Nie wiem czy ktoś zauważył, że negacjoniści klimatyczni nie mówią wprost, że wulkany przyczyniają się do ocieplenia klimatu, tylko, że rzekomo emitują większe ilości CO2 niż nasza działalność. Natomiast mówią, że to Słońce nasza gwiazda jest przyczyną globalnego ocieplenia. I jeszcze mają obsesję na temat cykli. to, że skoro w latach 0-450 mieliśmy okres cieplejszy, w latach 450-950 chłodniejszy, w latach 950-1350 podczas Średniowiecznego Optimum Klimatycznego znowu cieplejszy, w latach 1350-1850 podczas Małej Epoki Lodowej znowu chłodniejszy, no to tak to rozumują, że od 1850, akurat od początku wybuchu rewolucji przemysłowej i spalania paliw kopalnych oraz znacznie większych zmian użytkowania terenu, też mamy cieplejszy niby okres tylko naturalny.
Rysunek: Zmiany temperatury na półkuli północnej oszacowane na podstawie różnych danych zastępczych pokazanych na niebiesko ( Mann 1999 ). Dane instrumentalne pokazane na czerwono. Zwróć uwagę na dużą niepewność (szara strefa), gdy cofniesz się w czasie.
I tu jest wpadka. Bo właśnie mamy okres stagnacji w latach1850-1900 i trend wzrostowy w latach 1900-1945, w którym faktycznie jest większy wpływ aktywności słonecznej, na który nakładała się mniejszy, ale rosnący wpływ działalności antropogenicznej. Nie rozumieją tego nie chcą to zrozumieć do tej pory, że już co najmniej od połowy XX w., aktywność słoneczna spada, z lekkim malutkim trendem wzrostowym między latami 70 i 80, ale i tak duży trend wskazuje na to, że aktywność naszej gwiazdy spada na tyle dużo, że wkrótce osiągniemy jej pułap taki jaki był w pierwszej połowie XVII w., gdy mieliśmy do czynienia z tzw. Minimum Maundera, słońcem bez plam słonecznych. W tej chwili byłoby to samo, zbliżalibyśmy się znowu do Małej Epoki Lodowej, ale nasze emisje gazów cieplarnianych nie tylko hamują to, ale i powodują dalszy sztuczny wzrost globalnej temperatury. I jeszcze coś istotnego. Od lat 50 do co najmniej końca lat 80 XX w. Ameryka Północna (USA i Kanada), Europa Zachodnia (kapitalistyczna) i Wschodnia (komunistyczna), Australia, Nowa Zelandia, Japonia, Korea Południowa, Tajwan i Związek Radziecki (od ok. 1993 r. już Rosja) emitowały ogromne ilości nie tylko gazów cieplarnianych, ale i też aerozoli, zwłaszcza siarczanowych, pochodzących głównie z ciężkiego przemysłu, w tym zbrojeniowego. Emisje siarczanów oraz w mniejszej ilości azotanów spowodowały wtedy globalne zapylenie atmosfery, podczas którego chociaż przez te kilka dekad chociaż szybko rosło stężenie dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu(I) w atmosferze, to siarczany i azotany w atmosferze skutecznie rozpraszały promienie słoneczne zmniejszając dopływ promieniowania słonecznego do powierzchni Ziemi. W szczególności było to widoczne w rejonach silnie uprzemysłowionych. Dlatego też w pierwszych latach 40 XX w. było nawet cieplej niż w latach 50-70. Kiedy ludzkość zdecydowała o redukcji aerozoli przemysłowych, to gdy rozjaśniło się bardziej niebo, większy dopływ strumienia promieniowania słonecznego bardziej wzmocnił i przyspieszył globalne ocieplenie, które w latach 1999-2010 znowu spowolniło z przyczyn antropogenicznych emisji aerozoli. Tym razem dały o sobie znać najludniejsze kraje świata: Chiny i Indie. Ale i te kraje od następnej dekady już zaczęły silnie redukować emisje siarczanów i azotanów i przestawiać się jak stare najwyżej rozwinięte gospodarki na odnawialne źródła energii oraz energetykę jądrową, choć już w mniejszym zakresie. Również obecność silnych anomalii oceanicznych La Nina zwłaszcza silnej chłodzącej atmosferę Ziemi w latach 1998-2000 po bardzo silnym El Nino ogrzewającym planetę w latach 1997-1998, także spowodowały to, że dużo energii cieplnej z atmosfery trafiło w głębiny oceanu, dzięki temu powierzchnia oceanów była wtedy znacznie chłodniejsza. Tak więc, od lat 10 XXI w., zwłaszcza po bardzo silnym i długim El Nino 2014-2016 świat ogrzewa się coraz bardziej. Coraz szybciej topnieją lądolody, lodowce górskie, które przyczyniają się do wzrostu poziomu morza. Coraz więcej jest ekstremalnych zdarzeń pogodowych jak susze, fale upałów, pożary, nawalne opady deszczu, coraz silniejsze burze, powodzie, a nawet krótkotrwałe, ale gwałtowne śnieżyce. I w końcu z dekady na dekadę kurczy się zasięg i objętość lodu morskiego w Arktyce oraz topnieje zmarzlina w tajgach na półkuli północnej.
