Jak byśmy żyli gdybyśmy nic nie wiedzieli o efekcie cieplarnianym i gazach cieplarnianych? Czy żylibyśmy dalej beztrosko jak w XIX i XX wieku nie zdając sobie sprawy z zagrożenia jakim jest ocieplenie klimatu? Nie byłoby nauki o klimacie i w pewnym sensie byśmy tkwili w jakimś ciemnogrodzie. Nieświadomi tego co nas tak naprawdę czeka.
Na szczęście ludzie posiadają rozum i w tym przypadku posłużyli się nim dla dobra ludzkości i całego życia na naszej planecie Ziemi. Głos naukowców od ponad 150 lat przebijał się by wiedza klimatologiczna trafiła do szerszej opinii publicznej. Tak się jednak nie stało. I w pewnym stopniu tak się nie wydarzyło do co najmniej 1998 roku, który był wyjątkowo bardzo gorącym rokiem w XX wieku. To właśnie wtedy świat po raz pierwszy dowiedział się o wymieraniu raf koralowych.
Symptomy zmian w systemie klimatycznym Ziemi pojawiły się już w latach 50 XX wieku. I naukowcy dostrzegli problem, ale nie umieli go jeszcze precyzyjnie zinterpretować. W każdym razie wtedy po raz pierwszy zauważono, że nie tylko atmosfera ociepla się dzięki wówczas bardzo powoli rosnącej koncentracji gazów cieplarnianych, zwłaszcza dwutlenku węgla, co już stwierdził Svante Arrhenius na przełomie XIX i XX wieku, ale i też oceany się nagrzewają i zakwaszają. Odkrycia tego dokonał Roger Revelle. To właśnie pod koniec tych lat po raz pierwszy zaczęto mierzyć koncentrację dwutlenku węgla w atmosferze naszego globu. Pionierem tych badań eksperymentalnych był Charles Keeling. Tak.
Ale to tylko tyle. Nic nie trafiało do ogółu społeczeństwa na całym świecie. Pogoda też zrobiła psikus. Od końca II wojny światowej do końca lat 80 na Ziemi panowało ochłodzenie spowodowane emisją zanieczyszczeń przemysłowych na wielką skalę, zwłaszcza siarczanów skutecznie odbijających i rozpraszających promienie słoneczne. W przeciwieństwie do pierwszej połowy XX wieku, ponurej połowy wieku z dwoma wojnami światowymi, druga połowa wyraźnie się odróżniała. W pierwszej ocieplenie klimatu było przede wszystkim spowodowane bardzo wysoką aktywnością słoneczną, choć bardzo powoli już koncentracja gazów cieplarnianych rosła w atmosferze naszej planety, zaś w drugiej już dominantami były gazy cieplarniane, co udało się udowodnić wielu naukowcom, ale i tak wszystko było tylko w światku naukowym. Nic nie przedostawało się do szerokich mas społecznych, a zwłaszcza mediów, które są jakby nie było siłą napędową sensacji. Od lat 60 trend jest też taki, że do dziś aktywność Słońca mocno obniża się.
Wallace Broecker w latach 70, obok swojej słynnej teorii cyrkulacji termohalinowej, zasłynął pierwszymi projekcjami klimatycznymi na koniec XX i na koniec XXI wieku. To on właśnie jest ojcem chrzestnym nazwy globalne ocieplenie, które powszechnie do dziś przyjęło się już nie tylko w ścisłej nauce, ale i też w kulturze społecznej. W latach 80, na początku i pod koniec dekady, kolejny słynny naukowiec James Hansen, były dyrektor NASA, również przedstawił swoje projekcje klimatyczne na koniec XX i na koniec XXI wieku. Pierwsza praca spotkała się z bardzo dużą ignorancją, zwłaszcza w środowisku konserwatywnych republikańskich polityków. Naukowiec ten protestując na ulicy, był nawet tymczasowo aresztowany. Ale za to druga praca została już cieplej przyjęta. Ludzkość powoli przebudzała się. W tym samym czasie w 1989 roku powstało słynne do dziś IPCC, którego pierwszy raport z 1990 roku był jeszcze zachowawczy, w którym nie podkreślano tego, że ludzkość jest winna zmianom klimatu. Powoli w kolejnych raportach: drugim z 1995 roku, trzecim z 2001 roku, czwartym z 2007 roku i jak dotąd ostatnim piątym z 2013 roku – powoli przebijała się świadomość, że to jednak ludzkość jest winna katastrofie klimatycznej, a także jak w drugiej dekadzie XXI wieku stwierdzono, w katastrofie ekologicznej.
