końca wynikom badań naukowców, że antropogeniczne ocieplenie klimatu to niezbity fakt naukowy. Duża część wyborców to wyznawcy wolnego rynku, którzy czują się zaatakowani przez środowisko ekologów (i być może klimatologów), że ich porządek kapitalistyczny może legnąć w gruzach wraz z upadkiem przemysłu paliw kopalnych. Nic bardziej mylnego. Rynek odnawialnych źródeł energii (Ottmar Edenhofer, 2011) i świadoma dekarbonizacja gospodarek mogą tak samo wzmacniać idee kapitalizmu jak robił to rynek paliw kopalnych. I ostatnio znacznie więcej zapewnia miejsc pracy niż ten drugi.
 
Pół wieku temu biznes nieodnawialnych źródeł energii opartych na węglu kamiennym i brunatnym, ropie naftowej i gazie ziemnym dominował i prosperował znakomicie przynosząc ogromne dochody wielu paliwowo-energetycznym koncernom. Boom gospodarczy kwitł dzięki paliwom kopalnym. A badania klimatu były dopiero w powijakach. Ludzie są z reguły konformistami i niechętni są na jakiekolwiek rewolucyjne zmiany. Zmiany, które muszą trwać nieraz całe dekady. Od lat 80 rynek odnawialnych źródeł energii też stawiał dopiero nieśmiało kroki. Zwłaszcza w Europie Zachodniej i w USA.
 
Niestety musi nas dotknąć głęboki kryzys ekologiczny, klimatologiczny, ekonomiczny czy nawet demograficzny żebyśmy wyciągnęli jakieś refleksje i skłonili się ku działaniom mitygacyjnym (zapobiegawczym) oraz adaptacyjnym (przystosowawczym). Dopiero jak doznamy namacalnie strat finansowych z powodu zwlekania z dekarbonizacją gospodarek światowych i wdrażania rynku odnawialnych źródeł energii, wtedy obudzimy się by dokonywać nowych transformacji technologicznych, naukowych i edukacyjnych, ale czy to nie będzie już za późno dla ludzkości i pośrednio dla innych gatunków ziemskich?!
 
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *