Dowody w postaci pomiarów z takich szanowanych światowych instytucji jak: NASA – National Aeronautics and Space Administration, NOAA Climate.Gov, COPERNICUS, Met Office, JAXA (Japan Aerospace Exploration Agency), Berkeley Earth są dostępne dla każdego w internecie. W Google można przeczytać wiele ważnych informacji naukowych na temat wyżej wymienionych instytucji.
Od końca XIX w. do połowy XX w. było niewiele danych na temat systemu klimatycznego. Prawie nic. Jedynie Arrhenius, Chamberlin, Hulburt i Callendar w tym okresie czasu zastanawiali się już jaka będzie czułość klimatu po podwojeniu koncentracji CO2 (z 280 ppm z okresu przedprzemysłowego do 560 ppm w drugiej połowie XXI w.) z powodu spalania paliw kopalnych i zmian użytkowania terenu. Jednak ta wiedza nie wywarła wielkiego wpływu w wielu renomowanych instytucjach naukowych. W pierwszej połowie XX w. zdominowany został pogląd, że Ziemia ociepla się z powodu Słońca. Jego prekursorem był wpływowy fizyk Charles Abbot. I faktycznie tak było w latach 1910-1945. Wpływ ocieplenia klimatu napędzanego energią słoneczną był nieznacznie wyższy od tego wywołanego przez emisje gazów cieplarnianych. I to właśnie była główna przyczyna, że przez pół wieku ludzkość zbłądziła.
Rysunek 1: Przyczynki antropogenicznych i naturalnych procesów do obserwowanego ocieplenia powierzchni Ziemi w ciągu ostatnich 50-65 lat, według: Tett i in. 2000 (T00, ciemny niebieski), Meehl i in. 2004 (M04, czerwony), Stone i in. 2007 (S07, zielony), Lean i Rind 2008 (LR08, fiolet), Huber i Knutti 2011 (HK11, błękitny), i Gillett i in. 2012 (G12, pomarańczowy). Podane w tym podsumowaniu liczby to najlepsze oszacowania z każdej pracy. Dla uproszczenia na wykresie nie podano zakresów niepewności, można znaleźć je w artykułach.
W drugiej połowie XX w., od lat 50 do początku lat 90, naukowcy zauważyli, że główną przyczyną ocieplenia klimatu już się stawały emisje gazów cieplarnianych z powodu spalania paliw kopalnych i wylesiania. Trend był wyraźnie rosnący, co widać dziś. A od lat 60 aktywność słoneczna malała i maleje do dziś. W latach 1950-1980 spalanie paliw kopalnych powodowało nie tylko emisje dwutlenku węgla, ale i masowe emisje dwutlenku siarki, który w krajach przemysłowych powodował ogromne zapylenie atmosfery i odbijanie promieni słonecznych od jasnych powierzchni siarczanów, co przyniosło globalnie efekt taki, że w latach 40 było cieplej niż w latach 50-70. Dlatego też, choć emisje gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla i metanu oraz nieco mniej podtlenku azotu i freonów, chociaż rosła, to aerozole przemysłowe takie jak siarczany, a także w mniejszej ilości azotany, w dużym zakresie przyczyniały się do ochłodzenia Ziemi. Te maskowanie trwało do początku lat 90 gdy skutecznie podjęto działania by zredukować znacznie emisje dwutlenku siarki (SO2).
Efekt likwidacji przemysłowych siarczanów w latach 90 zdał egzamin. Wprawdzie od zanieczyszczeń było wolnych wiele miast i wsi, ale niestety nagle nastąpił szybszy wzrost temperatury globalnej dzięki jeszcze szybszemu wzrostowi koncentracji gazów I mało tego. Od połowy lat 70 zaczęły nagrzewać się bardzo szybko oceany, co niestety trwa do dziś. Moc tej energii cieplnej dziś jest wielkości 4 bomb atomowych klasy Hiroshima w ciągu jednej sekundy. cieplarnianych.
Rys.2. Rysunek 5. Oszacowanie bilansu energetycznego oceanu względem okresu bazowego 1958–1962. Znaczniki wulkanów na dole oznaczają wielkie erupcje wulkaniczne, które wyrzucając do atmosfery wielkie ilości blokujących promieniowanie słoneczne aerozoli siarczanowych, przez 2-3 lata spowalniały gromadzenie się energii w systemie klimatycznym. Nierównowaga radiacyjna, oszacowana za pomocą pomiarów satelitarnych na szczycie atmosfery (pomnożona przez czynnik 0,93 dla uwzględnienia części energii trafiającej do oceanów) i dopasowana wartością do zmian energii w oceanach w okresie 2013–2014 zaznaczona jest żółtą linią. Szare linie kreskowane pokazują 95% przedział ufności (Cheng i in., 2017).
Małe wyhamowanie globalnej temperatury nastąpiło w pierwszej dekadzie XXI w. gdy Chiny i Indie zaczęły naśladować kraje zachodu i wschodu postsowieckiego z lat 50-80. Ale tu też po bardzo silnym ociepleniu klimatu i najsilniejszym w historii pomiarów El Nino w 1998 r., w pierwszej dekadzie XXI w. wystąpiły 2-3 bardzo silne La Nina, które sprawiły, że energia cieplna z atmosfery trafiła głęboko w głębiny oceanów, a powierzchni do głębokości ok. 100 m była znacznie chłodniejsza niż podczas fazy neutralnej, a zwłaszcza gdy jest El Nino. W tym ostatnim przypadku El Nino sprawia, że nagrzana powierzchnia oceanu masowo trafia do atmosfery silnie ją ogrzewając. Takie El Nino silne mieliśmy we współczesnych czasach w latach 2010 i 2015-16. I tu trzeba zaznaczyć, że jak na razie dzięki temu 2016 r. jest najcieplejszy w historii pomiarów.
W naszej obecnej dekadzie także Chiny i Indie podjęły działania odsiarczania przemysłu i już mocno przestawiały się na źródła niskoemisyjne jak energia odnawialna i energia atomowa podobnie jak wcześniej kraje zachodnie. Ostatni raz mieliśmy bardzo silną La Nina w 2011 r., który był chłodniejszy niż 1998 r. z najsilniejszym El Nino. Taka huśtawka temperaturowa sprawia, że ożywia negacjonizm klimatyczny. I tak było do 2016 r., gdy w mediach królował denializm. Potem zaczęły następować lata wyjątkowo ciepłe w różnych regionach i np. jak 2017 r., który okazał się najcieplejszym rokiem w historii pomiarów bez El Nino. Kolejny taki rok był 2019. Duże szanse na nowy rekord ma nasz obecny 2020 r.
Rys.3 Globalna zmiana średniej temperatury powierzchni od 1880 r. Temperatura odniesienia [1] wynosi około 14 ° C. Źródło: NASA GISS
Naukowcy już co najmniej od lat 70 jednogłośnie głoszą, że Ziemia ociepla się z naszej winy. W tej dekadzie uruchomiliśmy jeszcze wiele dodatnich sprzężeń zwrotnych jak rozmarzanie zmarzliny, szybsze topnienie lodu arktycznego, destabilizacja pokryw lodowych Grenlandii i Antarktydy i utrata na nich masy lodowej, ocieplenie oceanów i wzrost w nich energii cieplnej, ich zakwaszenie, odtlenianie i ich szybszy wzrost poziomu morza, no i szereg ekstremalnych zjawisk pogodowych jak intensywne fale upałów lądowe i morskie, coraz dłuższe susze i wielkoskalowe pożary na lądach, zwiększenie intensywności huraganów, tajfunów, sztormów, nawałnic, tornad, burz piaskowych, nasilenie się powodzi oraz nawalnych opadów deszczu, a także gwałtownych, choć krótkotrwałych śnieżyc.
Warto sięgnąć po książkę Szymon Malinowski, Aleksandra Kardaś i Marcin Popkiewicz – NAUKA O KLIMACIE, dzięki niej wielu Polaków zrozumie, że obecny świat ociepla się z winy człowieka jest potwierdzony wieloma dowodami naukowymi, na podstawie których jest już w pełni ugruntowana teoria globalnego ocieplenia.