To właśnie to nie dociera do negacjonistów, którzy wypierają ze swej świadomości to dlaczego i jak emisje gazów cieplarnianych pochodzące ze spalania paliw kopalnych i zmian użytkowania terenu przyczyniają się do wzrostu temperatury w skali globalnej na całej Ziemi. Na szczęście wielu sceptyków się daje przekonać, gdyż jest coraz więcej prac naukowych pokazujących wyraźne dowody antropogenicznego ocieplenia klimatu.
Szkoda, że Michael Mann i jego następcy nie zrobili wykresu kija hokejowego, od 0 do 2000 r., lub nawet już do 2020 r., to byłoby arcyinteresujące. Nie ma to jak obraz jednak. Wyjaśnia czasem więcej niż setki czy tysiące słów. Więc, bez wykresu opisałem to co jest nieco zaskakujące.
A jeszcze to wypadałoby dodać. Dawniej bywało cieplej niż dziś. No fakt. Bywało też chłodniej, głównie teraz podczas glacjałów w plejstocenie (2,6 mln lat temu do końca holocenu – i tu naukowcy nie wiedzą kiedy: 1750, 1850, 1950, a może nawet 4-5 tysięcy lat temu). a tak poza tym, to jeszcze w kriogenie pod koniec proterozoiku ok. 800 mln lat temu i jeszcze może na jego początku. A tak Ziemia była nawet przez większą część czasu cieplejsza niż nawet dziś gdy mamy bardzo duże emisje gazów cieplarnianych do atmosfery, w tym samego dwutlenku węgla również do mórz i oceanów.
Czy jest jakiś sposób na to by ludzie ogólnie nauczyli się słuchać w społeczeństwie głosu swoich naukowców, którzy już co najmniej od pół wieku alarmują świat, że dalsza działalność emisji gazów cieplarnianych może wręcz doprowadzić ludzkość i wiele innych gatunków ziemskich do katastrofy klimatycznej i w końcu też ekologicznej. Czas najwyższy usunąć z przestrzeni publicznej wszelkie przejawy negacjonizmu klimatycznego.. Tak jak nikt już prawie temu nie zaprzecza, że się w ogóle ociepla, bo to każdy widzi, tak teraz trzeba zrobić jak najwięcej by przyrost ludzi popierających teorię (już nie żadną hipotezę) globalnego ocieplenia był coraz większy, a negacjonizm klimatyczny (i w ogóle naukowy) był coraz mniejszy. Nie należy dopuszczać ludzi wątpiących w globalne ocieplenie do publicznego głosu.
Edukacja, edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja na temat antropogenicznej zmiany klimatu w całym społeczeństwie globalnym. Od przedszkola do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Miejmy nadzieję, że ta dekada okaże się zdanym egzaminem dla wszystkich w skutecznej ochronie klimatu i przyrody.