Lód w Arktyce i w Antarktyce – latem i zimą

Autorska interpretacja

Zimy w dobie globalnego ocieplenia

Dopóki lód pływający w Arktyce jeszcze jest, dopóty śnieg jeszcze w wielu rejonach Ziemi będzie prószyć i pokrywać szatę roślinną, co bardzo pozytywnie wpływa na wegetację roślin, które odbyły spoczynek w prawdziwej aurze zimowej, czyli śnieżnej. Takie obrazki niestety stają się coraz rzadsze. Klimat ociepla się w zastraszającym tempie grożąc za 100 lat zupełnemu zanikowi zim, zwłaszcza śnieżnych. I niestety coraz więcej jest zim bez pokryw śniegowych. Przyczyną tego jest głównie ocieplenie atmosfery, które powoduje, że para wodna skrapla się na wyższych wysokościach. I na wyższych wysokościach tworzą się chmury, które są coraz rzadsze w ocieplającym się świecie. A jeśli już powstają to mają tendencje takie jak gazy cieplarniane do zatrzymywania energii cieplnej w podczerwieni w systemie klimatycznym Ziemi, czyli w troposferze.

Gdy Słońce jest bliżej Ziemi zimą na półkuli północnej

Kiedy Słońce jest bliżej Ziemi zimą na półkuli północnej, jak to jest dzisiaj, to wszystkie szerokości geograficzne nie oziębiają się tak intensywnie powodując, w temperaturze poniżej 0 stopni Celsjusza, gdzieniegdzie dość znaczne opady śniegu, zwłaszcza w strefach kontynentalnych, wyżynnych i górzystych. Lód w Arktyce (grudzień-styczeń-luty) powinien normalnie przyrastać. Jednak on anomalnie topnieje. Trend powiększania zasięgu lodu arktycznego w znacznie większym stopniu miałby miejsce jeszcze 250 lat temu, ale dziś jest coraz silniej zaburzany przez nasze spalanie paliw kopalnych i wylesianie ogromnych obszarów Ziemi dzięki nadmiernemu wzrostowi populacji ludzkiej. Co z kolei powoduje, że atmosfera i oceany oraz lądy są coraz cieplejsze.

Gdy Słońce jest dalej od Ziemi latem na półkuli północnej

Kiedy Słońce jest dalej od Ziemi latem na półkuli północnej, jak to jest dzisiaj, to wszystkie szerokości geograficzne nie ogrzewają się tak mocno jak 13 tysięcy lat temu. Słabszy dopływ promieni słonecznych jeszcze 250 lat temu powodowałby znacznie słabsze topnienie niż dziś. Dziś to nie tyle Słońce jest przyczyną ogrzewania Ziemi, ale gazy cieplarniane i chmury coraz wyżej położone, które mają bardzo silne tendencje do zatrzymywania energii cieplnej w postaci promieniowania podczerwonego. Lód w Arktyce (czerwiec-lipiec-sierpień dziś) 250 lat temu miałby tendencje do słabszego topnienia. Jednak topnieje on coraz gwałtowniej. Wpływ na to mają przede wszystkim coraz cieplejsze oceany i coraz cieplejsza atmosfera.

Gdy Słońce jest bliżej Ziemi latem na półkuli południowej

Kiedy Słońce jest bliżej Ziemi latem na półkuli południowej (grudzień-styczeń-luty), jak to jest dzisiaj, to wszystkie szerokości geograficzne i tak nie ocieplają się tak intensywnie, gdyż oceany mają klimat bardzo ustabilizowany, w którym prawie nie występują amplitudy temperatur. Łagodne lata na półkuli południowej i odcięta Antarktyda zimnym prądem wokółantarktycznym od innych cieplejszych kontynentów to są główne elementy mówiące o tym, że ta półkula jest chłodniejsza od północnej. Lód w Antarktyce (grudzień-styczeń-luty) jeszcze 25 lat temu pokrywał bardzo licznie ten kontynent i nic na to nie wskazywało żeby miało być inaczej. W szczególności była odporna Wschodnia część Antarktydy. Zachodnia pod wpływem cieplejszych mas powietrza z Ameryki Południowej zaczęła mieć tendencje do topnienia latem. Coraz wyższa koncentracja dwutlenku węgla i coraz wyższa globalna temperatura wraz z coraz cieplejszymi oceanami i coraz cieplejszą atmosferą już z roku na rok coraz szybciej zmieniają całą sytuację.

Gdy Słońce jest dalej Ziemi zimą na półkuli południowej

Kiedy Słońce jest dalej od Ziemi zimą na półkuli południowej (czerwiec-lipiec-sierpień), jak to jest dzisiaj, to wszystkie szerokości geograficzne i tak nie ochładzają się tak intensywnie. Ochłodzenie jest buforowane przez coraz cieplejsze oceany i coraz cieplejszą atmosferę. Jeszcze 25 lat temu prawdopodobnie zimy były surowsze tam aniżeli dzisiaj. Opady śniegu były bardziej obfite. Lód w Antarktyce (czerwiec-lipiec-sierpień) był bardziej stabilny na całym kontynencie i w znacznym stopniu zamarzał. Jeszcze 5 lat temu miał miejsce taki trend w części wschodniej Antarktydy, ale gwałtowny wzrost temperatury globalnej, pod wpływem bardzo silnego El Niño, oraz systematyczny, ale stonowany, wzrost koncentracji dwutlenku węgla przyczyniły się do tego, że nie tylko Zachodnia Antarktyda, ale i Wschodnia zaczęła poważnie zdestabilizowywać się. Lód zimą przestaje obecnie tak mocno przyrastać. Co ma bardzo niepokojące sygnały.

Lód i śnieg

Paradoksalnie mroźne, ale bezśnieżne i lodowate zimy, nawet z temperaturą dochodząca do -20 stopni Celsjusza, powodują, że te zimy są coraz słabsze i będą w przyszłości jeszcze słabsze. A umiarkowanie zimne, ale bardzo śnieżne zimy, z temperaturą nieco poniżej 0 stopni Celsjusza, powodują, że takie zimy jeszcze się utrzymują i w przyszłości mogą się jeszcze gdzieniegdzie utrzymać. Tak właśnie jest w rejonach Ziemi, w których wpływy oceaniczne są bardzo słabe, a za to są silniejsze kontynentalne. Ponadto są to obszary podatne na występowanie chłodnych mas powietrza ze wschodu czy z północy, zwłaszcza taki układ występuje na półkuli północnej. Na półkuli południowej jedynie masy powietrza z południa mogą przynieść ochłodzenie. Generalnie na tej półkuli prawdziwa zima jest w górach i na wyżynach.

Tak więc, sam lód, bez śniegu, jest symbolem zanikania zimy, a śnieg pokrywający ten lód i zbijający się (przekształcający się) w następny lód to symbol stabilizacji zimy.

https://pl.wikipedia.org/wiki/L%C3%B3d

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *