Ostatni raz było cieplej w eemianie
Ostatni raz nieznacznie cieplej jeszcze niż dziś było 125 tys. lat temu podczas okresu międzylodowcowego eemian. To był jednak wtedy moment kulminacyjny ocieplenia. Gdyż potem temperatura już zaczęła spadać zbliżając Ziemię do ostatniego dotychczas zlodowacenia Wisły w Europie i zlodowacenia Wisconsin w Ameryce Północnej. Wkrótce ocieplenie eemskie przegonimy.
Nawet gdybyśmy już dziś wyzerowali emisje gazów cieplarnianych (GHG), to i tak pod koniec naszego wieku otarlibyśmy się a może nawet przekroczyli 1,5 stopnia Celsjusza. Niewykluczone, że do tej pory uruchomiłyby się silne dodatnie sprzężenia zwrotne wieloletniej zmarzliny w obszarach polarnych na półkuli północnej i podmorskich klatratów na szelfach kontynentalnych syberyjskich mórz. W każdym razie najcieplej w całym plejstocenie od 2,6 mln lat, najprawdopodobniej będzie już za 30 lat gdy przy dzisiejszym wyzerowaniu emisji osiągnęlibyśmy wynik temperaturowy wyższy niż 125 tysięcy lat temu. Na to się jednak nie zanosi. Ludzkość nawet nie ma ochoty redukować do połowy gazów cieplarnianych do 2030 roku.
Rys 1. Dwa rekordy temperatury rdzenia lodowego; Eemian znajduje się na głębokości około 1500–1800 metrów na dolnym wykresie
Istnieje prawdopodobieństwo, że za dekadę osiągniemy pułap 1,5 stopnia Celsjusza. Z całą pewnością stanie się to szybko gdy wyemitujemy do atmosfery dopuszczalną ilość gigaton węgla. Mianowicie 420 Gt. Gdy to uczynimy np. w 2030 r. to ocieplenie klimatu przyspieszy. Gdy jeszcze stanie się, że wtedy lód arktyczny latem zupełnie zaniknie to tempo ocieplenia będzie jeszcze szybsze. Gdy dalej będziemy spalać paliwa kopalne i wylesiać planetę, to katastrofa klimatyczna bez powrotu do stanu Ziemi sprzed czasów przedprzemysłowych, a może nawet z XX w., może stać się faktem.
Zmierzamy do globalnego ocieplenia w PETM
To wszystko dzieje się w błyskawicznym tempie w skali czasu geologicznego. W tej chwili zmierzamy prostą drogą do powtórki paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego (PETM) sprzed 56 mln lat, ale w znacznie szybszym tempie. Wtedy globalne ocieplenie wystąpiło w okresie czasu od 10 do 20 tysięcy lat podnosząc temperaturą globalną Ziemi do 5-9 stopni Celsjusza. Ten hipertermiczny pik był spowodowany wzmożonymi emisjami dwutlenku węgla i metanu z wieloletniej zmarzliny i samego metanu z klatratów mórz syberyjskich. Doprowadziło to wtedy do silnej stratyfikacji oceanów oraz ich anoksji prowadzącej do wymierania bentonicznej fauny. W tej chwili jesteśmy na prostej drodze do powtórzenia tego scenariusza.
Rys 2. Dynamika globalnej temperatury powierzchni podczas ery kenozoicznej zrekonstruowanej z proksymów 18 O w osadach morskich (Hansen i in. 2008). Publikacja źródłowa
Oceany coraz mniej mieszają się i coraz więcej jest zestratyfikowanych i odtlenionych obszarów morskich i oceanicznych. Każdy przyrost ułamka temperatury wzmacnia ten trend. Ponadto cieplejsze wody oceanów sprawiają, że coraz mniej w nich dwutlenku węgla się rozpuszcza i coraz więcej w kontakcie z cząsteczkami wody zamienia się w kwas węglowy, następnie na jony wodorowęglanowe i wodorowe kosztem jonów węglanowych służących do budowy skorupek i muszli bezkręgowców morskich. Taki scenariusz był właśnie 56 mln lat temu, który jednak nasilał się w dłuższym okresie czasu niż to co nam grozi teraz.
My ludzie możemy powtórzyć PETM dosłownie w ciągu 80 lat, do końca naszego wieku, zwłaszcza przy kontynuacji scenariusza emisji business as usual (RCP8.5). Tempo może być nawet aż ponad 80-160 razy większe niż 56 mln lat temu. To jest po prostu jakiś koszmar.