Przyrost koncentracji dwutlenku węgla (ppm – parts per million) w atmosferze Ziemi z 1980 r. do 2016 r. To znaczy ilość cząteczek CO2 (w ppm) na milion cząsteczek powietrza atmosferycznego
Według systematycznego monitoringu NOAA (National Oceanic and Atmospheric Adimnistration) w ciągu 36 lat (1980-2016) koncentracja dwutlenku węgla urosła aż o 64 ppm (parts per million – 64 cząsteczki dwutlenku węgla na 1 000 000 cząsteczek powietrza). Z 338.80 ppm w 1980 r. na 402.87 ppm w 2016 r.
1980 338.80 ppm
1981 339.99 ppm
1982 340.76 ppm
1983 342.44 ppm
1984 343.98 ppm
1985 345.46 ppm
1986 346.88 ppm
1987 348.61 ppm
1988 351.14 ppm
1989 352.79 ppm
1990 353.96 ppm
1991 355.29 ppm
1992 355.99 ppm
1993 356.71 ppm
1994 358.20 ppm
1995 360.03 ppm
1996 361.79 ppm
1997 362.90 ppm
1998 365.55 ppm
1999 367.63 ppm
2000 368.81 ppm
2001 370.40 ppm
2002 372.42 ppm
2003 374.96 ppm
2004 376.78 ppm
2005 378.81 ppm
2006 380.93 ppm
2007 382.67 ppm
2008 384.78 ppm
2009 386.28 ppm
2010 388.56 ppm
2011 390.44 ppm
2012 392.45 ppm
2013 395.19 ppm
2014 397.11 ppm
2015 399.41 ppm
2016 402.87 ppm
Rysunek. Stężenie dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze gwałtownie wzrosło, odkąd pomiary rozpoczęły się prawie 60 lat temu, wzrastając z 316 części na milion (ppm) w 1958 r. Do ponad 400 ppm dzisiaj. SCRIPPS INSTYTUTION OCEANOGRAPHY (źródło)
Jak koncentracja dwutlenku węgla rosła z dekady na dekadę?
Dekady – 10 lat:
Z 1980 do 1989 r. przybyło 11.99 ppm. Z 338.80 ppm na 352.79 ppm
Z 1989 do 1999 r. przybyło 14.84 ppm. Z 352.79 ppm na 367.63 ppm.
Z 1999 do 2009 r. przybyło 18.65 ppm. Z 367.63 ppm na 386.28 ppm
Obecnie do ostatniego, całego 2016 r. – 7 lat:
Z 2009 do 2016 r. przybyło już 16.59 ppm. Z 386.28 ppm na 402.87 ppm.
W ostatnim przypadku zaokrąglając dane szacunkowo roczny przyrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze Ziemi może, od 2009 do 2019 r. (do pełnej dekady) wynieść w przybliżeniu nawet 22,5 ppm. Z 386.28 ppm na 408,7 ppm (w przybliżeniu).
Czym jest nadwyżka ciepła rosnąca w troposferze i powodująca ochładzanie stratosfery Ziemi?
Bez żadnych wątpliwości, obecnie rosnąca nadwyżka ciepła w troposferze ma co najmniej w 95-99 % pochodzenie antropogeniczne. Choć w ostatnich latach wiele na to wskazuje, że istnieją również źródła naturalne. Mają one miejsce na torfowiskach (Thomas Kleinen i in., 2016) i lasach bagiennych stref tropikalnych naszej planety (głównie równikowych) (Weile Wang i in., 2013) oraz na torfowiskach i wiecznej zmarzlinie stref borealnych (głównie tundry, ale i również tajgi) (Edward Schuur i in., 2015), a także (choć tu na szczęście zdecydowanie najmniej) w obszarach mórz syberyjskich, zwłaszcza Łaptiewów i Wschodniosyberyjskiego, na szelfach kontynentalnych den morskich w tak zwanych klatratach (lodowych klatkach – hydratach metanu) (Natalia Shakhova, 2013).
Naukowcy nie są do końca pewni jak silnie w atmosferze Ziemi będzie podnosić się przyrost koncentracji dwutlenku węgla (a ostatnio także metanu). Wszystko też zależy od naszych scenariuszy antropogenicznych emisji powodowanych, względem 2100 r., podjęte przez gospodarki wszystkich narodów świata. Wszystko też zależy od tego jak będą kształtować się potężne układy pogodowe wewnątrz systemu klimatycznego w relacjach: atmosfera – ocean, atmosfera – gleby, atmosfera – biosfera, atmosfera – kriosfera. Lokalnie i nawet regionalnie w niektórych rejonach naszego globu mogą jeszcze długo występować pewne ochłodzenia i nawet spadki temperatur, ale globalnie jest to już coraz bardziej wątpliwe (zakładając brak jakichkolwiek katastrof klimatycznych i pogodowych). W każdym razie z dekady na dekadę także podnosi się słupek rtęci. Krzywa na wykresie średniej temperatury przy powierzchni Ziemi, uśredniając wszystkie dane, pnie się nieubłaganie w górę. I nie ma zamiaru ani zwolnić tempa ani tym bardziej ustabilizować się czy nieznacznie opaść.
