Tworzenie narracji katastroficznych sprzyja powiększaniu się denializmu
Nie ma żadnych dowodów naukowych, że to Słońce
Klimat dawniej się zmieniał. Ale teraz w ciągu 170 lat zmiana jest bezprecedensowa
Klimat dawniej się zmieniał. To logiczne. Wszystko w naszym wszechświecie ulega zmianie. Nie tylko Ziemia ulega zmianie, ale nawet nasza gwiazda Słońce. My też się zmieniamy jak rośniemy i dojrzewamy oraz starzejemy się jak wiele innych organizmów biologicznych na Ziemi. tak też logiczne to jest, że klimat się się zawsze zmieniał i będzie zmieniać się na Ziemi.
Negujący zmiany klimatu nie zastanowią się ad tym, co mogło w ciągu zaledwie 170 lat ocieplić tak cały glob ziemski. Jak oni to wyjaśnią, że niby to są zmiany naturalne, skoro od końca lat 70 satelity mierzą wszystko to co się dzieje na Ziemi i nad nią.
Naukowcy zaobserwowali różnicę pomiędzy bilansem energetycznym z lat 90, a teraz. Energia słoneczna przychodząca do powierzchni planety jest względnie stała, ale energia cieplna w podczerwieni w troposferze wzrasta i ogrzewa się. Natomiast mniej jej uchodzi do stratosfery, która przez to ochładza się. I ogólnie mniej energii cieplnej uchodzi w kosmos, a więcej jest jej zatrzymywanej przez rosnące koncentracje gazów cieplarnianych: dwutlenek węgla, metan, podtlenek azotu i w mniejszym stopniu gazy przemysłowe (w tym freony) i w jeszcze mniejszym stopniu przez ozon troposferyczny. Gdy planeta nagrzewa się, to też więcej zatrzymuje pary wodnej. Jednak gdy robi się chłodniejsza, jej zawartość spada.
Ale tak naprawdę jak negujący zmiany klimatu wywołane przez człowieka wyjaśnią nam wzrost temperatury planety o prawie 1,5 stopnia Celsjusza w ciągu zaledwie 170 lat?
No niech nam to negacjoniści klimatyczni wyjaśnią.
Słońce? Nie. Jego aktywność słoneczna cały czas spada od lat 80 XX wieku. Gdyby to było Słońce, to by wszystkie warstwy atmosfery był bardzo ciepłe, łącznie ze stratosferą. Wszystko dokładnie mierzą satelity. To nie może być Słońce.
Wulkany? Nie. Erupcje wulkaniczne wulkanów przede wszystkim wydzielają do atmosfery dwutlenek siarki oraz pyły i popioły. Tak więc, w mniejszym stopniu ulatnia się do atmosfery dwutlenek węgla. Ogólnie mówiąc zwykłe wulkany mają efekt chłodzący, a nie ogrzewający planetę. Satelity też to mierzą, tak samo jak urządzenia naziemne. Więc, jaka miałaby być to naturalna zmiana?
Prądy morskie? Nie. Bo odpowiadają one za sprzężenia zwrotne w systemie klimatycznym. Dodatnie podnoszą temperaturę, a ujemne ją obniżają. Zresztą w jaki sposób miałyby one przez 170 lat rozgrzewać planetę do 1,45 stopnia Celsjusza w 2023 r.? Niech to negacjoniści wyjaśnią. I również prądy morskie są mierzone przez satelity.
Zmiany pola magnetycznego Ziemi? Nie. Wprawdzie czasem występują zakłócenia satelitarne, elektroniczne, komputerowe na Ziemi przez burze słoneczne, ale nie ma to żadnego wpływu na zmiany klimatu. Te zjawiska raczej wywołują poważne perturbacje atmosferyczne w jonosferze planety, ale nie w troposferze. I rozciąga się ona od najniższej krawędzi mezosfery (ok. 50 kilometrów nad powierzchnią Ziemi) do przestrzeni kosmicznej, ok. 1000 km nad powierzchnią Ziemi.
