Mamy trzy światy przyrodnicze:
a) naturalny (już coraz mniej gatunków dzikich z dala od siedzib ludzkich)
b) uczłowieczony niezależny (też coraz mniej gatunków półdzikich z łąk czy muraw oraz z siedlisk synantropijnych, towarzyszącym ludziom w wioskach i miastach, ale o wiele więcej gatunków niż posiada świat naturalny)
c) uczłowieczony zależny (znikoma ilość gatunków udomowionych – głównie ssaków i ptaków, ale za to ogromna ilość osobników tychże gatunków, stanowiąca ponad 15-krotnie większą ilość masy zwierzęcej niż posiada świat naturalny fauny; tu nie ma podanej liczby gatunków roślin udomowionych, ale też jest znikoma ilość i zapewne, wielokrotnie większa niż posiada naturalny świat flory)
Jak więc zrobić tak by świat naturalny zwiększał się bardziej, świat półdziki zwiększał się mniej, a świat hodowlany żeby jednak nie zwiększał się zbyt mocno, ale na tyle by zapewnić żywność każdemu mieszkańcowi Ziemi.
To karkołomne zadanie przed ludzkością. Dać swobodnie rozwijać się w tradycyjny sposób rdzennym ludom plemiennym i sami jako przedstawiciele cywilizacji żebyśmy powrócili do zrównoważonego, aczkolwiek też tradycyjnego rolnictwa, leśnictwa, myślistwa i rybołówstwa.
Jak ukształtować naszą cywilizację w zgodzie z rytmami przyrody? Jak od teraz budować infrastrukturę cywilizacji by nie zakłócała tychże rytmów przyrody?
Jak budować miasta, wioski, drogi, koleje, mosty, osiedla, obiekty gospodarcze, turystyczne, usługowe, handlowe i wiele innych tak by nie zakłócić wspomnianych rytmów przyrody?
Jak kształtować węzły i korytarze ekologiczne pomiędzy formami ochrony przyrody nie tylko poza miastami i wioskami, ale i również w samych ich sercach. Nie tylko na obrzeżach, ale i w ich środkach. Są gatunki, które lubią żyć koło nas. I żyją. Nawet o wielu z nich nie zdajemy sobie sprawy. I powinniśmy o tym pomyśleć, jak im zapewnić bezpieczeństwo w obrębie i na obrzeżach naszej cywilizacji składającej się z miast i wiosek.
Planistami i architektami przestrzeni urbanistycznych oraz krajobrazowych powinni zostawać ludzie wrażliwi na dobro przyrody, które w końcu powinno być priorytetem nie tylko ze względu na funkcje usługowe, w tym zdrowotne dla nas ludzi, ale i również ze względu na funkcje etyczne i moralne. Tak etyka i moralność powinna być poszerzona poza ludzkie aspekty by też dotykać spraw świata zwierzęcego i roślinnego.
Jak dotychczas świat roślin i zwierząt ma dla nas głównie znaczenie instrumentalne, dotyczące upraw tych pierwszych i hodowli tych drugich. Ewentualnie ze świata zwierząt preferujemy pewne gatunki jak głównie psy i koty, by były naszymi towarzyszami dla zaspokojenia naszego ego.
Świat półdziki jest najmniej poznany. To są generalnie w ekosystemach otwartych łąki, murawy czy pastwiska, a w ekosystemach zamkniętych pasy zadrzewień i zakrzewień, głównie w parkach miejskich i wiejskich. Do tej kategorii można też zaliczyć siedliska porębowe w lasach gospodarczych.
Zmieniamy diametralnie świat przyrody. Tworzymy go według własnych wyobrażeń i wygody. Niejednokrotnie oddziałuje tu czynnik atawistyczny. Lęk przed groźnymi zwierzętami, uzasadniony lub też wyolbrzymiony. Nie chcemy w swoim świecie komarów, much, pcheł, pająków, węży, szczurów itp. stworzeń, bo albo napawają nas obrzydzeniem albo lękiem. Dlatego też nasz dwunożny gatunek mocno odizolowuje się od wielu obszarów przyrodniczych. I najczęściej odizolowuje się niszcząc je i sam się osiedla w swoim kokonie technokratyczno-konsumpcyjnej cywilizacji. Aby jak najdalej od przyrody. Ewentualnie spora część ludzi toleruje przyrodę wygładzoną i ukształtowaną przez nich. Im mniej dzikości, np. w ogrodzie, tym większa izolacja od rytmów natury.
