Niektóre łąki, jak na przykład wiejskie, trzeba regularnie kosić by zachować bioróżnorodność ekosystemów otwartych, złożonych tutaj że zbiorowisk trawiastych. Gdybyśmy zaprzestali nagle koszenia czy wypasu zwierząt gospodarskich, to wiele siedlisk półnaturalnych zaczęło by dążyć w procesie sukcesji ekologicznych w kierunku siedlisk naturalnych, wpierw zakrzewieniowych, a potem zadrzewieniowych i w końcu w pełni leśnych klimaksowych. To doprowadziłoby do zanikania wielu populacji gatunków światłolubnych i sucholubnych, zarówno zwierząt, jak i roślin, kosztem przybywania gatunków cieniolubnych i wilgociolubnych, i to nie jakichś cennych rzadkich, ale wszędobylskich, a nawet ekspansywnych i inwazyjnych.
Niestety tak wpłynęliśmy silnie w Europie na uszczuplenie bioróżnorodności, w tym na załamanie się wielu ekosystemów naturalnych, pośród których miały swoje nisze ekologiczne gatunki ekosystemów otwartych, głównie na obszarach mokradłowych, gdzie spontanicznie lasy nie mogły się odrodzić, dzięki czemu mogło zachować się przed rozwojem cywilizacyjnym Homo sapiens wiele refugiów z ekosystemów otwartych przypominających łąki, od żyznych do wilgotnych, czy murawy kserotermiczne w dolinach rzek czy też murawy zalewowe.
Ekspansja Homo sapiens wpłynęła na silną radiację gatunków, które umiały dostosować się do krajobrazu rolniczego tworzonego przez człowieka. Był to okres wielu tysięcy lat, dzięki czemu wiele gatunków zwierząt i roślin potrafiło zaadaptować się do zmiennych warunków ekologicznych. I tak powstało wiele gatunków synantropijnych roślin i zwierząt, które zaczęły wszędzie towarzyszyć ludziom, w tym w tworzeniu się siedlisk półnaturalnych, które w dużej mierze zaczęły też być zależne od wpływu działalności człowieka. Taką rolę w Europie odgrywały przez tysiące lat synantropijne gatunki Starego Świata (Europa, Azja Zachodnia, zwłaszcza Eurazja), a dziś pełnią coraz większą rolę gatunki synantropijne Starego Świata (Azja Wschodnia, Afryka) oraz Nowego Świata (Ameryka Północna, Ameryka Południowa i Australia i Oceania), które kilkaset lat temu rozprzestrzeniły się na cały glob ziemski.
Jednak łąki i murawy zamieszkują gatunki generalnie rodzime, choć czasem trafiają się obce (ale raczej nieinwazyjne), które tysiące lat temu towarzyszyły w uprawach rolnych naszych odległych przodków. I to one w sumie przez ten długi okres czasu w skali życia człowieka, coraz bardziej przystosowywały się do takich warunków, które ukształtował nasz gatunek. Po prostu uzależniły się od nisz ekologicznych wytworzonych w tradycyjnym rolnictwie.
Ekstensywna gospodarka rolna sprzyjała powstawaniu bogatej bioróżnorodności ekosystemów otwartych, ale wymagających naszej ingerencji, czyli zrównoważonego, intuicyjnego koszenia oraz wypasu zwierząt gospodarskich. I tak było mniej więcej do końca drugiej wojny światowej. Potem kraje kapitalistyczne, ale i też w pewnym stopniu socjalistyczne, zaczęły wprowadzać model gospodarki intensywnej, który sprawia, że wiele gatunków zwierząt i roślin z łąk i muraw w Europie po prostu zaczęło zanikać. Najszybciej to się stało w krajach zachodniej Europy.
Dziś kraje wschodniej Europy, z byłego bloku komunistycznego, w tym Polska, naśladują dawne praktyki Zachodu, które niestety doprowadziły tam do poważnego skurczenia się bioróżnorodności. Dziś Zachód chce naprawiać te błędy, renaturalizować ekosystemy, ale były komunistyczny Wschód, włącznie z Rosją dalej brnie w rozwój gospodarki intensywnej odbywającej się kosztem bioróżnorodności, która ewoluowała przez tysiące lat, dzięki właśnie tradycyjnemu ekstensywnemu rolnictwu. Bez nawozów sztucznych. Bez pestycydów i innych środków chemicznych. Bez jakiejkolwiek przemysłowej ingerencji w ekosystemy siedlisk półnaturalnych.
Podsumowując temat, dlatego aby zachować wiele gatunków z ekosystemów otwartych, które w naturze nie mogą być otwartymi, musimy dokonywać tak zwanej ochrony czynnej poprzez zrównoważone koszenie i zrównoważony wypas zwierząt gospodarskich.