A co według negacjonistów powoduje topnienie lodu morskiego w Arktyce i Antarktyce? Co powoduje ubytek masy na ladolodach Grenlandii i Antarktydy? Co powoduje topnienie lodu na lodowcach górskich? Satelity od końca lat 70 mierzą nie tylko topnienie lodu morskiego, ale i też od lat 90 ubytek masy lodowej na Grenlandii i Antarktyce. Mierzą ubytek lodu i śniegu na większości szczytów górskich. Mierzą też spływ wód śródlądowych do oceanów. A wszystko to powoduje wzrost poziomu morza, mierzony także przez satelity od lat 90. Tak samo przez nie jest mierzona od lat 90 energia cieplna oceanów, która rośnie od połowy lat 70 XX w.
No niech negacjoniści wytłumaczą to, w jaki sposób naturalnie miałoby się to dziać. Co miałoby przez 170 lat rozgrzewać planetę i spowodować wzrost temperatury o wspomniane 1,45 stopnia Celsjusza. Trzeba mieć naprawdę bardzo dużo złej woli, by nie dostrzec ciężkiej pracy naukowców. Wszystkich klimatologów, paleoklimatologów, glacjologów, geofizyków, geochemików, biologów morskich i biologów zajmujących się ekosystemami lądowymi itp.
Jeśli ludzie negujący zmiany klimatu na wiele irracjonalnych sposobów kwestionują te żmudne prace naukowców, badających klimat co najmniej od lat 50 XX w., to są po prostu bardzo dziecinni.
Negowanie prac klimatologów jest po prostu obciachowe.
Obudźmy się w końcu jako ludzkość
Denializm na temat CO2
Adaptacja gatunków do zmiany klimatu
Wzrost koncentracji CO2 i temperatur w kenozoiku po zakończeniu PETM i zderzeniu tektonicznych płyt (indyjskiej z eurazjatycką)
https://earthscience.stackexchange.com/…/how-hot-was…
Histeria klimatyczna korzystna dla denialistów
Rok 2023 był rekordowy głównie dzięki występowaniu mocno ogrzewającej atmosferę silnej oscylacji oceanicznej El Nino, występującej na na tropikalnym równiku naprzemiennie ze słabo ogrzewającą atmosferę oscylacją La Nina. Ogólnie jest to oscylacja ENSO (południowa oscylacja El Nino). Ta oscylacja potrafi ogrzać planetę nawet powyżej 0,2 st.C i trwać przez dłuższy czas. I tak też jest teraz. Być może 2024 r. będzie kolejnym rekordowym rokiem. Pod warunkiem jeśli El Nino utrzyma się jeszcze przez cały rok.
Rok 2023 był też rekordowo ciepły z powodu zredukowania emisji gazów cieplarnianych i chłodzących klimat aerozoli w światowej żegludze. To właśnie zdecydowało, że anomalia średniej temperatury planety wywindowała a 1,45 stopnia Celsjusza, jak podaje Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO). Tak też wynosi średnia za ubiegły rok, wynikająca z pomiarów wiodących ośrodków naukowych: NASA, NOAA. Met Office, Copernicus, JMA i Berkeley Earth.
Gdyby nie te dwa wydarzenia, to świat nawet nie przekroczyłby 1,3 stopnia Celsjusza w 2023 r. Nakręcanie histerii klimatycznej daje tylko wysoki poziom amunicji denialistom, którzy widzą większość alarmistów, w tym nie małą liczbę naukowców, jako osoby mało wiarygodne i ukrywające pewne fakty naukowe.
Niestety powiem wprost, tak to widzę. I irytuje mnie wyolbrzymiannie pewnych prócesów w dynamice atmosfery, które tak naprawdę inaczej przebiegają niże wymyślają to ludzie uzależnieni od alarmizmu. Trzeba pragmatycznie patrzeć na rzeczywistość, a nie wyciągać wisienki, w których pokazuje się wyrwane z kontekstu dane alarmistyczne. To mi przypomina po prostu taktykę denialistów. Niestety niektóre media uprawiają tę formę denializmu (defetyzmu) w sposób nonszalancki, ukrywając wiele faktów naukowych.
Warto też pamiętać, że średnia temperatura globalna w 2023 r. to anomalia, a nie średnia wieloletnia. Nie! Jeszcze nie przekroczyliśmy progu 1,5 stopnia Celsjusza jak to próbują zmanipulować niektóre media. Nie oszukujmy siebie, bo nawet w ten sposób kompromitujemy się w oczach denialistów. Alarmizm niczemu dobremu nie służy. Wcale nie służy rozwojowi nauki. Wprost przeciwnie cofa ją. Alarmizm to regres, a nie progres. Skończmy z tą głupotą antynaukową.