Oceany zajmują 71 % powierzchni Ziemi i średnia głębokość tamtejszej biosfery wynosi 3-4 km. A kontynenty i wyspy zajmują 29 % powierzchni Ziemi i głębokość biosfery jest do kilku metrów pod powierzchnią Ziemi, tam gdzie sięgają korzenie roślin i średnio co najwyżej do 50 metrów wysokości od powierzchni gruntu do koron drzew. Wprawdzie jest kilkakrotnie mniej gatunków w oceanach (ok. 1 mln zbadanych) niż na lądach (ok. 11 mln zbadanych), ale dalsze penetracje głębin oceanicznych wykażą, że ten stosunek liczbowy może być znacznie mniejszy.
Plankton występujący na wszystkich oceanach świata: Pacyfiku, Atlantyku, Oceanie Indyjskim, Południowym i Arktycznym, a ściślej, fitoplankton (glony i sinice) pochłaniający ogromne ilości dwutlenku węgla oraz zooplankton, który wraz z fitoplanktonem stanowią ważne ogniwa w usuwaniu węgla w interakcjach: atmosfera-ocean-litosfera oceaniczna. A dokładniej, glony, sinice, okrzemki, skorupiaki, mięczaki, ryby, a nawet ssaki morskie, po swej śmierci opadają na dno oceanów gdzie ich szczątki przekształcają się w skały wapienne i krzemianowe i trafiają w głąb skorupy oceanicznej i w procesach tektonicznych w litosferze przesuwane są do kominów wulkanicznych, skąd po wielu setkach tysięcy lat trafiają w postaci dwutlenku węgla z powrotem do atmosfery.
Rys.1. Przepływ węgla jako pierwiastka w miliardach ton na rok.
Pod względem fizykochemicznym, to właśnie oceany odgrywają pierwszoplanową rolę. Bez nich lasy deszczowe i inne ekosystemy lądowe w ogóle nie mogłyby istnieć. Na cykl hydrologiczny przede wszystkim ma wpływ intensywność promieniowania słonecznego. Im jest większa, tym większe parowanie wody z oceanów i mórz. A im większe parowanie z oceanów i mórz, tym większe zachmurzenia oraz opady deszczu. Zarówno nad oceanami z dala od kontynentów i wysp, jak i w pobliżu ich, no i w końcu tuż nad nimi. Przede wszystkim w strefie wybrzeży. Choć w pełni zapewniony ciąg lasów w głąb kontynentów i wysp zapewnia dostarczanie, zarówno pary wodnej przenoszonej np. w rzekach atmosferycznych, jak i opadów deszczu. Najintensywniejsze są oczywiście w strefie równikowej dookoła całej planety, zarówno nad lądami, jak i nad oceanami i morzami. Zwłaszcza w górach.
Tam gdzie paruje słodka woda do atmosfery, tam występują tylko małe lokalne, ewentualnie regionalne cykle hydrologiczne. I to tylko nad samymi lądami, czyli w pobliżu rzek i jezior, zwłaszcza dużych, oraz mokradeł. Natomiast tam gdzie paruje słona woda, tam są również małe lokalne cykle hydrologiczne morskie, ale generalnie w globalnym przemieszczaniu się pary wodnej biorą udział duże cykle hydrologiczne w interakcjach: ocean-atmosfera-biosfera lądowa, zwłaszcza lasy deszczowe w strefie okołorównikowej.
Rys.2. Cykl hydrologiczny na Ziemi
Wszelkie procesy hydrologiczne głównie zależą od oceanów. Bo to dzięki nim mogą istnieć lasy deszczowe, strefy umiarkowanej i borealne, a także wiele lądowych ekosystemów bezleśnych. A ekosystemy mocno zasilone w parę wodną jak równikowe, dopiero potem rozprzestrzeniają jej ciepło w kierunku biegunów w systemie sześciu komórek cyrkulacyjnych: Hadleya od równika do zwrotników wysoko w atmosferze, Ferrela od zwrotników do umiarkowanych szerokości geograficznych tuż przy powierzchni Ziemi oraz polarnych od umiarkowanych szerokości geograficznych do biegunów wysoko w atmosferze. Te procesy jednak pod wpływem globalnego ocieplenia ulegają zaburzeniom zwłaszcza w tropikach i subtropikach gdzie komórki Hadleya wydłużają się powiększając obszary pustynne na północ i południe oraz przesuwają się tropikalne strefy konwergencji na północ i na południe. Te procesy też są silnie zaburzane przez wyręby lasów tropikalnych, a także przez intensyfikacje oscylacji oceanicznych, np. ENSO (El Nino-La Nina) czy nawet MJO (Oscylacje Maddena-Juliana), a nawet przez słabnięcie niektórych monsunów, jak choćby indyjskiego powiązanego z MJO. Ostatni przypadek ma bardzo duży związek z telekoneksjami wywołującymi intensywne pożary w Australii.