Nadwyżka gazów cieplarnianych – trybik mechanizmu zatrzymywania ciepła w troposferze Ziemi
Nadwyżka rosnącego ciepła w troposferze Ziemi jest w pewnym sensie trybikiem mechanizmu blokady energii cieplnej, która bardzo słabo jest filtrowana do stratosfery, która z roku na rok staje się coraz chłodniejsza. Gazy cieplarniane (dwutlenek węgla, metan, podtlenek azotu i sztuczne freony oraz para wodna, której największy przyrost jest przy powierzchni Ziemi gdzie jest najgoręcej) i najwyżej położone chmury (np. cirrusy – chmury pierzaste) w atmosferze, im więcej ich jest, tym skuteczniej zatrzymują ciepło w postaci fal w podczerwieni emitowane z powierzchni naszej planety. A więc, im bardziej wzrasta koncentracja gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla, tym mniejsza jest filtracja ciepła podczerwonego do stratosfery. To wszystko oczywiście codziennie mierzą bardzo uważnie satelity za pomocą urządzeń spektrometrii masowej. (John Harries i in., 2001) Zatrzymywana energia cieplna w podczerwieni w następnej kolejności jest reemitowana na wszystkie strony, w tym ku powierzchni Ziemi, jeszcze silniej ją nagrzewając (Jennifer Griggs i John Harries, 2004) (Claudine Chen i in., 2007). Potem znowu następuje reemisja z Ziemi do atmosfery ku gazom cieplarnianym i najwyżej położonym chmurom i znowuż z powrotem na wszystkie strony i ku powierzchni Ziemi. I tak dalej, i tak dalej…..
W tym samym czasie cały czas przychodzą porcje kwantów energii słonecznej, która jest odbijana od jaśniejszych powierzchni naszej planety, a pochłaniana przez ciemniejsze. To właśnie białe powierzchnie lodu i śniegu najwięcej odbijają fal słonecznych, dlatego jest na nich względnie najchłodniej, a najwięcej pochłaniają te fale ciemne powierzchnie oceanów i mórz, które poprzez blokowanie energii cieplnej w troposferze (w systemie klimatycznym Ziemi) są najsilniej nagrzewane. I to właśnie tam rośnie zdecydowanie najwięcej energii cieplnej pochodzącej z globalnego ocieplenia.
Wpływ rosnącego z roku na rok przyrostu koncentracji dwutlenku węgla podnosi niebezpiecznie temperaturę globu ziemskiego
Od 1880-2014 r. średnia temperatura powierzchni Ziemi wynosiła około 0,85 stopnia Celsjusza.
Od 1750 do 2014 r. – około 1°C.
Od 1880 do końca 2016 r. było to około 1°C.
Od 1750 r. do końca 2016 r. już przekroczyło 1,1°C.
Gdyby taki przyrost temperatury był jak w okresie 2014-16 (podczas najsilniejszego w historii pomiarów El Nino) w latach 2017-20, albo i wyższy, to możemy spodziewać się, że nasza planeta ociepli się o ponad 1,2°C. A to już jest bardzo poważne ostrzeżenie dla ludzkości.
Naszą polisą ubezpieczeniową jest jak na razie obecność lodu w Arktyce, w porze letniej. Gorzej będzie z nami gdy już on całkowicie zaniknie. Co się stanie wówczas z nami i z innymi gatunkami ziemskimi?
Czy ewolucja, a dokładniej dobór naturalny, ukarze nas i znikniemy z powierzchni Ziemi na zawsze, pozostawiając po sobie pustą niszę ekologiczną? Trudno powiedzieć. Powstaliśmy podczas plejstocenu, choć ewoluowaliśmy również dostosowując się do bardzo ciepłych interglacjałów, jak choćby w okresie 130-115 tysięcy lat temu w Eemie. A jak sobie poradzą inne gatunki? Czy naprawdę uruchomiliśmy, poprzez rozwój naszej rozpasanej cywilizacji, mechanizm kolejnego wielkiego – tym razem szóstego wymierania? Trudno powiedzieć.
https://www.co2.earth/daily-co2
ftp://aftp.cmdl.noaa.gov/products/trends/co2/co2_annmean_gl.txt