Świat się wali, a my się bawimy. Produkujemy, konsumujemy, grillujemy, robimy zakupy, oglądamy mecze, pracujemy, modlimy się, chodzimy na wybory, latamy samolotami w dalekie egzotyczne podróże, jeździmy samochodami, zjadamy codziennie duże porcje mięsa, płodzimy dużo dzieci, śmiecimy w lasach, nad jeziorami, rzekami, morzami, oceanami, w górach, nadużywamy alkoholu, chorujemy, palimy papierosy, latamy w kosmos, zdobywamy szczyty wysokogórskie, wycinamy drzewa, krzewy, byliny, osuszamy torfowiska, budujemy wieżowce, autostrady, domki jednorodzinne, fabryki, huty, koleje, lotniska, porty morskie, wydobywamy węgiel kamienny i brunatny, ropę naftową i gaz ziemny i łupkowy, polujemy masowo na zwierzęta dzikie, podpalamy lasy i wysypiska śmieci, uprawiamy rolnictwo, nie segregujemy śmieci, oglądamy telewizję, słuchamy radia, chodzimy na koncerty, wywołujemy zamieszki, rewolucje, wojny.
Jako ludzkość robimy rzeczy dobre i złe. W tyglu cywilizacyjnego chaosu często zapominamy po co żyjemy. Bez wątpienia stary naukowy świat oświeceniowy przeplatany romantycznymi rewolucyjnymi wzlotami chyli się ku upadkowi. Na pewno będzie potrzebny silny wstrząs. Przyspieszenie globalnego ocieplenia i wymierania gatunków mające drastyczny wpływ na naszą populację ludzką. Wybuch superwulkanu Yellowstone, upadek asteroidy lub po prostu wojna jądrowa, która do końca może nie wybije naszego gatunku wraz z innymi.
Coś się jednak zmieni. Czy przetrwamy to uderzenie zmian na naszej planecie? Czy jesteśmy odporni na nie. Coś się wydarzy. Czy dopiero wtedy, za 11 lat, jak to przewiduje w swoim ostatnim specjalnym raporcie IPCC czy IPBES? Czy może wcześniej. A może jednak później. Doprawdy nikt nie zna ostatecznej prawdy. Możemy jedynie oszacować kiedy takie zmiany nastąpią. Symptomy już się objawiają. Drastycznie spadła liczba dużych gatunków ssaków oraz wszystkich płazów i większości owadów na świecie. Mało kto z nas się zastanawia nad tym, że również bardzo szybko zanika liczba gatunków roślin, zwłaszcza w tropikach, gdzie na potęgę bez opamiętania wycina się lasy tropikalne, a sawanny zamienia się na ogromne farmy rolnicze, uprawy i pastwiska. Niepokojącym sygnałem jest coraz szybsze topnienie lodu morskiego w Arktyce i Antarktyce. To groźba dla wszystkich nisko położonych nadmorskich obszarów, tam gdzie zamieszkują ludzie i tam gdzie jest fauna i flora. Również niepokojącym ostrzeżeniem dla nas jest przyspieszone topnienie wieloletniej zmarzliny, co nie tylko grozi wzmożonymi emisjami dwutlenku węgla i metanu, ale też prawdopodobieństwem uaktywnienia się zamrożonych starożytnych bakterii i wirusów, które mogą przynieść pandemie na obszarach arktycznych wśród tamtejszej fauny.
Dokąd zmierzamy jako Homo sapiens? A czy my naukowcy, aktywiści, i zwyczajni ludzie rozumiejący co się dzieje teraz w świecie przyrody i z klimatem ziemskim, żyjemy w bańce ekologiczno-klimatycznej? Co na to reszta świata? Ilu ludzi na świecie dostrzegło strajki klimatyczne dzieci i młodzieży i nielicznych dorosłych? Kiedy wreszcie zacznie coś zmieniać w społeczeństwach na Ziemi? Czy nie będzie za późno jak się przebudzimy z tej niemocy, nieufności i bardzo często niewiedzy? Musimy jednak nie tylko wierzyć, ale i wpływać na polityków i biznesmenów aby dokonywały się zmiany. Ochrona środowiska naturalnego i ochrona klimatu powinny być obok spraw ludzkich socjalnych priorytetowe. Miejmy nadzieję, że nie jest za późno.