I tak się dzieje teraz w dużym zakresie prawie w każdym zakątku globu ziemskiego. Ludzie cały czas non stop niszczą naturalne siedliska po to by je przekształcać w półnaturalne czy też synantropijne, takie w pełni udomowione.
Co zrobić żeby ludzi zawrócić z tej błędnej drogi? Przecież im mniej naturalnych, zwłaszcza leśnych, ekosystemów, w tym wodnych śródlądowych, tym mniej pochłaniania dwutlenku węgla oraz mniej bioróżnorodności. Czy nie ma już żadnych szans na to by ludzi zbliżyć do dzikiej natury? Czy nie można sprawić jakoś by poczuli na nowo jej dźwięki, zapachy i ujrzeli jej immanentne i transcendentne piękno ukryte w dzikości?
Czegóż więcej trzeba by ludzie jak najmniej manipulowali przyrodą, a jak najwięcej kontemplowali jej piękno i niesamowity urok?
Co zrobić by zadziałała zasada 4: więcej odbudować ekosystemów naturalnych (w których jest wiele roślin leczniczych), mniej odbudować ekosystemów półnaturalnych (w których jest też wiele roślin leczniczych), nie odbudowywać ekosystemów synantropijnych (poza utrzymywaniem ekosystemów z roślinami leczniczymi) oraz likwidować przemysłowe sektory gospodarcze upraw roślin i hodowli zwierząt (agrobiznes oparty na chemizacji i intensyfikacji) a odbudowywać małe proekologiczne tradycyjne gospodarstwa rolne tychże uprawianych roślin i hodowanych zwierząt.
Jak to wszystko pogodzić? Jak to połączyć by nie było kolizji cywilizacji z przyrodą? Tym powinni się zająć wszechstronni eksperci znający się na planowaniu przestrzennym nie tylko urbanizacji naszych miast i wiosek czy też ewentualnie krajobrazów polnych i leśnych (zagospodarowanych), ale i również form ochrony przyrody jak parki narodowe, krajobrazowe, rezerwaty przyrody, obszary Natura 2000 i inne. Ale nie tylko. Przyroda jest też poza formami ochrony przyrody i o niej też należy zawsze pamiętać. W szczególności dotyczy to gatunków roślin i zwierząt oraz siedlisk jakie otworzą w obrębie miast i wiosek. Tam też powinno się zadbać by nie było kolizji przyrody z cywilizacją. W szczególności chodzi o zabezpieczenie dróg szybkiego ruchu nie tylko dla wygód ludzi, ale i też dla bezpieczeństwa wielu zwierząt. Jednak powinno się im zapewnić alternatywne szlaki przemieszczania się. Wspomniane korytarze ekologiczne powinny być priorytetem w ochronie zurbanizowanej przyrody w każdym mieście, w każdej wiosce, w każdym zakątku kuli ziemskiej. Jednak powinny być preferowane nasłonecznione przejścia nadziemne a nie zacienione podziemne.
Ludzie nie powinni wszystkiego przeliczać na pieniądze, tylko podejść etycznie do problemu. Nie każde zwierzę zechce pod ziemią przemieszczać się poza ryjącymi w ziemi, dlatego nad ziemią powinny być takie korytarze robione w postaci mostów. W strefach gdzie nie ma dróg i zabudowy powinny być zaplanowane odpowiednie zadrzewienia i zakrzewienia, zwłaszcza wśród rzek i jezior, tak by populacje wielu gatunków zwierząt, a nawet roślin grzybów czy zarodników grzybów, mogły się przemieszczać.
Takich przejść w korytarzach ekologicznych pomiędzy węzłami ekologicznymi powinno być wykonywanych jak najwięcej również w obszarach poza miastami i wioskami, tam gdzie są drogi i koleje czy inne przeszkody infastruktury ludzkiej.
To nie jest proste. Aby wykonać takie plany architektoniczno-krajobrazowe trzeba wielu poważnie wykonanych projektów by połączyć potrzeby cywilizacyjne z potrzebami środowiskowymi. Jednak takie plany powinny być już analizowane i w końcu wdrażane w życie. W każdym obszarze planety Ziemi.
Źódła: