Od jakiegoś czasu w przestrzeni publicznej pojawił się nowy mit na temat powodzi. Owszem powódź to jest zjawisko naturalne, które miało już miejsce w ubiegłych wiekach niejednokrotnie. Już nawet w czasach przedprzemysłowych. Jednak nie były one na tyle intensywne nie tylko dlatego, że nie było na taką skalę jak w XX i XXI w. zabudowy hydrotechnicznej, ale też świat nie był jeszcze ogrzewany przez spalanie paliw kopalnych.
Wylesienia miały miejsce już nawet 1000 czy 2000 lat temu w rejonach Ziemi gdzie się rozwijały duże państwa o charakterze imperiów. Były już przeprowadzane pierwsze melioracje i regulacje rzek, ale jeszcze nie były tak precyzyjne jak co najmniej od XIX w. do dziś.
Pierwsze spalanie paliw kopalnych oraz dalsze niszczenie przyrody
Pierwsze spalanie paliw kopalnych wraz z emisjami gazów cieplarnianych rozpoczęły się pod koniec siódmej dekady XVIII w. Wtedy tez ludzkość podejmowała wiele działań szkodliwych dla środowiska naturalnego. Do wylesień i karczowań dołączyły, zwłaszcza od XIX w., coraz częstsze osuszenia mokradeł, ale też już wkraczają pierwsza zabudowa hydrotechniczna wraz z likwidacją starorzeczy, rozlewisk, bagien, mokradeł, szuwarów, podmokłych łąk (młak). Jednocześnie od połowy XIX w. zostało zintensyfikowane spalanie paliw kopalnych, których emisje już zaczęły powodować wzrost stężeń gazów cieplarnianych. W ten sposób zaczęły one zatrzymywać coraz więcej ilości ciepła w falach podczerwieni. Świat się zaczął coraz bardziej ogrzewać. Tymczasem przyroda dalej była niszczona na wiele sposobów. Wylesienia, karczowania, masowe polowania i kłusownictwo, dalsze osuszania mokradeł. Im mniej było szaty roślinnej,
Coraz więcej gazów cieplarnianych w atmosferze i coraz większe zniszczenia przyrody
Coraz więcej dwutlenku węgla trafiało do atmosfery w XIX w. I trwa to do dziś na jeszcze większą skale, głównie tez dlatego, że od XX w. lawinowo zaczęła rosnąć populacja ludzka. Oczywiście kosztem przyrody i dzikich gatunków. A stężenia dwutlenku węgla i metanu od ok. 1850 r., podtlenku azotu od ok. 1900 r., freonów od ok. 1930 r. zaczęły coraz bardziej wzrastać i ogrzewać Ziemię. Atmosfera w drugiej połowie XX w. na tyle zaczęła silnie nagrzewać się (aczkolwiek to ocieplenie było maskowane w latach 1950-1990 przez przemysłowe aerozole), że od połowy lat 70 XX w. jej ciepło zaczęło intensywnie kumulować się w oceanach. Początkowo na powierzchni, a w XXI w. już na większych głębokościach.
Troposfera zamienia się w piekarnik
Troposfera jest wręcz teraz nagrzana niczym piekarnik. Im więcej w niej tego ciepła jest, tym więcej kumuluje się pary wodnej. Jednak globalne ocieplenie ma to do siebie, że intensyfikuje zarówno fale upałów, susze, pożary, jak i nawalne opady deszczu, powodzie i cyklony (burze, huragany, tajfuny itp.).
Ekstremalne opady deszczu i powodzie w dużej części świata
Obecne ekstremalne zdarzenie pogodowe w Europie Środkowej przybrało kolosalnych rozmiarów. Podobnie na Półwyspie Arabskim w Zjednoczonych Emiratach Arabskim i Omanie. w Kenii w Afryce czy w Brazylii w Ameryce Południowej. W Europie przede wszystkim miało to związek z tym jak bardzo chłodne masy powietrza, skumulowane w Niżu Genueńskim w interakcji z nagrzanymi wodami Morza Śródziemnego i Czarnego do 28 st.C dużo powyżej średniej, która wynosi 25 st.C o tej porze roku, spowodowały zintensyfikowanie tak ogromnych ilości pary wodnej w atmosferze, że chmury, które nadpłynęły nad Europę Środkowa (w tym nad Polskę), wyrzuciły z siebie na powierzchnię tak potężną ilość wody deszczowej, że ludzie wpadli w szok i panikę i chaos.
Przez kilka dni tyle deszczu co średnio przez rok czasu
W ciągu kilku dni spadło tyle deszczu co średnio nad Europą Środkową spada w ciągu roku. To wystarczyło do eskalacji wielu tragicznych w skutkach zdarzeń, gdzie niestety były też ofiary w ludziach i zwierzętach. Z drugiej strony oczywiście zabudowa hydrotechniczna, brak odpowiedniej ilości dużych zbiorników retencyjnych (naturalnych i nawet sztucznych), regulacje rzek, melioracje, likwidacja wielu rozlewisk oraz naturalnych mokradeł, brak sztucznych polderów, brak lasów lęgowych, szuwarów i w ogóle szaty roślinnej też ma negatywny wpływ na wszystko. Nawet na zwiększenie emisji gazów cieplarnianych.
Nie można już więcej oszukiwać się
Nie można już więcej oszukiwać się. Spalanie paliw kopalnych to jednak jest główna przyczyna globalnego ocieplenia. A o tym zapomina naprawdę wielu ludzi. Także niestety ekologów. Zazielenienie świata z dalszym spalaniem paliw kopalnych tak samo przyczyniłoby się do powstania powodzi. Bo problemem jest nie tylko zaburzona zlewnia rzek, likwidacja roślinności nadrzecznej i zabudowa hydrotechniczna, ale też kumulowanie się dużych ilości pary wodnej w troposferze z powodu ogrzewania planety, w głównej mierze przez spalane paliwa kopalne. O tym niestety prawie wszyscy zapominają. Nie tylko niszczenie przyrody jest problemem, problemem jest też ogrzewanie przez nas Ziemi.