Tak naprawdę świat zaczął wrzeć po bardzo silnym i dość długim El Nino, który był w latach 2014-16. To były rekordowe lata i jeden rok po drugim coraz cieplejsze. 2016 rok jest jak do tej pory najcieplejszym rokiem w całym holocenie. W pierwszej dekadzie zaskakującym szokiem były piekielne upały w Europie Zachodniej gdzie śmierć poniosło prawie 70 tysięcy ludzi. Drugim takim incydentem były potężne upały w Rosji, które zabiły ponad 50 tysięcy ludzi. Jak na kontynent, w którym przeważa klimat umiarkowany był to potężny cios. Warto podkreślić, że gdy była fala upałów w Rosji to na świecie było dość duże El Nino, które jednak nie wyrządziło takich szkód w rafach koralowych, zwłaszcza w australijskiej, jak w 1998 czy w 2016 roku. Były też ekstremalne fale upałów w Indiach czy w Pakistanie. Jednak tylu ofiar co w Europie nie było nigdy.
Fale upałów w drugiej dekadzie XXI wieku występują dość często, ale nie mają tak śmiercionośnego ładunku jak fale upałów w Europie Zachodniej (2003) czy w Rosji (2010). W każdym razie wtedy zaczęto zwracać poważnie uwagę, że to jest przyczyna globalnego ocieplenia, o którym w 2007 roku opowiedział całemu światu były wiceprezydent USA Al Gore w swojej słynnej książce „Niewygodna prawda”. Właściwie mając na względzie media i opinię publiczną, to to był ten punkt zwrotny. Nie zaćmił tego nawet 2011 rok, który był nie tylko najchłodniejszy w drugiej dekadzie XXI wieku, ale i też chłodniejszy od 1998 roku. Wystąpiła wówczas wyjątkowo bardzo silna La Nina ochładzająca globalnie klimat. Ale aż przez sześć lat temperatura globalna zaczęła się piąć cały czas w górę aż do kulminacyjnego 2016 roku. Po tym roku był nieznacznie chłodniejszy 2017 rok, ale najcieplejszy w historii lat bez El Nino.
No i nastąpił wyjątkowy 2018 rok. Rok ze słabą La Nina, ale najcieplejszy w historii pomiarów nad samymi kontynentami, a czwarty najcieplejszy nad powierzchnią całej Ziemi. W każdym razie 2014-18 to najcieplejsze lata od 125 tysięcy lat, od najgorętszego okresu w poprzednim interglacjale eemianie. A jaki będzie 2019 rok? Zobaczymy. Od września 2018 do dziś przetoczyło się po kuli ziemskiej ogromna liczba strajków klimatycznych, w których główną rolę odgrywa młodzież. Protesty społeczne są coraz większe. Coraz więcej mediów nagłaśnia ten problem. Nawet niektórzy politycy i biznesmeni traktują sprawę poważnie. Tak. To nie żarty. A naukowcy o tym trąbią już co najmniej od lat 70, gdy zaczęła gwałtownie rosnąć energia termiczna w oceanach. A w XXI wieku zaczęły przybierać na sile ekstremalne zjawiska pogodowe jak huragany, powodzie, gradobicia, susze, pożary i wspomniane fale upałów.
A więc, co dalej?! Miał być COP25 w Brazylii, ale ultraprawicowy prezydent wycofał swój kraj z prezydencji. Miał być w Chile, ale miesiąc przed terminem zamieszki spowodowały, że prezydent tego kraju wycofał się również. Na szczęście szybko i strategicznie pałeczkę tę przejmie Hiszpania. A więc, to już za 32 dni. Dobrze, że ludzkość poważniej zaczyna traktować politykę klimatyczną. Społeczeństwo globalne coraz bardziej świadomie patrzy. Jaki ruch tym razem dokonają politycy w sprawie zmian klimatu.